-Uwielbiam ją. -rzuciłam, patrząc na bransoletkę, która od godziny zdobiła mój nadgarstek.
-Już się tak nie podniecaj. -prychnął, przewracając przy tym oczami. -Jesteś jak dziecko, przeżywa trzy dni. -dodał, kręcąc przy tym z rezygnacją.
Niewiele myśląc uniosłam szybko prawą dłoń, którą już po chwili odbiłam na ramieniu Blaise'a.
-Wypraszam sobie! Nie jestem, jak dziecko! -oburzyłam się, patrząc na niego z niesamowitą pogardą. -Poza tym, powinieneś się cieszyć, że jest coś związanego z tobą co mnie podnieca. -rzuciłam zaczepnie, patrząc z dumą na jego zaskoczenie, które tak szybko, jak się pojawiło tak szybko zniknęło.
-Nie bądź śmieszna. -zaśmiał się po chwili, patrząc na mnie uważnie. -Dobrze wiemy, jak bardzo ja na ciebie działam. -mruknął, przysuwając się w moją stronę.
-Działasz na mnie tak, jak latający komar, gdy leżysz już w ciepłym łóżku, albo gdy przykryjesz się ciepłą kołderką i nagle czujesz, że musisz iść siku, albo... -urwałam, gdy parsknięcie śmiechu opuściło usta Blaise'a.
-Ciekawe porównania, ale wiem, że kłamiesz. -odparł pewnie, jadąc palcem wzdłuż mojej szyi.
-Masz rację, kłamię. -przyznałam, patrząc w najpiękniejsze tęczówki, jakie dane mi było kiedykolwiek zobaczyć. -I co z tym zrobisz? -szepnęłam, pochylając się nad jego uchem. -Ukażesz? -dodałam równie cicho, liżąc przy tym płatek jego ucha.
Sapnęłam, gdy niespodziewanie zacisnął dłoń na moim pośladku.
-Będziesz błagać o mniejszy wymiar kary. -wychrypał przez zaciśnięte gardło, rzucając mną na łóżko.
-Nie obiecuj. -rzuciłam, przygryzając przy tym wargę, gdy w ekspresowym tempie pozbył się swojej koszulki.
Jego wyrzeźbiony brzuch, który zdobiły liczne tatuaże za każdym razem wywoływał u mnie dreszcze podniecenia.
Jarał mnie, gnojek.
-Nie obiecuję. -rzucił, sprawnie odpinając guzik moich spodni. -Informuję. -dodał, pozbywając się jeansów. -Klasyczna czerwień. -mruknął, przejeżdżając palcem wskazującym po koronce moich majtek. -Pasuje do twojego diabelskiego charakteru. -zauważył, wsuwając dwa palce pod gumkę mojej dolnej bielizny.
Wygięłam plecy, gdy jednym ruchem zawinął na palce gumkę majtek.
-Jeszcze nawet nie zdążyłem cię dotknąć, a ty już masz mokre majtki. -zakpił, patrząc mi przy tym prosto w oczy.
Zacisnęłam mocno usta, nie wiedząc jak mogłabym to skomentować.
Zaprzeczyć, nie zaprzeczę, bo musiałabym skłamać.
Potwierdzić, tym bardziej nie potwierdzę, bo musiałabym umrzeć.
Przemilczę, to wydaje się najrozsądniejsze.
-Co jest promyczku, zabrakło ci nagle ciętego języczka? -zakpił ponownie, puszczając czerwony materiał, by zaraz ponownie wsunąć dwa palce pod moje majtki.
Przygryzłam usta, gdy delikatnym ruchem przejechał po mojej łechtaczce.
-Mam nadzieję, że usłyszę jeszcze ten twój zrzędliwy głos, bo z chęcią posłuchałbym twoich jęków. -rzucił, wsuwając we mnie palec.
Sapnęłam, wyginając przy tym plecy w łuk. Jego ruchy były szybkie, ale cholernie dopracowane.
-Jesteś tak niesamowicie mokra. -szepnął, wbijając we mnie drugi palec.
Kurwa jego mać.
Czy to niebo?
-Blaise... -zaczęłam, lecz jego ruchy skutecznie mi to uniemożliwiły. Kolejny już raz głośny jęk opuścił moje usta. W natłoku przyjemności, jaką odczuwałam zacisnęłam mocno cipkę, słysząc przy tym sapnięcie wypływające z ust Blaise'a.
-Blaise ja... -Ja mam bardzo blisko i... -zaczęłam, lecz w tej samej chwili, palce Blaise'a opuściły moje majtki.
Natychmiastowo uchyliłam usta, szerzej otwierając oczy.
To się kurwa nie dzieje...
-Coś nie tak, promyczku? -zapytał, głupio się przy tym uśmiechając. -Czyżbyś nie na taki finał liczyła? -dodał, szczerząc się przy tym od ucha do ucha.
-Jesteś popierdolony. -rzuciłam, zaciskając przy tym dłonie w pięści.
-Może po prostu lubię igrać z losem, albo w tym przypadku z tobą, kochanie. -dodał, nosząc do góry palce, które jeszcze chwilę temu znajdowały się w mojej cipce. -Pierwszy wymiar kary za nami. -dopowiedział, oblizując oblepione moimi sokami palce.
Wciągnęłam szybko powietrze obserwując ten widok.
Cholernie gorący widok, który swoją drogą podciągnąć swobodnie można pod znęcanie się.
-Nie chcę więcej kar. -zawyłam zdesperowana, czując jak wilgoć ponownie zatapia majtki.
-Prosisz o mniejszy wymiar kary? -zapytał kpiąco, łapiąc ponownie za czerwony materiał bielizny.
-Tak, jestem desperatką i chcę, żebyś dokończył to co zacząłeś. -mruknęłam, przygryzając wnętrze policzka.
-Nie jesteś desperatką Cassandro. -zaczął, zdejmując sprawnie moje majtki. -Jesteś napalona i cholernie mi się to podoba. -dodał, klękając przed krawędziom łóżka.
Przymknęłam oczy, gdy ciepłymi ustami przejechał po mojej mokrej cipce. Niewiele myśląc chwyciłam za czarne kosmyki włosów, przyciskając jego głowę mocniej do mojego krocza. Blaise natychmiastowo zrozumiał sugestię i przejął całkowicie kontrolę nad moim ciałem. Językiem zataczał kółka na mojej łechtaczce, ssał i kąsał, doprowadzał mnie do największej przyjemności.
-O Boże. -krzyknęłam, gdy zimnym metalem w nosie zahaczył o moją cipkę. -Twój kolczyk jest jak dodatkowy bonus. -mruknęłam, oddając się całkowicie przyjemności jego idealnych ust.
Zacisnęłam dłonie, ciągnąć przy tym za końcówki włosów Blaise'a, gdy zasysając łechtaczkę doprowadzał mnie coraz szybciej do orgazmu.
-Blaise, o mój Boże Blaise... -mruknęłam, opadając po chwili głową na białe prześcieradło, gdy fala przyjemności rozlała się po moim ciele.
Mój Boże, czy ja właśnie przeżyłam najlepszy orgazm w życiu?
BEZ WĄTPIENIA PRZEŻYŁAM.
I to właśnie dzięki niemu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Ale się porobiło! Kto się spodziewał? Jak wrażenia, dajcie znać i do następnego! ~Patrycja Kozioł autorka
#złyruchPK
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...