- Hermiono, wiesz może dlaczego Harry mnie unika?- zapytała któregoś poranka Nashira.
Od wyjścia do Hogsmeade minęły trzy dni i od tamtego czasu dziewczyna nie zamieniła ani jednego zdania z Potterem. Nie żeby nie próbowała! Właśnie problem w tym, że zaledwie dzień po, chciała z nim porozmawiać i zapytać się jak mu minęła wycieczka. Niestety dziwnym trafem nie mogła go nigdzie znaleźć, a jak już napotkała go wzrokiem, to za chwilę go nie było.
- Unika? Ja nic nie wiem.- powiedziała lekko przestraszona dziewczyna. Nie chciała się w to mieszać. Jej zdaniem Nashira i Harry sami powinni to załatwić. Ale z drugiej strony jak Black miała zrobić cokolwiek, jeżeli Harry jej na to nie pozwalał!?
- Nie udawaj.- mruknęła smutno dziewczyna. Pierwszy raz Hermina nie zobaczyła uśmiechu na twarzy przyjaciółki. To było do niej tak niepodobne.- Coś się stało i nikt nie chce mi powiedzieć co.- burknęła
- On ostatnio jest trochę zły na wszystkich...- zaczęła niepewnie Miona.- Ale na ciebie w szczególności. Właściwie to nic nie zrobiłaś!- dodała szybko.- Po prostu dowiedział się pewnej rzeczy i myśli, że go okłamywałaś, co jest totalną głupotą. Niestety przyćmiło mu resztki mózgu i już w ogóle nie myśli.- westchnęła Granger.
- Przecież go w niczym nie okłamałam!- krzyknęła oburzona.
- Ja to wiem, ale on nie myśli racjonalnie.- burknęła Hermiona w odpowiedzi.
- Wiesz co? Nie będę teraz o tym myśleć. Idę pobiegać.- mruknęła i uklękła przed kufrem, aby wyciągnąć z niego ciepłe ubranie sportowe.
- Nawet podczas ferii zimowych będziesz biegać? Przecież na dworze jest jakieś dziesięć centymetrów śniegu!- krzyknęła za nią dziewczyna, jednak Nashira bez słowa zamknęła się w łazience. Jakieś dwadzieścia minut później wyszła w ciemnym ubraniu i włosach upiętych w wysoką kitkę. Nawet w takiej fryzurze, włosy sięgały jej do połowy pleców. Hermiona szczerze zazdrościła swojej przyjaciółce tak pięknych, grubych i długich włosów.
- Widzimy się później.- powiedziała Black i wyszła z pokoju nie czekając na reakcję dziewczyny. Zazwyczaj dużo wcześniej wstawała na poranne ćwiczenia, ale ostatniej nocy późno wróciła do dormitorium. Do późnej nocy siedziała w pokoju bliźniaków i wraz z nimi i Lee świetnie się bawili grając w butelkę, opowiadając sobie żarty i jedząc słodycze. Około trzeciej nad ranem wróciła i od razu poszła spać, dlatego teraz z burczącym brzuchem mijała Wielką Salę, w której za pięć minut rozpocznie się śniadanie. Wyszła z zamku i znalazła się na błoniach.
Pierwsze co ją uderzyło, to przerażający mróz, który szczypał w policzki, gryzł w gardło, a oddech zamieniał w białą parę. Nashira zacisnęła pięści i po raz pierwszy w życiu rozpoczęła poranne bieganie w złości, która z czasem przerodziła się w smutek.
Po około godzinnym biegu, postanowiła, że trochę odpocznie. Smutek jej nie opuścił, wręcz przeciwnie. Nasilił się. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna czuła się tak źle. Nawet w Durmstrangu nie odczuwała tak silnego przygnębienia, ponieważ jej najlepszy przyjaciel był zawsze przy niej. W tym przypadku, to właśnie jej przyjaciel się odwrócił i nawet nie miała pojęcia dlaczego.
Dziewczyna usiadła pod dębem, przy jeziorze, które już w dużej mierze pokryte było lodem. Nie przejmowała się już mrozem i śniegiem, który zmoczył jej ubranie. Pustym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń. Po piętnastu minutach jej spokój został zakłócony.
- Hej!- usłyszała krzyk, przez co gwałtownie obróciła się w stronę źródła dźwięku. W jej stronę szybkim krokiem zmierzał blond włosy Ślizgon. W porównaniu do niej ubrany był w kurtkę, a na głowie miał czapkę w kolorze swojego domu. Tego samego koloru szalik oplatał jego szyję. W rękach zaś niósł chusteczkę, na której były chyba dwa tosty.- Nie było cię na śniadaniu.- powiedział i podał jej tosty.
- Dziękuję.- powiedziała cicho Nashira. Draco natychmiastowo zobaczył jej zły nastrój, którego jeszcze ani razu u niej nie widział.
- Nie marzniesz?- zapytał gdy wzrokiem przejechał po jej całym ciele.
- Trochę, ale to nieistotne.- mruknęła i wgryzła się w pierwszego tosta. W tym czasie chłopak szybko ściągnął swój szalik i oplótł nim jej szyję. Ściągnął także swoją czapkę i naciągnął na jej głowę. Ponownie usłyszał ciche podziękowanie. Chwilę siedzieli w ciszy, ale Malfoy nie mógł wytrzymać. Musiał się o coś zapytać.
- To przez Pottera jesteś smutna?- zapytał, a jego głos zabrzmiał groźniej niż planował.
- Draco...- westchnęła smutnym głosem dziewczyna. Jej szare oczy zaczęły przypatrywać się pustej przestrzeni.
- Pytam się.- warknął chłopak. Jeżeli jego przypuszczenia były trafne, to sam poszedłby do bliznowatego i wygarnąłby co o nim myśli. Nashira stała się dla niego dobrą koleżanką... A właściwie przyjaciółką. Widziała w nim kogoś, kogo nikt inny nie potrafił dostrzec. Była takim małym promyczkiem nadziei i zawsze potrafiła poratować swoim uśmiechem. Wiecznie była szczęśliwa i pozytywnie nastawiona do życia.
- Unika mnie. Myśli, że go okłamałam, a ja nic nie zrobiłam. Nie mam pojęcia o co może chodzić, a on nie chce ze mną porozmawiać.- mruknęła. Tego typu zachowanie przyjaciela strasznie ją bolało.- Rani mnie to, że znamy się już jakiś czas, a on zamiast podejść do mnie i porozmawiać, woli mnie unikać.- wyjaśniła.
- Jak go walnę w ten pusty łeb, to się opamięta.- warknął Draco, czym odrobinę rozbawił Nashirę. Lekki chichot dotarł do jego uszu, więc spojrzał uważnie na dziewczynę.
- Dziękuję, nie musisz tego robić.- powiedziała i oparła swoją głowę na jego ramieniu. Draco ułożył swoją dłoń na jej barkach i delikatnie ją przytulił.- Jestem już trochę zmęczona...- zaczęła, jednak chłopak jej przerwał.
- Czym? Ciągłym uśmiechem, gdy cały świat się wali?- zapytał sarkastycznie. Doskonale wiedział, że to właśnie tę formę obrony przed światem przyjęła dziewczyna. Jej uśmiech nie był szczery, chociaż na taki wyglądał.- W ciągu jednej chwili musiałaś zostawić stare życie i pewnie przyjaciół, aby przenieść się do Hogwartu. Musiałaś się tu zaaklimatyzować, poznać nowych ludzi i przyzwyczaić się do nowej codzienności w ciągu paru dni. Do tego sprawa z twoim ojcem ciągle nie daje ci spokoju. Widzę to.- odparł, odpowiadając na pytający wzrok dziewczyny.- Sam często ukrywam prawdziwe emocje, tylko nie za uśmiechem.
- Tak, ty wolisz obrazić pierwszego lepszego dzieciaka i już jesteś szczęśliwy.
- Dokładnie! Ale jeszcze więcej szczęścia przynosi mi obrażanie Pottera.- odparł i z satysfakcją stwierdził, że ponownie rozśmieszył przyjaciółkę. Ponownie zapadła chwila ciszy, jednak tym razem było znacznie przyjemniej.- Opowiedz mi coś o Durmstrangu.- poprosił po jakimś czasie Draco.
- To wymagająca szkoła. Zajęcia są prowadzone...- zaczęła, jednak ponownie jej wypowiedź została przerwana.
- Źle się wyraziłem. Opowiedz o twoim życiu w tamtej szkole.- poprawił się Malfoy.
I Nashira opowiedziała mu. Opowiedziała mu o wszystkim. O Ilia, o lekcjach podczas których była traktowana jak przedmiot pokazowy, na którym nauczyciel demonstrował silne zaklęcia czarnomagiczne, o swojej barierze przez którą miała problemy z zaklęciami, które mogły skrzywdzić drugą osobę. Opowiedziała mu o wszystkim.
Żadne z nich nie wiedziało jednak, że całej tej rozmowie przysłuchuje się pewien czarny pies, których chłonął uważnie każde słowo dziewczyny.
Sprawdzone
Czytelników Animaga już poinformowałam, więc przyszła kolej na was. Nie wiem jak to będzie z rozdziałami do końca tego miesiąca. Od czwartku przyjeżdża do mnie rodzina z Francji i będę dużo czasu z nimi spędzać. Później wyjeżdżam do Czech i wracam pod koniec miesiąca. Postaram się być bardziej aktywna na instagramie (smugaizzy)
CZYTASZ
Szczęśliwa Gwiazdka
FanficNashira- z arabskiego znaczy szczęśliwa. Gwiazda z gwiazdozbioru Koziorożca, jaśniejsza niż słońce. Szczęście... Do tej pory niewinna dziewczynka, która straciła rodziców w noc wybuchu gazu w ich mieszkaniu. Lecz w świecie magicznym jest to dziewcz...