-Masz wszystko? Łyżwy, legginsy na treningi, no i najważniejsze zabrałaś strój na występ? -zapytała matka, mknąć ulicami Nashville. Zostało nam dziesięć minut do planowanego odjazdu autobusu i zdążyłabym na niego bez problemu, gdyby nie wypadek do którego doszło dziś nad ranem. Całkowicie zablokowana droga poskutkowała tym, że dojazd do punktu zbiórki odbyć się musiał małymi, krętymi i oddalonymi uliczkami.
-Ten który sama mi pakowałaś? Zresztą spakowałaś mi wszystko, więc jeżeli czegoś nie będę miała, będzie twoją winą. -mruknęłam zaspana, powstrzymując się od ziewnięcia.
Po tym jak matka dowiedziała się o wyjeździe zabrała się za pakowanie, które poszło jej dość szybko, dzięki czemu miałyśmy czas na trening. Żmudny, wykańczający i pięciogodzinny trening, który rozbił mnie całkowicie. Byłam tak zmęczona i niewyspana, że bez problemu dałabym radę usnąć na stojąco, dlatego cholernie się cieszyłam, że będę te kilka dni poza domem.
Bez niej.
-Kochanie, co to za paskudny humor? -rzuciła, wjeżdżając ostro w zakręt. -Pamiętaj, że masz eliminacje, nie możesz się rozpraszać. -dodała szybko, zmieniając szybko bieg.
No tak.
Priorytety.
-Pamiętam, po prostu jestem zmęczona. -burknęłam, zdając sobie sprawę, że nic ją to pewnie nie będzie interesować.
-Och Cassie, nie ma czasu na zmęczenie, najważniejszym na chwilę obecną jest dostanie się do finału. -A tak poza tym, wiesz już co się stało z ostatnią zamianą piosenki? Nie chciałabym, aby i w Huntsville się to powtórzyło. -dodała, wjeżdżając na teren lodowiska.
Ta sytuacja nie daje mi spokoju do teraz. Po tamtych zawodach, poszłam do dźwiękowców, ale dowiedziałam się jedynie tego, że podrzucona została im anonimowa prośba, w której to rzekomo ja prosiłam o zmianę utworu.
Nie wiem czyj szok był większy.
Mój, czy ich.
-Nie wiem, ale dowiem się tego. -rzuciłam, odpinając pas bezpieczeństwa. -I nie musisz się stresować w Huntsville nic takiego się nie wydarzy. -dodałam, otwierając drzwi samochodu.
-Dzień dobry, trenerko. -rzuciłam szybko, witając się z kobietą, która w momencie pojawiła się przy naszym samochodzie.
-Cześć Cassie, witam pani Evo. -odpowiedziała, witając się z niechęcią z moją matką.
Uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na ledwo zauważalne przewracanie oczami.
-Nawet pani nie wie jak się cieszę, że pomimo tej fatalnej pomyłki z piosenką udało się Cassie zakwalifikować dalej, jestem z nie taka dumna, zawsze wiedziałam, że jej się uda. -podekscytowany głos mojej matki, sprawił, że teraz to i ja miałam ochotę, żeby przewrócić oczami.
-Tak, tak. -rzuciła Lindsey, czym wywołała u mnie delikatne parsknięcie. -Porywam Cassandrę i ruszamy, do widzenia pani. -dodała szybko, łapiąc moją złotą walizkę.
-Och oczywiście, pamiętaj żeby napisać kiedy dojedziecie. -krzyknęła, stojąc przy samochodzie.
-Napiszę. -podobnie jak ona odkrzyknęłam, po czym ruszyłam w kierunku bagażnika.
-Wszyscy już są, więc zapraszam do autobusu. - mruknął kierowca, wskazując dłonią na drzwi.
Rozejrzałam się szybko, patrząc na zgromadzony tłum. Łyżwiarki są, trenerka jest, trener chłopaków tak samo, hokeiści obecni, ale...
Brakuje mi jednej osoby.
-Caleb. -krzyknęłam widząc wchodzącego do pojazdu chłopaka.
-O masochistka! Siemanko. -rzucił, uśmiechając się przy tym radośnie. -Co tam? -zapytał, gdy wreszcie znalazłam się obok niego.
-Nie ma Blaise'a? -zapytałam od razu, patrząc na niego wyczekująco.
-O wow, spodziewałem się raczej czegoś w stylu ,,w porządku, a u ciebie?"- zaśmiał się, wywołując tym samym u mnie delikatny rumieniec.
-Przepraszam. -rzuciłam szybko, czując totalne zażenowanie.
-Nie ma za co, coś ty. Tylko żartuję. -dodał szybko, puszczając w moją stronę oczko. -A co do Blaise'a to... -zaczął, lecz niespodziewany szept dotarł do mojego ucha.
-Jest. -szepnął, wywołując tym samym dreszcze na moim ciele. -Dzień dobry, promyczku. -dodał, dmuchając lekko w okolice mojego ucha.
Był.
I słyszał, że o niego pytałam.
Cudowny początek podróży.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Wyjazd do Huntsville! Ciekawe co takiego przyniesie... Dajcie znać co myślicie i do następnego! ~Patrycja Kozioł
#złyruchPK
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...