Rozdział 73

204 17 7
                                    

Hermiona uparcie nalegała, aby Nashira poszła z nią na obiad. Oczywiście zależało jej na tym, aby iść także z Ronem i Harrym. Black nie wykłócała się. Szła obok Hermiony, tak daleko od Rona jak tylko zdołała. Cały czas było jej bardzo przykro z powodu jego ostatniego wybuchu. Nie  była pewna czy kiedykolwiek zdoła mu wybaczyć.

Granger rozprawiała o ocenach z wypracowania na Eliksiry. Nikt się nie odzywał, dziewczyna prowadziła długi monolog.

-Hermiono!- warknął Harry.- Jeżeli chcesz się dowiedzieć co dostaliśmy... Zapytaj.

-Nie zależy mi na tym. Próbuję poprowadzić jakąś rozmowę.- oznajmiła wchodząc do Wielkiej Sali. Jak zwykle usiedli na swoim stałym miejscu.

-Dostałem N.- burknął Ron, nalewając sobie zupę.- Zadowolona?

-Pasuje do ciebie.- burknął Fred siadając obok Nashiry. On także cały czas miał za złe bratu jego zachowanie.

-Co nie zmienia faktu, że N jest zawsze lepsze od O.- dodał George.

-To właściwie jak to jest? Najwyższa to W czyli Wybitny. Później jest B czyli...- zaczęła Hermiona.

-Nie B, tylko P. P czyli Powyżej Oczekiwań. Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawialiśmy się na egzaminach był powyżej oczekiwań.- odparł George.

Nashira parsknęła śmiechem w swój sok malinowy, który oczywiście został nalany przez Freda. Chłopak w tym momencie nakładał sałatkę z tofu i szparagami na talerz dziewczyny. Po chwili nałożył ją także i sobie.

Nashira przestała słuchać rozmowy Hermiony Georga i Rona. Z zaskoczeniem spojrzała na swojego chłopaka, który w większości nałożył sobie na talerz, to co zazwyczaj jadła ona.

-Dobrze się czujesz?

-Oczywiście, po prostu próbuję nowe smaki.- odparł z pewnym siebie uśmieszkiem, po czym ugryzł kawałek tofu. Uśmiech niemal natychmiastowo spełzł mu z twarzy. Nashira zaśmiała się serdecznie.

-Tofu albo się kocha, albo nienawidzi. Spróbuj tego.- nabiła sobie na widelec kawałek szparagi w mleczku kokosowym. Fred sceptycznie podszedł do spróbowania kolejnej rzeczy z danej sałatki.- Zaufaj mi.- zaśmiała się Black.

-Rzygam tęczą.- burknął Lee i udał, że wymiotuje, gdy zobaczył, że Fred jest karmiony przez Nashirę.- A ty co dostałaś Gwiazdeczko?- zapytał udając, że bardzo go ciekawi ocena dziewczyny.

-W.

-Co?- zapytała zaskoczona Hermiona.- Przecież Snape nie daje Gryfonom W! W dodatku mówił, że ocenia to wypracowanie tak jak oceniane będą na egzaminie!

-Wiesz, że zależy mi na dobrych ocenach z Eliksirów. Przewertowałam dosłownie całą bibliotekę i streściłam mu jakieś dwadzieścia trzy księgi. W dodatku przez dwa dni prosiłam Profesor McGonagall, aby chociaż zerknęła na moją pracę. Dzięki temu miałam pewne zabezpieczenie przed niesprawiedliwym zaniżeniem oceny.- oznajmiła.- Nie pozwolę, aby Snape z nienawiści do mojego ojca zniszczył mi wizję przyszłości.- dodała z łobuzerskim uśmiechem.

-To ostatnie to był mój pomysł!- przypomniał się Malfoy, który jak zwykle pod koniec każdego posiłku przychodził do stołu Gryfonów. Wraz z nim oczywiście przyszedł także Zabini i Pansy. 

Harry i Ron odwrócili się do siebie i zaczęli toczyć rozmowę tylko między sobą. W dalszym ciągu nie potrafili zaakceptować Ślizgonów.

-Suń się Weasley!- burknęła Pansy i wcisnęła się na ławkę między Ronem a Hermioną. Rudzielec burknął coś niemiłego pod nosem.

Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz