-Dzisiaj było superowo! -zapiszczała wesoło Amy, gdy po kilku godzinach spędzania wspólnie czasu, zjawiliśmy się pod domem rodzeństwa.
-Zgadzam się, było super. -odpowiedziałam szczerze, uśmiechając się w jej kierunku.
-Oj tak, a tobie Blaise podobało się? -zapytała, skupiając uwagę na bracie.
-Tak, bardzo. -rzucił, zerkając na mnie. -Wejdziesz? -zapytał, przeczesując przy tym nerwowo włosy.
Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na niego z rozbawieniem. Dorosły facet, który z pozoru przypomina zabijakę, zestresował się przy tym pytaniu.
-A chcesz żebym weszła -rzuciłam, starając się wykorzystać fakt, że lekko się zestresował na podroczenie się z nim. -Bo wiesz, mogę wejść jeśli ładnie poprosisz, albo nie wchodzić, jeżeli jest ci to obojętne.
-Amy słońce, leć do domu. -odparł Blaise, obserwując moją osobę. -W domu jest Lucy, ja zaraz do ciebie przyjdę. -dodał, odwracając się do dziecka.
-No dobraaa. -przeciągnęła, odpinając pas bezpieczeństwa. -Cassie, musimy to kiedyś powtórzyć. -wysepleniła, machając przy tym wesoło nogami.
-Koniecznie, słońce. -zgodziłam się z nią, przytakując jej również głową.
Uśmiechnęłam się delikatnie obserwując, jak w pośpiechu pędzi w stronę domu. Niestety uśmiech tak szybko jak się pojawił, tak szybko się ulotnił, gdy spojrzałam na Blaise'a, którego dłoń w momencie znalazła się na moim udzie. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie z intensywnym błyskiem. Pełne usta delikatnie przygryzł, czym zdecydowanie pobudził moje zmysły do działania.
-Więc chcesz, żebym prosił? -zapytał, przysuwając się w moim kierunku. -Mam błagać o to, abyś weszła do mojego domu? -zapytał, przesuwając dłonią wyżej. -A może o to, aby móc spędzić z tobą jeszcze więcej czasu? -ciągnął dalej, sunąc wytatuowanymi palcami w górę i w dół. -A co jeżeli miałem w planach błagać, o wiele rzeczy ale to już w moim pokoju. -mruknął mi do ucha, zahaczając palcami o skrawek mojego brzucha.
-Jakich? -zapytałam, przymykając powieki, gdy zębami zahaczył o skrawek mojego ucha.
-Wejdziesz, a się przekonasz. -mruknął, po czym gwałtownie odsunął się ode mnie.
Przygryzłam nerwowo wargę, bijąc się z myślami.
Chociaż doskonale wiedziałam, że pragnęłam z nim być w tym cholernym pokoju, to jednak w głowie miałam cały czas matkę i konsekwencje z mojego wyjścia z chłopakiem. Bo konsekwencje będą, pytanie tylko jakie...
Więcej treningów, abym nie pomyślała nawet o czymkolwiek innym, przez zmęczenie?
Czy może zmiana lodowiska, abym więcej nie widywała się z Blaise'em.
A może wyładuje się na mnie dopinając mocniej moją dietę?
Jedno było pewne, matka nienawidziła Blaise'a i po tym co dzisiaj miało miejsce z pewnością zrobi wszystko, aby nasz kontakt zerwał się całkowicie.
Ciekawiło mnie w tym wszystkim tylko to, dlaczego tak bardzo pałała nienawiścią do Blaise'a? Nie znała go, a mimo to była na niego negatywnie nastawiona.
Dlaczego?
-Blaise... -zaczęłam niepewnie, przygryzając przy tym wargę. -Nie wiem, czy powinnam moja matka... -urwałam w momencie, w którym prychnięcie opuściło usta chłopaka.
-Jest pierdolnięta i to już wiemy, a teraz chodź. -rzucił, odpinając mój pas bezpieczeństwa. -Proszę, promyczku. -szepnął po chwili, składając czuły pocałunek na moim czole.
Poprosił.
Blaise chce żebym była tam z nim.
I ja też tego chcę.
Przytaknęłam lekko głową, uśmiechając się przy tym szeroko.
Konsekwencjami będę martwiła się później, teraz mam Blaise'a.
I to on jest najważniejszy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dziś krótszy rozdział, ale mam tyle na głowie, że się nie wyrabiam... ale obiecuję wam, że kolejny będzie dłuższy! Do następnego! ~Patrycja Kozioł autorka
#złyruchPK
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...