Rozdział 47. Mam ochotę poczuć smak twoich ust

2.4K 97 24
                                    

Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w zielone oczy Blaise'a, kiedy to po powrocie do jego pokoju, postanowił opowiedzieć mi dokładnie plan, na który wpadł zaraz po tym, gdy dowiedział się, że w komisji zasiądzie starszy Harrey.

-Naprawdę zrobiłeś to dla mnie? -zapytałam, czując gromadzące się pod powiekami łzy.

-Nie, dla Harrey'a. -rzucił, przewracając oczami.

No tak, Blaise nie może być ciągle romantyczny, w końcu to do niego niepodobne.

Prychnęłam cicho, wycierając szybko samotnie płynącą łzę.

-Musisz wszystko psuć? Zaczynało być tak romantycznie. -rzuciłam, uśmiechając się delikatnie w jego kierunku.

-Mogę powiedzieć ci coś romantycznego, zanim zrobię coś co konkretnie odbiegnie od tych książkowych romansów. -mruknął, podchodząc do mnie powoli.

-Skąd wiesz, co jest w tych książkowych romansach? -zapytałam, unosząc prowokująco brew do góry.

-Może jestem ich miłośnikiem? -zapytał, patrząc na mnie głupkowato.

-Z pewnością. -parsknęłam, przysuwając się do niego. -Więc, co takiego romantycznego chcesz mi powiedzieć? -zapytałam, wpatrując się w niego uważnie.

Skanowałam uważnie każdy fragment jego skóry, gdy wytatuowaną dłonią ujął czule mój policzek. Szorstkim palcem przejechał po miękkiej skórze, kończąc po chwili na mojej górnej wardze, na której zatrzymał spojrzenie.

-Mam ochotę poczuć smak twoich ust.- wyszeptał, pocierając kciukiem wargi. -Nie mogę oprzeć się temu, aby zanurzyć język w twoich ustach.

Jęknęłam cicho, gdy językiem przejechał po swoich, pobudzając przy tym moje zmysły.

-To były te romantyczne słowa? -zapytałam, patrząc na niego rozanielonym wzrokiem.

-Pierwsze zdanie na pewno, z drugim mnie poniosło, ale wiesz co? -zapytał, przeskakując z moich ust na oczy. -Pierdolić słowa, skupmy się lepiej na czynach. -dodał, po czym złączył nasze usta, wsuwając mi przy tym język do buzi.

Mruknęłam cicho, czując cholerne pożądanie gromadzące się zarówno w dole mojego brzucha, jak i w sutkach, które z każdą sekundą twardniały coraz bardziej.

-Nie uciekaj mi dziś, promyczku. -mruknął, odrywając się ode mnie.

Jego przyspieszony oddech i zaczerwienione od pocałunku usta, sprawiły, że ostatnim o czym w tej chwili myślałam była ucieczka.

-Póki co nie mam takiego zamiaru, ale co będzie za chwilę, no cóż ciężko mi jest to przewidzieć. -mruknęłam, patrząc na niego prowokująco. -W końcu miały się dziać rzeczy, które konkretnie odbiegną od książkowych romansów, a tymczasem prócz średniej jakości pocałunku nie doświadczyłam zupełnie nic. -dodałam, zaczynając małą wojenkę.

-Promyczku, nie jestem jednym z twoich byłych, jeśli w ogóle był ktoś, kto miałby na tyle odwagi, aby położyć łapy na tym co moje, dobrze wiesz moje usta zwykłym pocałunkiem postawiły twoje sutki na baczność, a pomyśl tylko, jak jeszcze potrafię się nim posłużyć. -szepnął, przejeżdżając językiem po moim uchu.

-A myślisz, że ja jestem gorsza? -zapytałam, najbardziej spokojnie jak tylko mogłam.

-Nie wiem, nie pokazywałaś mi nigdy innych umiejętności, niż pieprzenie głupot na lewo i prawo. -rzucił, unosząc prowokująco brew.

-No wiesz, ktoś się musiał zająć
porządnym pieprzeniem. -odbiłam piłeczkę, patrząc na jego zaskoczoną minę. -Padło na mnie.

Szach mat, kochanie.

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz