Rozdział 49

362 23 4
                                    

Nadszedł ten wyczekiwany przez wielu dzień. Dzień drugiego zadania w turnieju trójmagicznym.

Nashira zauważyła, że Harry bardzo mało czasu spędzał w Pokoju Wspólnym. Z tego co zdołała dowiedzieć się od Hermiony, chłopak ostatecznie dowiedział się na czym zadanie ma polegać. Całymi dniami przesiadywał w bibliotece i szukał sposobu na wykonanie wyzwania. Niestety bezskutecznie.

Właśnie z tego powodu Nashira szła nad hogwardzkie jezioro pełna stresu i napięcia. Bliźniacy, którzy towarzyszyli jej podczas tej wędrówki, standardowo zbierali zakłady. W tej czynności pomagał im Lee i Ilia. Nawet nie zwrócili większej uwagi, na Nashirę, która była nieobecna myślami.

- Hej, Black!- cała ekipa usłyszała krzyk zza pleców. Wszyscy równocześnie odwrócili się w stronę źródła dźwięku. Niedaleko w tyle szedł Draco wraz z Zabinim i Pansy Parkinson, z którą Nashira jeszcze nie miała okazji rozmawiać. Black natychmiastowo skupiła się na swoim otoczeniu. Wzrok jej się wyostrzył, a spojrzenie zatrzymało się na zbliżającej się dwójce. Z lekkim opóźnieniem spostrzegła, że jej przyjaciele otoczyli ją, jakby musieli chronić ją przed całym złem świata.

- Zluzujcie goryle.- mruknął z łobuzerskim uśmiechem Zabini, po czym odepchnął chłopaków na bok, aby dotrzeć do Nashiry. Zarzucił swoje ramię na jej barki i ruszyli w dalszą drogę, a Ślizgoni zajęli miejsca najbliżej Black. Dziewczyna zauważyła morderczy wzrok Freda na Mulacie, więc zwinnym ruchem wykręciła się spod ramienia chłopaka.

- Co chcecie?- zapytała od razu.

- Ale ty jesteś niemiła.- prychnęła Pansy.- Czy Ślizgoni zawsze muszą czegoś chcieć?- zapytała. Nashira uniosła jedną brew w górę.Jej mina jasno miała dać im do zrozumienia, że tak. Ślizgoni zawsze czegoś chcieli.

- Oni?- zapytała Black wskazując na Zabiniego i Draco.- Owszem. Ewentualnie mają jakieś niecne zamiary, które mi się nie spodobają. Chłopaki, czy ostatnio wywinęliśmy jakiś dowcip Ślizgonom?- zapytała swoich przyjaciół, którzy zaprzestali zbierania zakładów.

- W ostatnim czasie?- powtórzył George w zamyśleniu.

- Nie.- odpowiedział Fred.

- Trzy dni temu.- przypomniał im Draco.- Weszliśmy do Pokoju Wspólnego i z wielkim zaskoczeniem mogliśmy obserwować karykaturę Snape'a na ścianie przy naszym barku.- dodał, przypominając wszystkim, że faktycznie taka sytuacja miała miejsce.

- Trzy dni temu, to nie w ostatnim czasie.- odparł Lee, mówiąc na głos to, co cała reszta myślała.

- Gdzie macie Granger?- zapytał nagle Darco.- Zauważyłem, że odkąd ma spinę z Weasley'em, to zazwyczaj trzyma się z wami.- oznajmił.

- Właściwie to jej dzisiaj nie wiedziałam.- odparła Nashira marszcząc brwi.- Nawet w dormitorium na noc jej nie było.- dodała. Przez Malfoy'a zaczęła się martwić o swoją przyjaciółkę. Nie mogła uwierzyć, że wcześniej nie zwróciła uwagi na brak dziewczyny.

- Nie martw się. Z tego co zdążyłem zauważyć, Hermiona jest mądrą czarownicą. Jeżeli coś się stało, to da sobie radę.- powiedział Ilia, który do tej pory jedynie przysłuchiwał się rozmowie.

Ostatecznie wszyscy ruszyli w dalszą drogę. Ku zniesmaczeniu Gryfonów, Ślizgoni dotrzymali im kroku. Mało tego, zajęli miejsca obok nich na trybunach, które tym razem były umieszczone na środku jeziora. Nashira oczywiście nie narzekała, ale czuła te emocje, które targały obiema grupami. Black stwierdziła, że nie będzie się w to mieszać. Usiadła na deskach i wyglądała w stronę wody, do której przed chwilą wskoczyli wszyscy reprezentanci. Po krótkiej chwili, obok niej pojawił się Fred. Swoją rękę ułożył na jej talii, a dziewczyna głowę oparła o jego ramię.

Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz