Rozdział 51. Proszę, promyczku

2.1K 100 2
                                    

-Dzisiaj było superowo! -zapiszczała wesoło Amy, gdy po kilku godzinach spędzania wspólnie czasu, zjawiliśmy się pod domem rodzeństwa.

-Zgadzam się, było super. -odpowiedziałam szczerze, uśmiechając się w jej kierunku.

-Oj tak, a tobie Blaise podobało się? -zapytała, skupiając uwagę na bracie.

-Tak, bardzo. -rzucił, zerkając na mnie. -Wejdziesz? -zapytał, przeczesując przy tym nerwowo włosy.

Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na niego z rozbawieniem. Dorosły facet, który z pozoru przypomina zabijakę, zestresował się przy tym pytaniu.

-A chcesz żebym weszła -rzuciłam, starając się wykorzystać fakt, że lekko się zestresował na podroczenie się z nim. -Bo wiesz, mogę wejść jeśli ładnie poprosisz, albo nie wchodzić, jeżeli jest ci to obojętne.

-Amy słońce, leć do domu. -odparł Blaise, obserwując moją osobę. -W domu jest Lucy, ja zaraz do ciebie przyjdę. -dodał, odwracając się do dziecka.

-No dobraaa. -przeciągnęła, odpinając pas bezpieczeństwa. -Cassie, musimy to kiedyś powtórzyć. -wysepleniła, machając przy tym wesoło nogami.

-Koniecznie, słońce. -zgodziłam się z nią, przytakując jej również głową.

Uśmiechnęłam się delikatnie obserwując, jak w pośpiechu pędzi w stronę domu. Niestety uśmiech tak szybko jak się pojawił, tak szybko się ulotnił, gdy spojrzałam na Blaise'a, którego dłoń w momencie znalazła się na moim udzie. Jego zielone oczy wpatrywały się we mnie z intensywnym błyskiem. Pełne usta delikatnie przygryzł, czym zdecydowanie pobudził moje zmysły do działania.

-Więc chcesz, żebym prosił? -zapytał, przysuwając się w moim kierunku. -Mam błagać o to, abyś weszła do mojego domu? -zapytał, przesuwając dłonią wyżej. -A może o to, aby móc spędzić z tobą jeszcze więcej czasu? -ciągnął dalej, sunąc wytatuowanymi palcami w górę i w dół. -A co jeżeli miałem w planach błagać, o wiele rzeczy ale to już w moim pokoju. -mruknął mi do ucha, zahaczając palcami o skrawek mojego brzucha.

-Jakich? -zapytałam, przymykając powieki, gdy zębami zahaczył o skrawek mojego ucha.

-Wejdziesz, a się przekonasz. -mruknął, po czym gwałtownie odsunął się ode mnie.

Przygryzłam nerwowo wargę, bijąc się z myślami.

Chociaż doskonale wiedziałam, że pragnęłam z nim być w tym cholernym pokoju, to jednak w głowie miałam cały czas matkę i konsekwencje z mojego wyjścia z chłopakiem. Bo konsekwencje będą, pytanie tylko jakie...

Więcej treningów, abym nie pomyślała nawet o czymkolwiek innym, przez zmęczenie?

Czy może zmiana lodowiska, abym więcej nie widywała się z Blaise'em.

A może wyładuje się na mnie dopinając mocniej moją dietę?

Jedno było pewne, matka nienawidziła Blaise'a i po tym co dzisiaj miało miejsce z pewnością zrobi wszystko, aby nasz kontakt zerwał się całkowicie.

Ciekawiło mnie w tym wszystkim tylko to, dlaczego tak bardzo pałała nienawiścią do Blaise'a? Nie znała go, a mimo to była na niego negatywnie nastawiona.

Dlaczego?

-Blaise... -zaczęłam niepewnie, przygryzając przy tym wargę. -Nie wiem, czy powinnam moja matka... -urwałam w momencie, w którym prychnięcie opuściło usta chłopaka.

-Jest pierdolnięta i to już wiemy, a teraz chodź. -rzucił, odpinając mój pas bezpieczeństwa. -Proszę, promyczku. -szepnął po chwili, składając czuły pocałunek na moim czole.

Poprosił.

Blaise chce żebym była tam z nim.

I ja też tego chcę.

Przytaknęłam lekko głową, uśmiechając się przy tym szeroko.

Konsekwencjami będę martwiła się później, teraz mam Blaise'a.

I to on jest najważniejszy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dziś krótszy rozdział, ale mam tyle na głowie, że się nie wyrabiam... ale obiecuję wam, że kolejny będzie dłuższy! Do następnego! ~Patrycja Kozioł autorka


                                            #złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz