-Kto jest najlepszy, no kto? -krzyknął uradowany Caleb, chwilę po opuszczeniu lodowiska.
-Na pewno nie ty. -zripostował jeden z jego kolegów z drużyny, którego imienia do tej pory nie znałam.
-Chciałbyś być chociaż w połowie tak najlepszy jak ja, fiutku. -rzucił, uśmiechając się szeroko w kierunku zdegustowanego szatyna.
-Masz mnie, skrycie o tym marzę. -prychnął, przewracając przy tym oczami.
-Wiedziałem! To było oczywiste, prawda masochistko? -zapytała, przenosząc całą uwagę na mnie.
-Masochistko? -zdziwił się szatyn, mierząc mnie przy tym swoim oceniającym spojrzeniem.
-Nie zrozumiesz, to zbyt skomplikowane. -rzucił szybko Caleb, machający przy tym swoją dłonią. -To jak, byłem najlepszy?- zapytał ponownie patrząc na mnie wyczekująco.
-Wydawało mi się, że przed chwilą pytałeś o coś innego. -zauważyłam, śmiejąc się przy tym delikatnie.
-Było minęło. -rzucił, uśmiechając się szeroko. -Teraz chciałabym usłyszeć, jak bardzo imponująca była moja gra.
-Była do dupy. -mruknął szatyn, który posłał przy tym Calebowi zarozumiały uśmiech.
-Nie była! Prawda Cassie? -burknął, robiąc przy tym minę, która miała mnie zapewne zmiękczyć.
-A więc masz na imię Cassie. -spojrzałam na szatyna, który w tym momencie patrzył na mnie intensywnie.
-Nosz kurde, czy ona może odpowiedzieć na jakiekolwiek zadane przeze mnie pytanie? -sapnął urażony Caleb, czym spowodował śmiech zarówno u mnie, jak i u naszego towarzysza.
-Jestem Oliver, bardzo mi miło.-rzucił, całkowicie ignorując urażoną dumę Caleba.
-Cassandra, mi również. -odpowiedziałam, uśmiechając się do niego ciepło.
-Piękne imię, zupełnie tak, jak kobieta je nosząca. -mruknął, puszczając mi przy tym oczko.
-Nie radzę. -zaśmiał się Caleb, kręcąc przy tym przecząco głową.
-A co koleżanka ci się spodobała? -zapytał, patrząc na Caleba z uniesioną brwią.
-Nawet by nie mogła. -rzucił, kolejny raz wybuchając śmiechem. -Tobie też radzę nie kłaść na niej swoich łap. -dodał prowokująco, patrząc na niego z rozbawieniem.
-A to dlaczego? Może właśnie chciałbym umówić się z koleżanką. -mruknął, zerkając na mnie z uśmiechem.
-Bo ci je upierdole. -podskoczyłam słysząc dobrze mi znany, lekko zachrypnięty głos. -Ten jeden raz radzę ci posłuchać Caleba i trzymać łapy przy sobie. -mruknął, stając przede mną.
-Jasna sprawa kapitanie, nie wiedziałem że to twoja laska. -rzucił, unosząc dłonie w geście poddania.
-Nie jestem jego laską, my się nawet nie lubimy. -mruknęłam, łapiąc za materiał jego stroju.
-Promyczku... -zaczął, odwracając się do mnie przez ramię. -To czy się nie lubimy, to kwestia sporna. -szepnął, puszczając mi przy tym oczko.
-Oczywiście. -bąknęłam, starając się powstrzymać cisnący się na usta uśmiech. -A tak poza tym, gratuluję wygranej. -dodałam szybko, tym razem nie powstrzymując uśmiechu. -Chociaż twoja brutalna gra, wcale nie była potrzebna. -zauważyłam, patrząc na niego wymownie.
-Taki jest hokej. -rzucił, wzruszając przy tym nonszalancko ramionami.
-Jakoś pozostali tak nie faulowali. -mruknęłam, unosząc prowokująco prawą brew.
-Bo to miękkie... -zaczął, lecz głos Caleba natychmiastowo mu przerwał.
-Dokończ, a przysięgam ci, że w jutrzejszym meczu będziesz twarzą jeździł po lodowisku. -rzucił, przypominając wszystkim o swojej obecności.
-Dokładnie. -dodał Oliver, przytakują przy tym Calebowi.
-Proszę, proszę a kto was poprowadzi do kolejnego zwycięstwa? -zapytał, patrząc na nich z rozbawieniem.
-Ktoś, kto sprawi że następny mecz będzie świetny. -rzucił Oliver, kręcąc przy tym głową z rezygnacją.
-Ten mecz był zajebiście świetny. -rzucił Caleb, ciesząc się przy tym.
-Był. -przytaknął Blaise, przenosząc swoje spojrzenie na moją osobę. -Prawda Cassie? -zapytał, patrząc na mnie wyczekująco.
-Prawda, był świetny. -zgodziłam się, kiwając przy tym potakująco głową.
-W takim razie... -zaczął pochylając się nad moim uchem. -Gdzie mój buziak za świetny mecz?-mruknął, otulając płatek mojego ucha swoim gorącym oddechem.
-Obawiam się, że za tyle fauli nie zasłużyłeś. -szepnęłam na tyle cicho, żeby tylko Blaise usłyszał co miałam mu do powiedzenia. -Poza tym w autokarze było mowa o pocieszaniu w ramach przegranego meczu, nie było żadnej mowy o nagrodzie w razie wygranej. -zauważyłam, patrząc na niego z triumfem w oku.
-W takim razie, muszę zmienić z trenerem taktykę na kolejnym meczu. -zauważył, przyglądając mi się uważnie.
-Ponieważ? -rzuciłam, patrząc nie niego z udawaną powagą.
-Ponieważ pragnę twojego pocieszenia. -mruknął, łapiąc ledwo zauważalnie za moje biodro.
-Technika dowolna, tak? -zapytałam, posyłając w jego stronę lekko zadziorny uśmiech.
-Teraz już nie. -rzucił, kładąc drugą dłoń na dole moich pleców. -Wymóg konieczny to dotyk i twoje gorące usta, promyczku. -dodał, odsuwając się szybko ode mnie.
-To co panowie... -krzyknął, skupiając na sobie uwagę większości. -Co powiecie na uczczenie dzisiejszej wygranej małym, bezalkoholowym piwkiem? -zapytał, skacząc spojrzeniem po wszystkich zebranych nieopodal hokeistach, oczywiście tych z naszej drużyny.
-Jestem za! -odkrzyknął chłopak, którego imienia niestety nie znałam.
-Ja tak samo, kapitanie. -dodał kolejny, posyłając w stronę Blaise'a szczery uśmiech.
-W takim razie idziemy świętować! -rzucił Blaise, czym wywołał falę radości, wśród zebranych. -Ty idziesz z nami. -dodał nagle, nieoczekiwanie zwracając się w moim kierunku.
-Nie, ja chyba nie powinnam... -zaczęłam, leczy natychmiastowo mi przerwał.
-Chcę tam być z tobą, Cassandra. -mruknął, zakładając mi kosmyk włosów za ucho. -Chcę, żeby widzieli dzięki komu dzisiejszy mecz był tym wygranym. -dodał, czule przejeżdżając po moim policzku.
-Był wygrany dzięki tobie i pozostałym chłopakom. -zauważyłam, rokoszując się jego dotykiem.
-Nie, był wygrany dzięki tobie moja ty literko C. -uśmiechnął się, po czym dodał. -Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej. -mruknął, po czym w pośpiechu udał się do swojej drużyny.
A więc jednak...
Literka C na kasku wcale nie była przypadkowa.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kolejny rozdział za nami! Jak wrażenia? Dajcie znać co myślicie i do następnego!~Patrycja Kozioł
#złyruchPK
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...