Rozdział 50

368 27 3
                                    

- Wszystko dobrze?- zapytała Nashira, która tego dnia wyjątkowo usiadła na eliksirach z Hermioną. Wcześniej rozmawiała z Draco, aby ten nie miał jej za złe zmiany miejsca. Oczywiście Malfoy nie był zły. Wręcz przeciwnie. Stwierdził, że to doskonały pomysł zważywszy na zaistniałe okoliczności.

- Oczywiście, a to pytanie skąd?- zapytała Hermiona, jakby nie wiedziała o co chodzi. Nie zerknęła nawet na Nashirę. Całą swoją uwagę poświęcała eliksirowi, który dzisiejszego dnia miały uwarzyć. Pomimo wielkiego skupienia, dziewczyna miała problem ze zrozumieniem instrukcji. Czytała jedno proste zdanie po parę razy.

- Nie udawaj. Dobrze wiesz. Z tego co się dowiedziałam, to Pansy podrzuciła ci Proroka.- mruknęła Nashira. Od pewnego czasu docinki Ślizgonów w stosunku do Gryfonów zmalały. Nikt nie potrafił do tego przywyknąć, ale nikt też nie zamierzał narzekać.

- Nie przejmuję się tym. Za to ty powinnaś się przejąć dzisiejszym wyjściem do Hogsmeade.- odparła jej przyjaciółka. Nashira zmarszczyła brwi w zdziwieniu.

- Umówiłam się z Cedrikiem. Prosił mnie o pomoc w czymś.- mruknęła, mieszając coś w swoim kociołku.

- Wiem. Musisz to odwołać. Łapa będzie dzisiaj w Hogsmeade. Chce się z nami wszystkimi zobaczyć.- oznajmiła spoglądając w końcu na Black, która automatycznie zaprzestała wszystkich swoich czynności.

Nashira nie widziała się z własnym ojcem aż rok. Nie wymieniła z nim też zbyt wielu listów, ponieważ na jej ostatni wysłany, Syriusz nie odpowiedział. Dziewczyna nie martwiła się tym zbyt bardzo. Każdego dnia miała tak wiele rzeczy na głowie, że nie miała czasu martwić się o Syriusza, który jeszcze nigdy nie zajmował szczególnego miejsca w jej życiu. Miała nadzieję, że to się wkrótce zmieni. Chciała by Syriusz stał się dla niej kimś ważnym. Chciała też, by to ona była dla Syriusza kimś ważnym.

- W takim razie wyrwę się jakoś. Gdzie możemy się spotkać?- zapytała Nashira zamykając oczy. W głowie już układała plan, dzięki któremu będzie mogła zostawić Diggory'ego na chwilę samego.

- Przy wyjściu z wioski. Łapa prosi o zabranie tyle jedzenia, ile zdołamy unieść.- dodała, przekazując wszystkie instrukcje, które otrzymał Harry przy porannej poczcie.

- Granger! Black! O czym tak zawzięcie dyskutujecie!?- krzyknął Snape przerywając dotychczasową rozmowę dziewczyn. Hermiona natychmiastowo się uciszyła.

- Wie profesor... O składnikach eliksiru i ich właściwościach oczywiście.- odparła przesłodzonym głosem Nashira.

- Minus dziesięć punktów za twoją bezczelność Black oraz minus pięć punktów za rozmawianie na lekcji Granger.- warknął w momencie, gdy zabił dzwon oznajmiający rozpoczęcie się przerwy, a tym samym koniec lekcji tego dnia.

Wszyscy udali się do swoich dormitoriów lub od razu do Wielkiej Sali na obiad. Nashira postanowiła, że nie odłoży torby, ponieważ miała zamiar napakować do niej sporą ilość jedzenia dla Syriusza. Głównie wpakowała tam desery, które były w zamykanych pojemniczkach. Miała jednak nadzieję, że chociaż Hermiona pomyślała o jakimś większym pojemniku, do którego napakowała trochę mięsa.

- Widzę, że planujesz dzisiaj podjadać.- oznajmił Fred siadając obok Nashiry. Na przywitanie pocałował ją w policzek.

- To nie dla mnie. Spotykam się dzisiaj z Łapą i prosił o trochę jedzenia.- wyjaśniła. Doskonale wiedziała, że chłopaki zrozumieją o co chodzi, ponieważ już nie raz im opowiadała o Syriuszu. Nie spodziewała się jednak, że tuż po wypowiedzeniu tego zdania, na ich twarzach pojawi się wielka ekscytacja.

- Możemy iść z tobą?- zapytał George. Nashira uniosła brwi w zdziwieniu, po czym uśmiechnęła się rozbawiona.

- Czy wy właśnie chcecie poznać seryjnego mordercę?- zapytała ściszając swój głos, aby nikt inny jej nie usłyszał. Doskonale wiedziała, że właściwie to zależało im na poznaniu jednego z Huncwotów. W końcu ta legendarna grupa była dla nich wielkimi autorytetami i wzorem do naśladowania.

Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz