Rozdział 41

450 23 2
                                    

- Pójdziesz ze mną oprowadzić Ilia po zamku?- zapytała Nashira, gdy razem z Fredem i resztą przyjaciół siedzieli w Pokoju Wspólnym przy kominku. Fred prawą dłonią trzymał dłoń Nashiry, a drugą ręką pisał jakiś esej z eliksirów. Zadanie domowe odrabiał także George i Lee, którzy jak zwykle zostawiali wszystko na ostatnią chwilę.

- Teraz?- zapytał Fred nie odrywając wzroku od pergaminu na którym pośpiesznie zapisywał jakieś słowa.

- Obiecałam mu, że go oprowadzę, a zapewne po tym co usłyszał rano, chciałby porozmawiać także z tobą.- odparła Nashira. Te słowa zainteresowały całą trójkę. George i Lee wiedząc minę Freda roześmiali się głośno.

- Stary, masz przerąbane.- zaśmiał się Lee.

- Powodzenia.- dodał rozbawiony George.

- Nie przesadzajcie. Ilia bardzo was lubi. Was wszystkich.- odparła Black z delikatnym uśmiechem. Prawda była taka, że jej przyjaciel był bardzo wdzięczny całej tej trójce. Był wdzięczny za to, że zaopiekowali się Nashirą.

- Jeżeli dasz mi gwarancję, że nie zginę, to mogę iść.- oznajmił Fred po czym zaczął składać pergamin.- A wy jak skończycie, to dacie mi spisać.- dodał i nie czekając na reakcję przyjaciół, pociągnął Nashirę do góry i razem ruszyli po schodach do dormitorium, aby chłopak mógł odnieść niedokończony esej.

Rudzielec schował pergamin do szuflady, a następnie usiadł na łóżko i pociągnął Nashirę na swoje kolana. Dziewczyna zachichotała cicho.

- Ukrywanie się przed całym światem jest męczące.- mruknął Fred całując ją w usta.

- Ale żadne z nas nie chce, aby to dotarło do Syriusza.- dodała Nashira.- A teraz chodź, bo nie chcę się znowu przez ciebie spóźnić. A wieczorem mają wyłonić reprezentantów, więc musimy się pospieszyć.

- Marudzisz. Nie możemy zostać tutaj? Jest tak miło.- zapytał, a jego dłonie przesuwały się po udach dziewczyny w górę i w dół. Black przygryzła delikatnie wargę.

- Obiecuję ci, że następny weekend możemy spędzić razem na leżeniu i nic nie robieniu, ale teraz rusz się. Bo jak nie, to nie dam ci gwarancji, że Ilia cię nie zabije.- zagroziła, po czym sama wstała z kolan Freda i ruszyła prosto w stronę drzwi pokoju. Fred niechętnie wstał z łóżka i poszedł za nią.

Razem przeszli przez pokój wspólny i starali się ignorować śmiechy George'a i Lee. Wyszli przez portret Grubej Damy i ruszyli w stronę dziedzińca, gdzie miał na nich czekać Ilia. Standardowo Fred podczas całej drogi trzymał swoje ramię na barkach Nashiry. W takim ułożeniu też zobaczył ich Repnin, który widząc ową dwójkę po prostu musiał się łobuzersko uśmiechnął.

- Kogo ja widzę?- zapytał rozbawiony.- Moja ulubiona para w Hogwarcie.- dodał odpowiadając sam sobie na pytanie.

Nashira uśmiechnęła się promiennie, a Fred przybił piątkę z chłopakiem.

- Mieliśmy cię oprowadzić po zamku, więc chodźcie, bo już wkrótce wybiorą reprezentantów turnieju.- oznajmił Fred.

Całą trójką ruszyli więc na spacer po Hogwarcie. Ilia dowiedział się gdzie jest biblioteka, Pokój Wspólny Gryfonów, kuchnia, łazienka Jęczącej Marty i wiele innych ciekawych miejsc. Miał też okazję przeprowadzić wywiad środowiskowy i upewnić się, że Fred nie skrzywdzi Nashiry.

Na sam koniec poszli do Wielkiej Sali, gdzie zajęli miejsce przy George'u i Lee, którzy przywitali się radośnie z uczniem Durmstrangu. W pomieszczeniu zbierało się coraz więcej uczniów. Każdy nie mógł się doczekać wyłonienia reprezentantów.

- Mam nadzieję, że to będzie Angelina.- oznajmił Lee.

- Twoja dziewczyna?- zainteresował się Ilia, który siedział obok Nashiry.

- Przyjaciółka.- sprostował chłopak z delikatnym uśmiechem.

- Ja trzymam kciuki za Cedrika.- mruknęła Nashira. Obiecała Diggoriemu, że będzie dla niego wsparciem, więc starała się z tego wywiązać.

- Twój chłopak?- zapytał George próbując przedrzeźniać Repnina. W zamian za to Fred zgromił brata wzrokiem i mocniej przyciągnął do siebie Nashirę, która jedynie się zaśmiała na ich poczynania.

W sali pojawili się sędziowie i dyrektorzy szkół. Został a wygłoszona krótka przemowa, po której czara ognia zapłonęła ślicznym niebieskim ogniem. Dumbledore zbliżył się do niej, aby złapać wylatującą ze środka kartkę. Zwinnie chwycił ją w dłoń i spojrzał na pergamin.

- Reprezentantem Durmstrangu będzie... Wiktor Krum!- po sali rozległy się gromkie brawa.

- Wiedziałem! Wiedziałem, że tak będzie!- wrzeszczał radośnie Ron, jednak widząc rozbawiony wzrok przyjaciela Nashiry, szybko się uciszył.

Czara ponownie zabłysła na niebiesko, a kolejna karteczka wyleciała prosto z ognia w dłonie Albusa Dumbledore'a.

- Reprezentantką Beauxbatons jest Fleur Delacour!- oznajmił dyrektor. Po sali ponownie rozległy się głośne brawa, a blond włosa dziewczyna ukłoniła się delikatnie przed uczniami. Uścisnęła dłoń dyrektora i udała się we wskazanym kierunku. Chwilę później zniknęła za drzwiami za którymi nie tak dawno zniknął także Krum.

Ponownie płomienie czary przybrały niebieski kolor, a ze środka wyleciała ostatnia karteczka. Dyrektor zwinnie ją złapał. Nastąpiła chwila ciszy. Uczniowie Hogwartu wstrzymali oddechy czekając na werdykt.

- Reprezentantem Hogwartu został Cedrik Diggory!- oznajmił dyrektor.

Nashira klaskała razem z innymi uczniami, gdy jej przyjaciel szedł tą samą drogą, co pozostali reprezentanci. Klaskała, uśmiechała się, pogwizdywała, ale w głowie czuła niepokój.

- Wspaniale! A więc mamy trójkę reprezentantów. Jestem pewien, że nie zawiodę się na was wszystkich. Dopingując swoich przedstawicieli szkół okazujecie im wielkie wsparcie. Tym samym przyczyniacie się do...- zaczął Dumbledore, jednak jego przemowę przerwała czara ognia, która ponownie zabarwiła się na niebiesko. Z jej wnętrza wystrzeliła już czwarta kartka, którą dyrektor, pomimo zaskoczenia, złapał pewnym chwytem.

Cała sala widziała jak staruszek nachyla się nad pergaminem i mimo, że przeczytał nazwisko, to długo przetwarzał je w głowie.

- Harry Potter.- wyszeptał patrząc w pergamin. Dopiero po trzech sekundach zaczął rozglądać się po sali w poszukiwaniu chłopaka.- Harry Potter!- wrzasnął, a Harry, który siedział na przeciwko Nashiry, podskoczył w miejscu.

Black widziała jego przerażoną minę. Chłopak był sparaliżowany strachem i niepewnością. Nie miał pojęcia co zrobić w tej chwili. Nashira więc kopnęła go pod stołem.

- Idź.- rozkazała, pomimo iż sama czuła wielki niepokój.- No rusz się!- krzyknęła do niego szeptem, prawie bezgłośnie, ale podziałało. Harry niepewnie wstał od stołu i potykając się na prostej drodze ruszył do pomieszczenia w którym zniknęła reszta reprezentantów.

Sala zawrzała od głośnych rozmów i protestów.

- Dlaczego chociaż jeden rok nie może być spokojny?- jęknęła Nashira chowając twarz w ramię Freda.

Sprawdzone



Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz