Rozdział 25. To już jutro

2.2K 76 1
                                    

Kilka następnych dni minęło mi w momencie. Ciągłe treningi, przymiarki strojów, dieta która jeszcze bardziej się zaostrzyła, a to wszystko dlatego, że już jutro jest ten dzień.

Zawody.

To już jutro, trzy najlepsze łyżwiarki awansują do zawodów stanowych. Im wyższe miejsce, tym więcej punktów, dlatego też przez te kilka dni matka nie dawała mi żyć. Jedynym plusem był brak kontaktów z bratem Amy. Po ostatniej sytuacji na lodowisku najbardziej na świecie nie chciałam go zobaczyć. Pomimo że, między nami nie doszło do niczego czułam ogromne skrępowanie na samą myśl o tym, co wtedy krążyło w mojej głowie.

A myśli miałam najróżniejsze.

Nieszczęsne wspólne treningi faktycznie miały miejsce, ale jakimś cudem udało mi się mijać z chłopakiem.

Chwała ci panie Boże za to.

-Koniec przerwy. - donośny głos trenerki odbił się od lodowiska. -Twoja kolej Layla. - dodała po chwili, wskazując na dziewczynę palcem.

Zgodnie z tym, czego dowiedziałyśmy się przed przerwą przyszła pora na figurę zwaną half-loop.

-Doskonale. - zaklaskała, patrząc na dziewczynę, która idealnie wykonała to czego oczekiwała od nas trenerka. -Flora, teraz ty. - spojrzała w swoje notatki wyczytując kolejną z dziewczyn.

Ścisnęłam nerwowo palce, patrząc na Florę, która bez najmniejszego problemu poradziła sobie z zadaniem.

-Świetnie. - kolejna pochwała padła z ust trenerki Lopez, co zdecydowanie było rzadkością. -Cassie, zapraszam na lód. - mruknęła zaznaczając coś swoim notesie.

Wypuściłam wstrzymane powietrze, wolnym krokiem podążając w stronę bramki wejściowej, gdy głośny trzask drzwi w akompaniamencie śmiechów dał wszystkim o sobie znać.

Odwróciłam się przez ramię, stykając wzrokiem z bandą hokeistów, która właśnie wchodziła na teren lodowiska. Szybko przeskanowałam wzrokiem młodych facetów, zatrzymując się na tym jednym, którego tak bardzo nie chciałam zobaczyć.

Jego zielone tęczówki w momencie zetknęły się z moimi. Pusty wzrok, którym zeskanował moje ciało, spowodował że wzdrygnęłam się delikatnie.

- Cassandra, długo jeszcze mamy na ciebie czekać? - zdenerwowany głos trenerki, natychmiastowo wybudził mnie z transu.

-Idę. -rzuciłam szybko, odwracając się ponownie w stronę mojej grupy.

Niepewnie przesunęłam najpierw lewą, a później prawą łyżwą szykując się tym samym do najazdu tyłem. Wzrok, który czułam na sobie zdecydowanie mi nie pomagał.

-No dalej. - niecierpliwy głos Lindsey, jeszcze bardziej pogorszył całą sytuację.

Przygryzam nerwowo wargę wykonując to, o co mnie prosiła jednak efekt końcowy zdecydowanie nie należał do zadowalających.

Natychmiastowo przeniosłam spojrzenie na hokeistów, wyłapując wzrok Blaise'a.

Świetnie.

-Jak tak pójdzie jutro, zawody stanowe będziesz oglądała na transmisji. -mruknęła, zamykają swój notatnik. - Na dziś kończymy, do godziny dziewiętnastej proszę przesłać mi wybrane przez was piosenki. -dodała, pakując swoje rzeczy.

Wzdychnęłam, przypominając sobie o piosence, która wedle zapewnień i delikatnego focha ze strony matki została mi wybrana.

To nie była moja piosenka, jutrzejszy strój też nie był mój, nic nie było moje... Bo nie miałam na nic wpływu. Szantaż pod tytułem ,,to dzięki mnie i ojcu jesteś łyżwiarką", albo ,,to my płacimy za wszystko" był jasnym komunikatem, że wybór tak jak w większości przypadków podejmie właśnie moją matka.

Ja byłam tylko kukiełką, która miała wykonać wszystkie polecenia, rozkazy i nakazy, ładnie się przy tym uśmiechając.

- Jutro z samego rana macie tu wszystkie być, bez wyjątku i punktualnie. -rzuciła na odchodne. - Aha i pamiętajcie, że lista decydująca o kolejności występów wywieszona została na tablicy ogłoszeń i i uprzedzam, że kolejność jest przypadkowa. - dodała zwracając się w głównej mierze do Madison, która zawsze wywyższała się, że jej występy są jednymi z pierwszych.

Na nic było tłumaczenie, że kolejność jest przypadkowa. Nie zrozumiała i osobiście uważam, że już nie zrozumie.

Przytaknęłam na jej słowa, kątem oka skupiając się na osobie, która w dalszym ciągu świdrowała uważnie moją sylwetkę.

I jak ja stąd teraz wyjdę?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dziś nieco krótszy rozdział, ale mimo to mam nadzieję, że wam się podobał! Do następnego! ~Patrycja Kozioł

#złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz