Nashira udała się na wieżę astronomiczną. Postanowiła zaszyć się tam do wieczora. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Umbridge niesamowicie ją irytowała. Przez całą resztę dnia wpatrywała się w niebo, aż w końcu pojawiły się na nim gwizdy.
Zignorowała kolację. Nie chciała konfrontować się z Fredem. Ostatecznie przecież nie dostała szlabanu. Ale jak długo zdoła unikać Umbridge?
-Martwiłem się o ciebie.- usłyszała szept gdzieś za plecami. Wiedział, że prędzej czy później Fred tu przyjdzie. W końcu bez problemu mógł skorzystać z Mapy Huncwotów. Zresztą jej kryjówka nie była zbyt wybitna.
Chłopak usiadł obok Black. Na krawędzi, która dzieliła ich od przepaści. Dłonie oparł na barierce i spojrzał na swoją dziewczynę, która cały czas wzrok miała wbity w niebo.
-Powiedz mi... Jak możemy ci pomóc?- zapytał. W odpowiedzi usłyszał ciszę. Głośne westchnięcie wydobyło się z jego ust.
-Nienawidzę jej Fred.- wyszeptała Nashira.
-Wiem Gwiazdeczko. Wiem i rozumiem. Muszę cię jednak zmartwić. Lepiej już nie będzie. Przez długi czas będzie tylko gorzej.- oznajmił smutnym tonem. W głowie zaś postanowił, że on ją obroni. Nashira jest bardzo wrażliwą osobą. Potrzebuje przed sobą tarczy, która odbije wszystko co złe. On postanowił być tą tarczą.- Poradzimy sobie z tym, tak?- zapytał. Mówił jak do małego dziecka.
-Musimy.
-Dokładnie. Musimy. Musimy także coś zjeść, bo nie byłaś na kolacji. Masz ochotę na spacer do kuchni?- zapytał z delikatnym uśmiechem. Wstał z podłogi i podał dłoń dziewczynie. Pomógł jej się podnieść.
-Nie jestem głodna.- oznajmiła, jednak w ramach protestu zaburczało jej w brzuchu.
-A ja jestem świętym Mikołajem.
-Z tą brodą po Czarze Ognia rok temu, nadawałbyś się.- mruknęła rozbawiona Nashira.
-Niewdzięcznica.- Fred pocałował przelotnie dziewczynę w usta, po czym pociągnął ją do wyjścia.- Jest po ciszy nocnej, więc będziemy się poruszać tajnymi przejściami. Jak za starych dobrych czasów.
Tak więc poszli. Z uśmiechami na twarzach przemierzali tajne przejścia. Będąc w kuchni Nashira wypiła ciepłą herbatę i zjadła tosta z białym serem i kilkoma przyprawami. Fred oczywiście wypił herbatę razem z nią. Chwilę ze sobą porozmawiali, po czym udali się do Pokoju Wspólnego. Na miejscu czekał na nich George z Lee. Siedzieli na kanapie przed kominkiem.
-W końcu przyprowadziłeś naszą zbuntowaną zgubę!- zaśmiał się Lee.
-Nie potrafisz trzymać języka za zębami, co?- dodał rozbawiony George.- Hermiona nam wszystko powiedziała.- wyjaśnił.
-Tak... Ładnie dopiekłaś Landrynie. Już ci nie odpuści.
-Nie, to ja nie odpuszczę jej.- odparła Nashira z łobuzerskim uśmiechem.- Mam gdzieś te szlabany u niej. Jeszcze pożałuje, że niszczy mi moje dobre wyobrażenie o Hogwarcie.
Całą paczką udali się do męskiego dormitorium. Nashira oczywiście spała u boku Freda. Dzięki temu czuła się bezpiecznie, a w razie koszmarów Fred był blisko, aby pomóc.
Chłopak przez całą noc myślał, co może zrobić dla Nashiry. Jak pomóc jej przy tej beznadziejnej sytuacji. Był z niej dumny, że się nie poddaje i nie chce się podporządkować Umbridge. Nie mógł jednak znieść myśli, że przez swoje zachowanie będzie ona torturowana.
Następnego dnia Umbridg była obecna na każdej lekcji Nashiry. Prowadziła swoje wizytacje, w trakcie których oceniała czy dany nauczyciel nadaje się na swoje stanowisko. Pierwsza taka wizytacja odbyła się na Transmutacji.
Nashira tylko czekała aż stara robucha wlepi jej szlaban za wczoraj. Tak się jednak nie stało, ponieważ McGonagall szybko rozpoczęła swoje zajęcia. Jak zwykle Black miała problem z rzucaniem zaklęć. Tego dnia dodatkowo skupiła się na słownych potyczkach dwóch profesorek. Miodem dla jej uszu było to, jak McGonagall taktownie zlała Umbridge.
Po zajęciach różowa ropucha poprosiła, aby Nashira została. Na całe szczęście w sali została także McGonagall. Dziewczyna czuła się pewniej przy opiekunce swojego domu.
-Dostaje pani szlaban. Proszę przyjść dzisiaj...
-Słucham?- zapytała McGonagall.- Panna Black zachowywała się wzorowo na moich zajęciach.
-Ale na moich, wczoraj...
-To trzeba było wlepić jej szlaban wczoraj. Możesz iść Black.- warknęła McGonagall.
Uradowana Nashira wyszła z sali w błyskawicznym tempie. Tuż obok drzwi czekała na nią Hermiona.
-Upiekło mi się.- oznajmiła radośnie Nashira.- McGonagall mnie uratowała. Przysięgam, że będę jej wdzięczna do końca życia.
Na przeciwko uchyliła się ściana. Było to tajne przejście w którym stała trójka rozrabiaków. Na ich twarzach malowały się szatańskie uśmiechy!
-Szybko!- krzyknął George machając dłonią, aby dziewczyny przybiegły do tajnego przejścia.- Idzie!- krzyknął szeptem.
Nashira natychmiast chwyciła Hermionę za dłoń i pociągnęła ją do ściany. W ostatnim momencie przejście zamknęło się za nimi. Wrzask Umbridge było zapewne słychać dwa piętra wyżej.
-Co zrobiliście?- zapytała Hermiona opierając się o ścianę.
-Coś przez co pani prefekt może nam wlepić szlaban.- oznajmił zadowolony Fred.
-Ale pani tego nie zrobi, ponieważ...
-Było zrobione w dobrej wierze.- dokończyła Hermiona za Georga.
-Te cudowne cymbały zafarbowały kieszonkowe bagno na niebiesko. Farba nie spierze się z jej różowego sweterka.- wyjaśnił zadowolony z siebie Lee.
-Dostałaś szlaban?- zapytał Fred patrząc uważnie na Nashirę.
-Nie. McGonagall wstawiła się za mną.
-Czy tu jest bezpiecznie?- zapytała nagle Hermiona. Wszyscy spojrzeli na nią jak na kompletną kretynkę.
-Jesteś w tajnym przejściu, jak może tu być niebezpiecznie?- zapytał George.
-W takim razie... Najbliższe wyjście do Hogsmeade, spotkajmy się Pod Świńskim Łbem. Mamy genialny pomysł, ale wstęp mają tylko zaufani.- oznajmiła.
-W takim razie czujemy się zaszczyceni.- mruknął rozbawiony Fred. Nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Dopiero w sobotę dowie się jak poważna jest sprawa.
-Czemu ja nic nie wiem?- zapytała z wyrzutem Nashira.
-Bo wczoraj zniknęłaś. Ślizgonów nie będzie, ale ten problem później rozwiążemy.- Hermiona zaczęła zastanawiać się na głos.
-Ale o co chodzi!?- mruknęła zirytowana Nashira.
-Chcesz denerwować Umbridge, więc spodoba ci się nasz pomysł. Po prostu przyjdźcie. Zaproście Angelinę i Alicie. Nashiro masz jakichś zaufanych znajomych w innych domach? Zaproś ich, ale tylko pod warunkiem, że bezwzględnie im ufasz.
Cała ta sprawa była bardzo dziwna i intrygująca jednocześnie. Hermiona jednak nic więcej im nie zdradziła.
Do końca tygodnia Nashira spotykała się z różnymi ludźmi, aby przekazać im informacje o spotkaniu Pod Świńskim Łbem. Wszystko to z boku obserwowali Ślizgoni. Cierpliwie czekali, aż Nashira zaprosi także ich na spotkanie. Tak się jednak nie stało.
W sobotę grupa dwudziestu osób znalazła się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Obecni byli przedstawiciele wszystkich domów... Tylko nie Slytherinu.
Jutro postaram się wrzucić dwa kolejne rozdziały
CZYTASZ
Szczęśliwa Gwiazdka
FanfictionNashira- z arabskiego znaczy szczęśliwa. Gwiazda z gwiazdozbioru Koziorożca, jaśniejsza niż słońce. Szczęście... Do tej pory niewinna dziewczynka, która straciła rodziców w noc wybuchu gazu w ich mieszkaniu. Lecz w świecie magicznym jest to dziewcz...