Rozejrzałam się po wnętrzu baru, do którego udaliśmy się razem z dziewczynami i Calebem. Wnętrze prezentowało się bardzo przytulnie, biorąc pod uwagę fakt, że to pub, a nie kawiarnia. Już od wejścia dało się zauważyć, że na brak klientów raczej tutaj nie narzekają. Przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie zatrzymując się na wolnym stoliku znajdującym się przy oknie. Gestem głowy wskazałam pozostałej trójce, aby podążali za mną właśnie w tym kierunku.
-To na co macie ochotę, drogie panie? -zapytał Cal, gdy wreszcie całą czwórką władowaliśmy się na dwie małe kanapy, obite przyjemnym welurowym materiałem.
-Ja poproszę piwo. -rzuciła Izzy, skanując wzrokiem kartę z alkoholem. -Dla mnie będzie whisky z colą. -mruknęła Maddie, czym skupiła na sobie wzrok Caleba. -Lubię mocne trunki. -dodała, widząc jego zaskoczony wzrok.
Wcale mu się nie dziwiłam. Maddie swoją anielską urodą, zdecydowanie nie kojarzyła się z tak mocnym alkoholem.
-Dla mnie będzie to co dla Maddie, a dla ciebie Cassie? -zapytał po chwili, uśmiechając się przy tym ciepło.
-Poproszę mojito. -do tej pory nie byłam pewna na co miałam ochotę, w zasadzie coraz bardziej zaczęłam się zastanawiać, czy pomysł z pójściem na drinka był dobrym pomysłem. W swoim życiu piłam alkohol może z dziesięć razy? Pierwsze co kojarzy mi się ze słowem alkohol to powiedzenie mojej matki...
,,Łyżwiarce nie przystoi pić tego paskudztwa, chyba chcemy zajść daleko, prawda?"
To zdanie towarzyszyło mi od pierwszej sytuacji i pierwszym kontaktem z procentami, gdzie po wygranym meczu zaproponowano mi lampkę szampana.
Nie napiłam się wtedy i nie napiłam się na żadnych innych zawodach. Nie rozpaczałam szczególnie z tego powodu, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że alkohol to nic dobrego, ale cholera jasna teraz jestem dorosła, wiem z czym wiąże się nadmierne spożywanie alkoholu, znam pieprzony umiar, a mimo to w dalszym ciągu wszystko co ,,ludzkie i normalne" jest mi zakazywane.
-Cassie? -rzuciła Izzy, czym skutecznie wyrwała mnie ze stanu głębokiego rozmyślania nad moim losem. -Mówiłam, że Caleb poszedł złożyć zamówienie.
-Och, to świetnie. -mruknęłam, rozglądając się po lokalu. -Całkiem tu ładnie. -dodałam po chwili, chcąc rozluźnić tym samym atmosferę.
-Dobra dość tego! -krzyknęła niespodziewanie Maddie, patrząc na mnie podejrzliwie. -Mów co jest grane, widzimy z Izzy, że coś się zmieniło w twoim zachowaniu i ma to coś wspólnego z pewnym hokeistą, którego imienia wolałabym nie wypowiadać. -dodała z obrzydzeniem, czym wywołała u mnie delikatny uśmiech.
-Dziewczyny nie chce to tym gadać, ale nie macie się czym przejmować, wszystko jest pod kontrolą. -rzuciłam, puszczając im przy tym oczko.
-Tak? -zapytała podejrzliwie Izzy. -To mam rozumieć, że nie przeszkadzałoby ci, gdyby teraz Blaise wszedł do środka w towarzystwie jakiejś długonogiej blondyny, która chyba zapomniała ubrań z domu. -dodała, lekko się wychylając.
-I której usta są chyba większe od twojej głowy, Cassie. -dopowiedziała Maddie, robiąc jedną z tym swoich min.
-Czekajacie co? -zapytałam głupio, w momencie w którym do moich uszu dotarł najbardziej piskliwy śmiech, jaki w życiu usłyszałam.
Natychmiastowo odwróciłam się za siebie, natrafiając spojrzeniem na Blaise'a w towarzystwie kobiety. Jej krótka, czerwona spódniczka spod której delikatnie wystawały czarne pończochy, czarna dopasowana koszulka z głębokim dekoltem w serek i potężne czarne botki na obcasie wprawiły mnie w częściowe osłupienie.
-Cass? -w tle usłyszałam wołanie Izzy, ale za nic w świecie nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Swoimi szpiczastymi paznokciami rysowała właśnie szlaczki na szyi Blaise'a.
-Cassie. -rzuciła twardo Maddie, na co nie zareagowałam.
W dalszym ciągu byłam w transie. Patrzyłam jak zahipnotyzowana, gdy jedną ze swoich wytatuowanych dłoni objął dziewczynę w pasie.
Nieprzyjemne uczucie natychmiastowo rozlało się wewnątrz mojego ciała. Byłam dla niego tylko nic nieznaczącą dziewczyną. Kimś z kim chciał się tylko zabawić, a gdy w pełni nie poszło tak jak chciał postanowił wyrzucił, jak zepsutą zabawkę, zmieniając model na nowszy, lepszy.
Byłam zabawką, nikim więcej.
Ale czego jak się mogłam spodziewać?
W końcu my się nawet nie lubiliśmy...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - No to się porobiło... Jak wrażenia? Dajcie znać i do następnego! ~Patrycja1926
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...