Rozdział 1

1.9K 56 14
                                    

O godzinie piątej rano Nashira wstała z łóżka. Wstawanie o tak wczesnej porze zawsze było dla niej trudnym obowiązkiem. Ale niestety, aby dobrze się wyszykować i wyglądać tak, jak nakazała szkoła potrzebowała trochę czasu. Dodatkowo był wtorek, lekcje zaczynała od Obrony Przed Czarną Magią, więc jak zwykle musiała w pokoju zrobić sobie krótką rozgrzewkę, znaleźć specjalny strój do tych zajęć i włosy zapleść w warkocza.

Strój składał się z czarnych dresów z białymi sznureczkami, bluzka także była czarna z czerwonym logiem szkoły na prawej piersi, a wokół pasa musiała być przewiązana czarna bluza z kapturem, gdyby profesorowi zachciało się wyjść na dwór, co niestety zdarzało się dosyć często. 

Zaplecenie jej brązowych włosów w warkocz także nie było trudne. Owszem, były one długie, ponieważ sięgały do pasa, ale sprawnie się z tym uwinęła i zarzuciła je na jedno ramię.

Teoretycznie Nashira była już gotowa o szóstej, ale pozostała rozgrzewka. Każdy w swoim pokoju przed lekcją Obrony musiał się rozgrzać jak do mugolskiego wf'u. Tego dziewczyna nienawidziła z całego serca. Była bardzo słaba jeżeli chodzi o wytrzymałość, siłę i wszystkie rzeczy związane ze sportem. Dlatego jej rozgrzewka zazwyczaj polegała na najprostszych ćwiczeniach, przez co profesor od tego przedmiotu nie przepadał za nią, ponieważ na jego lekcjach Black była jak ostatnia ciamajda. 

Po krótkiej rozgrzewce dziewczyna była już gotowa na lekcję. Zostało jej dziesięć minut do siódmej więc, wyszła z pokoju w poszukiwaniu sali ćwiczeń. 

Pomieszczenie różniło się od zwykłych sal tym, że było dwa razy większe i nie było tam żadnych ławek czy krzeseł. Na ziemi były namalowane małe prostokąty gdzie zazwyczaj uczniowie walczyli w parach, jeżeli nauczyciel kazał. Różnie bywało, ale jedno można powiedzieć na pewno. W szkole teoria była rzadkością przy tak ważnych przedmiotach. Raczej nauczyciele preferowali praktykę. Nie patrzyli oni na to jak bardzo może ktoś ucierpieć, bo wtedy jest to tylko i wyłącznie wina ucznia, że nie nauczył się odpowiednich zaklęć.

Niestety Durmstrang był bardzo surową szkołą jeżeli o to chodzi. Nawet lekcje Czarnej Magii były prowadzone częściej w praktyce niż w teorii. 

Z wielkim uśmiechem Nashira stanęła w szeregu oczekując na przybycie profesora, który rozpocznie męczarnię uczniów. Gdy w końcu mężczyzna się zjawił, razem z resztą, dziewczyna lekko uchyliła głowę, okazując w ten sposób należny mu szacunek. Tak to już było. Nieważne jak bardzo nienawidziło się jakiegoś profesora, trzeba było mu się skłonić, ponieważ inaczej nauczyciel miał prawo wlepić szlaban.

- Dzisiaj przećwiczymy ostatnie klątwy, które poznaliście ze mną na lekcji Czarnej Magii. Mam nadzieję, że sprawdziliście w bibliotece zaklęcia chroniące przed nimi, bo gwarantuję wam, że jeśli tego nie zrobiliście to wylądujecie dzisiaj w szpitalu.- powiedział stojąc na przeciw uczniów. 

Nashira była na trzecim roku, a znajomość zaklęć musiała znać na poziomie klasy piątej. Oczywiście, zawsze sprawdzała wszystkie przeciwzaklęcia i tarcze. Problem polegał na tym, że nie potrafiła ich zastosować. Nie nadawała się do pojedynków, przez co zazwyczaj profesor brał ją jako kozła ofiarnego. Przywykła do tego. Myślała, że to była jej wina i brak odpowiednich umiejętności przez które to ona zazwyczaj lądowała w szpitalu. 

I ta lekcja nie różniła się pozornie niczym. Wszyscy już od początku zostali wrzuceni na głęboką wodę i w ramach ,,dobrego rozpoczęcia zajęć" każdy miał dobrać się w pary i zacząć się pojedynkować z wykorzystaniem ostatnio poznanych zaklęć i metod obrony, które uczniowie poznawali we własnym zakresie.

Niewiele myśląc do dziewczyny podszedł wysoki, umięśniony brunet. Wszyscy z rocznika zawsze się zastanawiali jak możliwe jest to, że Ilia Repnin, jeden z najlepszych uczniów zainteresował się taką cichą osobą jaką jest Nashira Black. Sam chłopak nie wiedział dlaczego tak było, ale chyba przyciągał go do niej uśmiech, który cały czas miała na twarzy. Już od pierwszej klasy wiedział, że coś się w niej skrywa. Nie mylił się. Po paru miesiącach znajomości, dziewczyna opowiedziała mu historię swojego życia, która na pozór była nudna i smutna, ale ona patrzyła na to jak prawdziwa optymistka. Dostrzegała szczęście tam gdzie inni nie potrafili.

Razem tworzyli trochę dziwny duet, ponieważ Ilia był w szkole raczej osobą popularną w dobrym sensie, a Nashira była rozpoznawalna jako nieudacznik, który zawsze jako pierwszy obrywa na lekcjach. Prócz przeciwieństw tego typu, były jeszcze różnice w wyglądzie. Ilia był dobrze zbudowany, wysoki i był tym typem nastolatka, do którego dziewczyny zazwyczaj wzdychały. Zazwyczaj gdy grał na pozycji obrońcy podczas meczów.

Nashira zaś była bardzo niska, lecz nie myślała o tym jak o kompleksie. Miała długie, ciemne włosy i była wysportowana, lecz nie tak bardzo jak Ilia. Na dodatek w porównaniu do jej przyjaciela, ona nie miała adoratorów. Lecz tak naprawdę nigdy o nich nie marzyła. Jedynym jej kompleksem były blizny, które posiadała na całym ciele. Nigdy ich nikomu nie pokazywała, ponieważ najzwyczajniej w świecie wstydziła się ich. Ilia parę z nich odkrył, lecz Black nigdy nie powiedziała mu w jaki sposób one powstały.

- Dam ci fory.- powiedział do niej przyjaciel po czym ustawił się przy jednym z końców prostokąta. Wyciągnął przed siebie różdżkę i cierpliwie czekał, aż Nashira zrobi to samo. 

Black uwielbiała z nim trenować, zawsze jej trochę pomagał i traktował ulgowo, przez co jeszcze nigdy nie trafiła do szpitala. Gorzej było gdy profesor przydzielał ją do kogoś innego. Wtedy już nie miała taryfy ulgowej.

Poleciały pierwsze zaklęcia ze strony chłopaka, które Nashira odbiła zaklęciem prostej tarczy. Widząc to, chłopak posłał w jej stronę kolejne zaklęcia, które Black odbijała. Tak to wyglądało dopóki nie podszedł do nich profesor. 

- Black! Użyj tej różdżki do czegoś innego niż marna tarcza!- krzyknął w stronę dziewczyny.- Repnin nie znasz mocniejszych zaklęć? Te przerabialiśmy w drugiej klasie!- warknął i uważnie przyglądał się walce tej dwójki.

Ilia zaczął rzucać zaklęcia bardziej zaawansowane, a Nashira w dalszym ciągu skupiła się na tarczy, lecz narzucone tępo jej nie pomagało. Chłopak postanowił zakończyć to w sposób który zadowoli ich nauczyciela i jednocześnie nie zrani zbyt mocno swojej przyjaciółki.

- Servenedes!- krzyknął i posłał zaklęcie w stronę lewej dłoni dziewczyny, która z głośnym hukiem strzeliła, łamiąc się.

- Brawo! W końcu pokazałeś kto tutaj stoi na podium.- powiedział z uśmiechem, chociaż jeżeli miał być szczery, złamanie ręki nie było dla niego satysfakcjonujące.- Black do szpitala, niech ci złożą tę rękę.

Dziewczyna posłusznie wyszła z sali, lecz zamiast skierować się do szpitala, to przeszła się kawałek korytarzem i usiadła na pobliskim parapecie czekając aż wybije dzwon oznajmiający koniec lekcji. W tym czasie sama wyleczyła swoją rękę za pomocą odpowiedniego zaklęcia, które wyszło jej bezbłędnie.

Jednak tuż przed dzwonem, znalazł ją dyrektor. Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i skinęła mu głową lekko wystraszona.

- Dzień dobry profesorze.- mruknęła cicho.

Mężczyzna zmierzył ją uważnym spojrzeniem, oceniając jej wygląd i postawę.

- Do gabinetu.- powiedział sucho i ruszył korytarzem w stronę swojego miejsca pracy, a dziewczyna tuż za nim. 

Wszystkiego najlepszego dla mojej wariatki!!! Sto lat i więcej! Spełnienia marzeń i jeszcze większego niedojebania mózgowego niż w tej chwili! Cierpliwości do mnie i do naszego kretyna Maxa! Rok bliżej do śmierci moja droga...

Ilia czyta się jako Eliasz, jest to imię rosyjskie. Servendesa to zaklęcie łamiące kość, jakby ktoś nie zrozumiał. I jak wam się podoba pierwszy rozdział Gwiazdeczki?

Sprawdzone

Szczęśliwa GwiazdkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz