Rozdział 60

328 24 7
                                    

Nashira poczuła ciepłe powietrze na swojej szyi. Leniwie otworzyła oczy i spojrzała na rudzielca, który z łobuzerskim uśmiechem przypatrywał się jej.

- Wygodnie ci się spało?- zapytał. Nashira uśmiechnęła się uroczo w odpowiedzi.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.- odparła.- Musimy już wstawać?- zapytała ziewając.

- Nie Gwiazdeczko.- odparł całując ją w czoło.- Możemy tutaj siedzieć tak długo, jak tylko zechcesz.- dodał.

Nashira już chciała odpowiedzieć, że mogliby siedzieć tutaj cały dzień, lecz nagle rozległo się pukanie do jej pokoju.

-Kochanieńka śniadanie będzie gotowe za pięć minut!- usłyszała głos pani Weasley dochodzący zza drzwi.

- Dobrze pani Weasley, za chwilę zejdę!- odkrzyknęła w odpowiedzi.

- Zabierz ze sobą Freda jak w końcu wyjdzie z łazienki, dobrze?- poprosiła.

- Oczywiście!

Zapadła chwila ciszy podczas której dwójka nastolatków wsłuchiwała się w oddalające się kroki pani Weasley. Dopiero, gdy stwierdzili, że jest w bezpiecznej odległości, mogli swobodnie rozmawiać.

- Jak dobrze mieć bliźniaka, który zawsze może mnie kryć.- odetchnął z ulgą Fred.

- Nie przyzwyczajaj się.- odezwał się George, który nagle deportował się tuż przed łóżkiem Nashiry. Dziwne było jednak to, że stał do nich tyłem i uparcie nie chciał się odwrócić.- Nie oślepnę, jak na was spojrzę?- zapytał.

Nashira bez zawahania chwyciła swoją poduszkę i cisnęła nią prosto w tył głowy przyjaciela.

- To ja was ratuję, przed naszą mamą, a wy mnie tak traktujecie!?- krzyknął odwracając się do przyjaciółki.- Szczyt chamstwa w biały dzień.- burknął niezadowolony.- Wstawać!- krzyknął i rzucił poduszką w Nashirę.- Mamy mnóstwo roboty na dzisiaj! Z tego co udało mi się podsłuchać, to dzisiaj będzie pierwsze spotkanie jakiegoś Zakonu Feniksa.

- Co w związku z tym?- zapytała Nashira wstając z łóżka i podchodząc do szafy, aby wyciągnąć jakieś dresy i bluzę.

- Słucham?!- krzyknął zaskoczony George.- Jak to 'Co w związku z tym?'. To chyba logiczne, że musimy dowiedzieć się o czym będą mówić na tym zebraniu. Zwłaszcza, że ma się pojawić Snape, Dumbledore i McGonagall.- wyjaśnił.

- No dobra, nie bulwersuj się już tak.- odparła, po czym chwyciła szarą bluzę, która wisiała na klamce od szafy i założyła ją na siebie.

- Czy to nie jest moja bluza?- zaśmiał się Fred.

- Może i jest.- odparła rozbawiona Nashira.

- Miło cię widzieć w takim radosnym wydaniu, ale serio ruszajcie się.- mruknął George.

- Jesteś dzisiaj strasznie marudny George.- odparła Nashira.- Chodźcie już na to śniadanie.- zaproponowała. Zaledwie wypowiedziała te słowa, a Fred niespodziewanie chwycił ją za ramię i deportował ich prosto do kuchni.

Wszystkie spojrzenia zatrzymały się na nowo przybyłej trójce.

- Proszę, nie mów mi, że i ty będziesz się teraz wszędzie deportować.- westchnął Ron.

- Nie miałam tego w planach.- odparła Nashira wzruszając ramionami. Usiadła na wolnym miejscu przy stole, a Fred i George zajęli miejsca obok niej.

Fred jak zwykle nałożył dziewczynie śniadanie. Z tą różnicą, że tym razem nie było sałatki, więc nałożył jej dwa naleśniki z dżemem jagodowym. Zaś George nalał jej soku pomarańczowego do szklanki.

Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz