Rozdział 20. Jesteś odrażający

2.5K 91 10
                                    

Sapnęłam cicho, siedząc na fotelu pasażera. Po tym, gdy potraktowano moją osobę, jak worek kartofli, za sprawą Blaise'a znalazłam się wewnątrz jego samochodu. Pomimo moich protestów, licznych wyzwisk i gróźb zostałam bez najmniejszego problemu wciągnięta do auta. Pas bezpieczeństwa równie szybko został mi zapięty.

Blaise, chyba pomylił mnie z Amy.

Potrafię zrobić to sama.

-Przestaniesz wreszcie, zachowywać się jak dziecko? -po dwudziestu minutach ciszy, parszywy głos dotarł do mojego ucha.

-Nie. -bąknęłam, cała naburmuszona.

-W takim razie chyba muszę zmienić plany i zabrać cię do McDonald'a na Happy Meal'a. -zaczął, zerkając szybko w moją stronę. -Będziesz mogła nawet wybrać sobie zabawkę. -mruknął, puszczając mi przy tym oczko.

-Mam nadzieję, że będzie tam jakiś miecz. -burknęłam, zaplatając dłonie na piersi.

-Miecz? -rzucił zdziwiony. -Czemu chciałabyś miecz? -zapytał po chwili, zmieniając przy tym bieg.

-Żeby wsadzić ci go w dupę. -uśmiechnęłam się fałszywie, ciągle wpatrując się przy tym, w przednią szybę.

-Ciekawa wizja. -jego opanowany ton spowodował, że poziom mojej irytacji jeszcze bardziej wzrósł. -Ja wybrałbym coś innego. -zaczął, skręcając w prawo.

Nie zapytam.

Nie interesuje mnie, jaką zabawkę by wybrał.

Nie interesuje mnie też, dlaczego nie podoba mu się wizja wyboru pirackiej zabawki.

Wciągnęłam delikatnie powietrze, przygryzając przy tym wnętrze policzków.

-Dlaczego nie miecz? Co ci się w nim nie podoba?! -burknęłam po chwili, nie mogąc się powstrzymać.

Nie ma to, jak twarde postanowienia...

-Nie potrzebuję takiego badziewia. -zaczął, delikatnie zwalniając. -Gdybym chciał, każdą twoją dziurkę zatkałbym swoim kutasem. -dokończył, płynnie parkując.

Kaszlnęłam szybko, czując jak ślina w moim gardle wpada nie w tę dziurkę.

Kurwa jebana mać.

Czy on jest normalny?!

Prawie mnie zabił!

-Zapraszam, Cassandro. -mruknął, gdy napad mojego kaszlu wreszcie minął. -Nie jestem gentlemanem, drzwi musisz otworzyć sobie sama. -dodał, wychodząc szybko z samochodu.

-Nawet bym tego nie chciała! -krzyknęłam, nim zdążył zamknąć drzwi.

***

-Na co masz ochotę? -zapytał, przeglądając menu jakieś drogiej restauracji.

-Na to, żeby stąd wyjść. -burknęłam ponownie, przerzucając kartki z wypisanymi daniami.

-Jesteś dziś wyjątkowo marudna, Cassandro. -zauważył, zerkając na mnie zza karty.

-A ty, wyjątkowo spokojny. -rzuciłam, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie Blaise był dziś nad wyraz opanowany.

Westchnęłam cicho, łapiąc za szklankę wody, w której po chwili zanurzyłam swoje spragnione usta.

-Miałem dzisiaj dobry seks. -rzucił, odkładając kartę na stolik przykryty białym obrusem.

Woda, której jeszcze dobrze nie zdążyłam przełknąć w momencie stanęła mi w gardle. Kaszlnęłam szybko, wypluwając jej śladowe ilości.

Przeniosłam spojrzenie na chłopaka, który zdawał się nie zwracać uwagi na gapiących się na nas ludzi.

-Spróbuj. -dodał, widząc że oddycham głęboko. -Rozluźni cię to.

-Jesteś odrażający. -rzuciłam, łapiąc ponownie za kartę dań. -Dla twojej wiadomości, nie jestem spięta. -dodałam, przerzucając kartki.

-Ale seksu też długo nie uprawiałaś, co? - szepnął, widząc podchodzącego w naszym kierunku kelnera.

-Dobry wieczór, czy są państwo gotowi złożyć swoje zamówienie? -zapytał uprzejmie, stając przed naszym stolikiem.

-Witaj Andrew, dla mnie będzie to samo, co zwykle. -rzucił Blaise, wywołując tym samym szok na mojej twarzy.

Blaise jest tutaj stałym bywalcem?

-Oczywiście. -rzucił kelner, skinając mu głową. -A dla Pani? -zapytał, skupiając swoją uwagę na mnie.

-Dla mnie będzie... -zaczęłam, lecz Blaise natychmiastowo musiał wtrącić swoje trzy grosze.

-Dla niej to samo co dla mnie. -rzucił, patrząc na mnie uważnie. -Masz na coś alergię? -zapytał, powstrzymując kelnera przed odejściem.

-Tak, na ciebie. -rzuciłam, posyłając w jego stronę fałszywy uśmiech.

Kątem oka zauważyłam również delikatny uśmiech na ustach oddalającego się kelnera.

Już go lubię.

-Całe szczęście, że na to się nie umiera. -rzucił, wpatrując się we mnie intensywnie. -Pamiętaj Cassandro, więcej seksu. -dodał, pochylając się nad naszym stolikiem.

Co za gnojek!

-Ja ci dam więcej seksu. -burknęłam, odsuwając się krzesłem od stolika.

-Bardzo chętnie przyjmę tę propozycję, ale że tak teraz? -zapytał, widząc moją wyprostowaną postawę.

-Naprawdę przechodzisz dziś samego siebie. -zaczęłam, patrząc na niego. -Gdzie jest łazienka? -rzuciłam po chwili, rozglądając się po pomieszczeniu.

Swoim spojrzeniem świdrował uważnie każdy kawałek mojego ciała.

-Prosto i w prawo. -rzucił po chwili, przenosząc spojrzenie ponownie na moje oczy. -Gdybyś czegoś potrzebowała... -zaczął, lecz tym razem to ja mu przerwałam.

-To poproszę tego kelnera, jak mu było, Andrew... -zaczęłam, udając że nad czymś się zastanawiam. -Był cholernie gorący. -mruknęłam, pochylając się nad jego uchem, po czym prędko ruszyłam w kierunku łazienki.

Nie, nie był cholernie gorący.

Był przeciętny.

Totalnie nie w moim typie, ale musiałam to powiedzieć.

Niech wie, że umiem sobie poradzić.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Blaise się rozkręcił! A zdradzę wam, że to dopiero początek! Dajcie koniecznie znać co myślicie i do następnego!~Patrycja1926

#złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz