Rozdział 36. Ona nie miała takiego prawa.

2.3K 81 1
                                    

Kilka kolejnych dni minęło mi w momencie. Po sprzeciwianiu się matce miałam upragniony i długo wyczekiwany czas... Mianowicie miałyśmy ciche dni. Jednak jak wiadomo nic co dobre, nie trwa wiecznie. Od tygodnia nasze stosunki wróciły do ,,normy". Cięższe trening, ścisła i jeszcze bardziej dopracowana dieta i ćwiczenia zaostrzyły się jeszcze bardziej. Oczywiście nie obyło się bez pytań o Blaise'a, a gdy już w końcu powiedziałam jej minimum, które mogłaby wiedzieć o chłopaku, dostałam kategoryczny zakaz zadawania się z tak niesamowicie niewychowanym gnojkiem.

Może i był gnojkiem, ale tylko ja mogłam go tak nazywać.

Nie ona.

Ona nie miała takiego prawa.

-Cassandra! Kochanie! -zmrużyłam powieki, czekając na matkę, która za jakieś plus minus dwadzieścia sekund powinna pojawić się w moim pokoju.

-Tak? -rzuciłam zaraz po tym, jak drzwi prowadzące do mojego małego azylu się otworzyły.

-Mam cudownie wieści! -zaświergotała radośnie, a ja modliłam się tylko, żeby nie była tak ,,cudowne" jak ostatnio.

-Jakie? -zapytałam, patrząc na nią wyczekującą?

-Dalszy etap odbędzie się Huntsville! -wykrzyczała, podskakując przy tym radośnie! -Wyjeżdżasz skarbie już jutro, dlatego nie traćmy czasu, musimy się spakować. -dodała, pędząc w kierunku szafy, za którą znajdowała się średniej wielkości złota walizka.

-Huntsville? -zapytałam, nie kryjąc swojego zdziwienia.

Jeszcze nie zdarzyło się nam występować w tej miejscowości, dlatego że koszty, które chcieli od nas pobrać za lodowisko, hotel, wyżywienie były ogromne. Stąd też moje zdziwienie.

-Tak, trener hokeistów załatwił wszystkie koszty o połowę taniej, mają grać tam dwa, czy trzy mecze, zresztą nieistotne. Ważne jest to, że jedziesz do Huntsville! -zaśmiała się, otwierając szafę z moimi ubraniami.

Trener hokeistów?

-To hokeiści jadą z nami? -zapytałam, łącząc wszystkie kropki.

-Tak, mają rozłożone mecz tak, że jedziecie i wracacie jednym autokarem. -rzuciła, wyciągając sportowe legginsy.

-Będą spać w tym samym hotelu? -zapytałam, coraz bardziej zaciekawiona zaistniałą sytuacją.

-Dziecko co z tobą? Interesujesz się bardziej tym hokejem, niż kolejnym etapem naszych zawodów. -burknęła, wkładając do walizki różowe body.

-Po prostu pytam. -rzuciłam, mając na uwadze, że moje zawody nazwała naszymi.

-Skup się lepiej na łyżwiarstwie, kwalifikując się dalej będziesz już na wyciągnięcie ręki od finału, a chyba na tym nam zależy prawda? -zapytała, przechylając lekko głowę.

Tobie zależy.

To dla ciebie ważne jest, abym wystąpiła w finale zdobywając to jedno, najważniejsze i najwyższe miejsce.

To dla ciebie liczy się tylko to, aby Cassandra Callen była najlepszą łyżwiarką.

-Tak. -wzdychnęłam cicho, patrząc jak matka wróciła do wybierania ubrań.

-No właśnie skarbie, więc proszę cię nie rozpraszaj się. To, że trener tych dzieciaków załatwił wszystkie formalności o połowę taniej to prawdziwy cud, dlatego teraz już wszystko w twoich rękach. -zaczęła, wkładając kolejne legginsy do walizki. -I niczym się nie przejmuj, wszystko będzie tak jak ma być... -zacząła, a ja poczułam coś czego jeszcze nie czułam.

Wsparcie?

-Rozpisałam ci dietę, na dole masz spakowane wszystkie witaminy i suplementy, ćwiczenia także będą gotowe, będziemy łączyć się na kamerkach żebym miała wgląd do tego, czy wszystko wykonujesz tak jak powinnaś. -skończyła, uśmiechając się do mnie delikatnie.

Tyle by było z tego wsparcia.

Nie wiem, jak mogłam się na to nabrać. Jak mogłam sądzić, że Eva Callen jest kobietą zdolną do wspierania własnego dziecka. Chociaż z początkiem zdania wypowiedzianego przez nią faktycznie poczułam się inaczej, to końcówka szybko wróciła mnie na ziemię.

Jesteś marionetką Cassandra.

Nie liczysz się ty.

Liczy się łyżwiarstwo.

I najlepiej będzie, jak wreszcie przestaniesz się łudzić, że może być inaczej.

Bo nie może.

I nie będzie...

Zawsze będziesz za łyżwiarstwem.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wyjazd do Huntsville! Ciekawe co takiego przyniesie... Dajcie znać co myślicie i do następnego!~Patrycja Kozioł

                        #złyruchPK

Zły ruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz