-Dokąd jedziemy? -zapytałam po chwili, patrząc przez okno na okolicę, której kompletnie nie kojarzyłam.
-Jak myślisz? -rzucił tajemniczo, odwracający się w moim kierunku.
-Będziemy teraz bawić się w zgadywanki? -zaśmiałam się, odwracając się w jego kierunku.
-Możemy bawić się w co tylko chcesz, Cassandro. -mruknął, odwracając wzrok w kierunku drogi.
-Tak? -szepnęłam i w nagłym przypływem odwagi przysunęłam się do niego delikatnie. -A w co ty chciałabyś się bawić, Blaise? -dodałam, kładąc dłoń na udzie chłopaka.
-W mojej głowie jest teraz mnóstwo propozycji. -szepnął, zerkając na moją dłoń. W przypływie jego wzroku, poruszyłam lekko palcami, gładząc tym samym jego udo.
-Jakich na przykład? -zapytałam, przejeżdżając paznokciami po materiale jego czarnych spodni.
Pisnęłam cicho, gdy w momencie zjechał samochodem na pobocze drogi. Natychmiastowo odsunęłam się od niego.
-Co robisz? -rzuciłam niepewnie, siadając wygodnie na siedzeniu pasażera.
Szybkim ruchem przekręcił kluczyk w stacyjce, gasząc tym samym silnik samochodu. W momencie złapał za rączkę pod siedzeniem, po czym szybkim ruchem odsunął je do tyłu.
Krzyknęłam, gdy sekundę później znalazłam się na kolanach Blaise'a.
-Co ty do cholery robisz?! -zapytałam, podnosząc nieco swój głos.
-Zaczynam się bawić. -mruknął przeciągająca lekko ostatnią literę.
-A więc postrzegasz mnie tylko jako zabawkę, tak? -zapytałam, denerwując się coraz bardziej.
Fakt to ja zaczęłam, może nie powinnam się z nim droczyć, ale do kurwy nędzy poczułam się dobrze w jego towarzystwie. Nadal go nie lubiłam, ale jego obecność nie działała mi aż tak bardzo na nerwy, jak na początku naszej pokręconej znajomości.
Ale to nie zmienia faktu, że po usłyszeniu tych słów zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro. Jestem popychadłem matki, który musi spełniać jej chore ambicje, nie mam czasu wolnego, nie mogę zrobić nic dla siebie, z Bonnie wymieniam się jedynie krótkimi wiadomościami SMS, bo gdy jej pasuje dany dzień na spotkanie to wtedy ja mam tysiąc rzeczy -oczywiście wyznaczonych przez moją rodzicielkę, do zrobienia. Gdy wreszcie ja mam wolne godziny, które mogłabym poświęcić na spotkanie, wtedy ona ma swoje plany.
Jestem ze wszystkim sama.
Co zaskakujące najwięcej w moim życiu dzieje się za sprawą Blaise'a. To on jest w pewnym sensie odskocznią od mojej codzienności, dlatego też te słowa mnie zabolały. Mimo, że nie powinny bo Blaise nic dla mnie nie znaczył.
-Nie. -odrzekł pewnie, unosząc mój spuszczony podbródek. -Zdecydowanie wolałbym bawić się razem z tobą. - mruknął, kładąc dłonie na moich biodrach.
-Dlaczego? -zapytałam, przenosząc dłonie na jego klatkę piersiową.
-Bo mnie cholernie kręcisz. -rzucił, zaciskając lekko dłonie.
-Jeszcze niedawno sądziłeś, że nie jestem w twoim typie. -szepnęłam, przymykając delikatnie powieki.
-A ty, że mnie nie lubisz. -mruknął, bawiąc się paskiem od moich spodni. -Widocznie kłamaliśmy. -dodał, ponownie unosząc na mnie swoje spojrzenie.
-Ja nie kłamałam. -rzuciłam pewnie, patrząc mu przy tym głęboko w oczy.
-Ja też nie. -charknął, przybliżając się w moją stronę. -Ale chyba mamy pewien problem. -dodał po chwili, dmuchając ciepłym powietrzem w moje usta.
-Jaki? -zapytałam, delektując się widokiem jego doskonałej twarzy.
-Taki, że najwyraźniej nam się zmieniło. -dopowiedział, po czym opadł na moje usta.
Zaskoczona przymknęłam powieki, jednak po chwili czując miękkość jego ust poruszyłam swoimi, dopasowując się do niego ruchów.
Cholera jasna.
Ten pocałunek był tak dobry, jego wargi były stworzone do całowania, a zimny, metalowy kolczyk, który miał w nosie i którym lekko zahaczał o mój, doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Nie zmieniło. -szepnęłam, odrywając się od niego.
Brak powietrza w tym momencie stał się moim największym wrogiem.
-Nadal cię nie lubię. -mruknęłam, uśmiechając się do niego zadziornie.
-To dobrze, bo ty promyczku, wcale mnie nie kręcisz. -rzucił, uśmiechając się kpiąco.
No cóż.
Istnieje prawdopodobieństwo, że...
Kłamaliśmy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Pierwszy pocałunek za nami! Jak wrażenia? Dajcie znać i do następnego!~Patrycja Kozioł#złyruchPK
CZYTASZ
Zły ruch
RomanceDwa różne sporty. Dwie różne osobowości. Łączy ich jedna, a w zasadzie dwie rzeczy... Łyżwy i lodowisko. I to właśnie od tego wszystko się zaczęło. On obiecujący hokeista, który swoimi wyglądem i umiejętnościami na lodzie, podbija serca każdej napot...