Czekając aż wszyscy zaproszeni pojawią się na spotkaniu, Nashira siedziała na starym drewnianym krześle. Przy każdym, najmniejszym ruchu drewno skrzypiało. Wyprowadzało to ją z równowagi, dlatego ostatecznie wstała i skierowała się do baru.
-Poproszę dwadzieścia pięć butelek kremowego piwa.- mruknęła, gdy do gospody weszły ostatnie osoby. Sprzedawca spojrzał na nią zszokowany. Zapewne nie spodziewał się tak dużego zamówienia. Cała gospoda wyglądała tak, jakby nikt tu nie zamawiał nic więcej niż kieliszka ognistej.
Black machnęła dłonią do bliźniaków i Lee. Jak na zawołanie cała trójka wstała ze swoich miejsc i podeszła do baru. Każdy wziął w dłonie tyle butelek ile zdołał. Zaczęli rozdawać je wszystkim przybyłym. Nashira szerokim łukiem ominęła Cho Chang, której piwo w ostateczności wręczył George.
Gdy wszystkie butelki zostały rozdane Black poszła od razu uregulować rachunek. W stosunku do tego ile piwa zamówiła, nie zapłaciła wcale dużo. Zapewne miało to wpływ na jakość kremowego piwa, które nie było zbyt świeże, ani słodkie.
Czarnowłosa wróciła na swoje miejsce. Fred od razu swoją wolną dłoń położył na jej kolanie. Zależało mu, aby nawet w tak niewielkim gronie pokazać, że Nashira jest jego. Zwłaszcza, że było tu kilku chłopaków, których nie lubił.
Po krótkiej chwili ciszy, Hermiona wstała ze swojego miejsca. Ona Ron i Harry siedzieli na przeciw całej grupy.
-Eee... Cześć... No więc...- głos miała wyższy niż zazwyczaj. Postawę miała spiętą i nienaturalnie wyprostowaną. Jej wzrok spoczął na sekundę na Nashirze, która uśmiechnęła się do niej pocieszająco. Granger wzięła głęboki wdech.- No więc Harry wpadł na pomysł... Właściwie to był mój pomysł, żeby ci, którzy zechcą uczyli się Obrony przed Czarną Magią... W sensie prawdziwej obrony, a nie tych głupot, które wciska nam Umbridge.
Dwóch chłopaków z ostatniego rzędu zaklaskało. Byli to starzy znajomi Cedrika, których zaprosiła tutaj Nashira. Doskonale pamiętała, że są oni o rok młodsi od niej, ale zaprzyjaźnili się z Cedrikiem przez drużynę Quidditcha. To właśnie dzięki niemu poznała tę dwójkę uroczych brunetów.
Hermiona podniesiona na duchu postanowiła kontynuować.
-Stwierdziliśmy, że czas najwyższy wziąć sprawy w swoje ręce...
-Założę się, że po prostu chcesz dobrze zdać sumy.- burknął Michael Corner.
-W życiu nie spodziewałam się takich słów ze strony Krukona.- upomniała go Nashira.
-W każdym razie... Taki jest plan, jeśli chcecie się do nas dołączyć, to musimy się naradzić w jaki sposób będziemy...- Hermiona wróciła do wątku, jednak ponownie jej przerwano.
-A jakie są dowody na to, że Sami Wiecie Kto powrócił?- zapytał jakiś Puchon. Ton głosu miał napastliwy, jakby próbował ukąsić trójkę uczniów, która zorganizowała to spotkanie. Nashira nie kojarzyła chłopaka. Poczuła jednak, że Fred mocniej ściska jej kolano. Ewidentnie on też nie przepadał za tym Puchonem.
-Dumbledore w to wierzy...
-Chcesz powiedzieć, że Dumbledore wierzy JEMU.- chłopak wskazał na Harry'ego.
-A kim ty w ogóle jesteś?- wtrącił się wrogo Ron.
-Jestem Zachariasz Smith i uważam, że mamy prawo wiedzieć na jakiej dokładnie podstawie ON uważa, że Sami Wiecie Kto Powrócił.- oznajmił unosząc wysoko podbródek.
Ponownie zapadła cisza. Ewidentnie większość zebranych przyszła tu właśnie po to. Chcieli usłyszeć ciekawą historię opowiedzianą przez ciekawą osobę. Nashira w tym momencie współczuła Harry'emu.
Hermiona chciała coś odpowiedzieć, jednak Potter jej na to nie pozwolił.
-W porządku Hermiono.- odezwał się pierwszy raz od rozpoczęcia spotkania. Wszyscy wstrzymali oddechy.- Rok temu Dumbledore opowiedział co się wydarzyło. Jeżeli nie uwierzyliście jemu, to nie uwierzycie i mnie. A ja nie mam ochoty ani czasu na przekonywanie kogokolwiek.
-W ubiegłym roku...- Smith ciągnął swoją niedorzeczną dyskusję.- Dumbledore powiedział jedynie, że Sam Wiesz Kto zabił Cedrika i że ty ściągnąłeś jego ciało do szkoły. Nie wyjawił żadnych szczegółów...
-I nie musiał.- Nashira ponownie zabrała głos.- Wśród nas są osoby dla których Cedrik był bliskim przyjacielem, które po dziś dzień odczuwają jego śmierć jako ogromną stratę. Wśród nas jest także chłopak, który został obarczony doświadczeniem obserwowania śmierci przyjaciela. Więc jeśli jesteś tak nieczuły, aby to zrozumieć, to po prostu wyjdź.- zakończyła sucho.
Zachariasz zamknął się na moment. Black podejrzewała, że tego dnia jeszcze pewnie nie raz chłopak doprowadzi ją do białej gorączki.
-Czy to prawda, że potrafisz wyczarować cielesnego patronusa?-zapytała Susan Bones.- Jelenia?- dodała.
-Tak.- potwierdził Harry.
-O kurde Harry! Nie wiedziałem!- wykrzyknął Lee.- Wiele razy próbowałem, bo chciałem zobaczyć jaki przybierze kształt.- wyjaśnił szeptem swoim przyjaciołom.- Wiecie... Patronus często przybiera kształt, który możecie zyskać przy formie animagicznej.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki inteligentny Lee.- zaśmiała się Nashira.
-Byłbyś komarem.- mruknął rozbawiony George, na co cała trójka roześmiała się głośno. Lee zaś udał obrażonego.
-Jeden z portretów u dyrektora powiedział mi, że Harry w drugiej klasie zabił Bazyliszka mieczem Godryka Gryffindora!- zachwycił się jakiś chłopak.- To prawda?
Harry speszył się. Nie podobało mu się w jakim kierunku zmierza ta rozmowa.
-Tak.
-W pierwszej klasie uratował Kamień Filologiczny z rąk Sami Wiecie Kogo.- dodał Neville.
-Filozoficzny.- poprawił go Potter.
-No i warto wspomnieć o tych wszystkich zadaniach w Turnieju Trójmagicznym.- wtrąciła się Cho.- Dał sobie radę ze smokiem, trytonami...
-Słuchajcie.- Harry wstał z krzesła.- Nie chcę, aby to zabrzmiało jakbym udawał jakiegoś skromnisia, ale przy większości tych przypadków ja po prostu miałem pomoc.
Ponownie zaczęła się krótka dyskusja. Uczniowie zaczęli negować słowa Pottera. Wskazywali mu, że przy zadaniach z Turnieju musiał radzić sobie sam. Tego lata, gdy pokonał Dementora, także był sam.
-Dobra, niektóre z tych rzeczy faktycznie zrobiłem sam, ale chodzi mi o to, że...
-A może po prostu nie chcesz uchylić przed nami rąbka tajemnicy?- zapytał Zachariasz Smith.
-Mam pomysł.- wtrącił się Ron.- Proponuję, żebyś się przymknął.
-Przecież wszyscy przyszliśmy tu, aby czegoś się od niego nauczyć! A teraz mówi nam, że nic nie potrafi...
-Nic takiego nie powiedział.- warknął zirytowany George.
-Może chcesz abyśmy trochę przeczyścili ci uszy?- zapytał Fred, po wsadził dłoń do kieszeni bluzy Nashiry. Wyciągnął z niej długi metalowy przedmiot.
-Albo jakąś inną część ciała, bo nam niespecjalnie zależy gdzie ci to wsadzimy.- dokończył Lee.
Gdy spór z Zachariaszem został zażegnany nadszedł czas na oficjalne ustalenia. Przez kolejne pół godziny wszyscy dochodzili do porozumienia z tym ile razy w tygodniu będą spotkania i gdzie. Ostatecznie nad miejscem spotkań, musieli jeszcze pomyśleć.
Gdy wszyscy zainteresowani wpisali swoje nazwiska na listę Hermiony, można było się rozejść.
-Ten Zachariasz to pluskwa.- warknął Ron do Harry'ego.
-Tak jak ty.- warknął Fred przechodząc obok młodszego brata. Swoje ramię miał zarzucone na barki Nashiry. Wzrok pełen pogardy skierowany na Ron, wywołał u chłopaka wyrzuty sumienia. Dalej nie przeprosił tej dwójki za swój atak na Nashirę.
CZYTASZ
Szczęśliwa Gwiazdka
أدب الهواةNashira- z arabskiego znaczy szczęśliwa. Gwiazda z gwiazdozbioru Koziorożca, jaśniejsza niż słońce. Szczęście... Do tej pory niewinna dziewczynka, która straciła rodziców w noc wybuchu gazu w ich mieszkaniu. Lecz w świecie magicznym jest to dziewcz...