Zwykle Herbaciarnia służyła jako sklep, w którym kupowało się torebki z herbatkami, a także przeróżne napary, jednak dzisiejszej nocy musiała ona posłużyć jako lecznica dla Lloyda, który po walce z ojcem stracił swoją moc. Największe kłopoty zaczęły się właśnie teraz. Nad miastem Ninjago zapanował Garmadon wraz z Harumi u jego boku, siejąc postrach i w mieście, i w okolicach.
Lloyd leżący na blacie stołu majaczył przez sen, a jego stan coraz bardziej martwił jego przyjaciół, którzy otoczyli go z każdej ze stron.
– Szybciej, gorączka rośnie. – odparł Jay, chcąc pospieszyć przygotowującą substancję leczniczą Mystake.
– Herbata musi się zaparzyć. – odpowiedziała siwowłosa kobieta z melodyjnym głosem, po czym podeszła do ich kręgu z kubkiem dłoni.
– Wątpię, że po tym wszystkim przełknę jakąś herbatę. – stwierdziła kąśliwie Amber, znudzona czekaniem.
– Nie wiecie, że cierpliwość najwyższą cnotą? – Mystake posłała jej znaczące spojrzenie.
– Czy to mu pomoże? – spytał Cole, gdy starsza kobieta ukazała kubek w swojej ręce.
– Rany to zagoi, ale..
– Ale co? – zapytała Amber, marszcząc brwi.
– Zawsze jest jakieś ,,ale''. – westchnął Kai, za co dostał kuksańca od stojącej obok brunetki.
– Wszystko ma swoją cenę. Czy jesteście gotowi ją ponieść?
Cała grupka spojrzała po sobie, po czym utkwiła wzrok w Mystake.
– Chodzi mi o cenę, jaką wy poniesiecie. Każde z was położy na nim za chwilę swoją dłoń. Herbata przy pomocy waszych mocy przywróci go do życia, ale nie jestem pewna czy wam jej trochę zostanie.
Mieli dwa wyjścia. Oddać moce na rzecz ratowania przyjaciela, bądź stracić Lloyda, zachowując swoje moce. Oczywiście zrobiliby dla siebie wszystko, byli jak rodzina, wobec czego ich wspólną decyzją była strata ich mocy.
– Ale.. – zaczęła Mystake, jednak ktoś jej w tym przerwał.
– Jeśli spotkam kogoś, kto wymyślił to słowo, obiecuję, że go podpalę. – stwierdził z frustracją Kai, przez co reszta spojrzała na niego karcącym spojrzeniem.
– Dziękuję ci, młody chłopcze. – posłała mu piorunujące spojrzenie. – Ty też połóż rękę, Mistrzyni Kryształów.
Mówiąc to popatrzyła z dumą na Amber, która skrzywiła się lekko, zastanawiając się skąd kobieta o tym wie, skoro ona sama dopiero się o tym dowiedziała. Niestety czas uciekał, a oni nie mieli żadnego w zanadrzu. Za poleceniem starszej kobiety cała szóstka położyła ręce na blondynie, a z tym na jego ciele zaczęły emitować odpowiednie mocą żywiołów kolory.
Chłopak westchnął cicho, krzywiąc się na twarzy.
– Co teraz?
Cała grupka spojrzała na starszą kobietę ze zmartwieniem.
– Potrzeba czekać. – odpowiedziała Mystake z zaplecza.
– Co ty tam znowu robisz? – zapytał Jay, opierając się o ścianę najbliżej drzwi, prowadzących do drugiego pomieszczenia.
– Takie tam co nie co.. na drogę. – odparła przez śmiech kobieta, przez co Jay spojrzał w kierunku Cole'a, który stał naprzeciw niego.
Kobieta wyszła z zaplecza, podając Jay'owi średniej wielkości saszetkę. Zaraz potem całym budynkiem wstrząsnęła niespodziewana siła, za jakiej sprawą Ninja wybiegli z herbaciarni w poszukiwaniu sprawcy lub sprawców całego zamieszania.
– Ale co to za łobuz? – zapytał Jay, sprawiając, że reszta spojrzała w jego kierunku.
Niektóre budynki zostały przewrócone na ziemię, a każdy kolejny krok nieznajomego zagrożenia wstrząsał całym miastem.
– Chyba nie ma na co czekać. – stwierdził Kai, wyciągając swój miecz zza pleców.
– Czekaj, a Lloyd? – zatrzymały go Nya i Amber.
– Poradzimy sobie w piątkę.
– Zapomnieliście o mnie? – przed nimi pojawiła się Pixal w zbroi Samuraja X.
Kai wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Amber, nakazując jej zostać z Nyą. Mimo jej upartości, ustała na jego rozkaz, nie chcąc zostawiać dwójki najmłodszych z Ninja samych.
Razem z Mistrzynią Wody wróciły do środka, zastając znów mamroczącego coś pod nosem Lloyda. Tym razem chłopak obudził się z ciężkim oddechem, krzycząc.
– Jednak się udało! – zawołała uradowana Mystake. – Pierwszy raz..
Stojąca obok niej Amber spojrzała na staruszkę z szokiem wymalowanym na twarzy.
– Śnił mi się jakiś olbrzym.. I ojciec szukający Mistrza Wu. – odparł Zielony Ninja, podnosząc się z blatu z pomocą Nyi.
Mystake spuściła głowę w dół, po czym rzekła krótko.
– To nie sen, dziecko. To wizja.
– Masz swoje moce? – zapytała Amber, wpatrując się w Lloyda.
Jasnowłosy zmarszczył brwi i spróbował przywołać swoją moc, jednak nic mu to nie dało. Spojrzał na trzy kobiety w poszukiwaniu odpowiedzi, lecz nawet Mystake nie wiedziała co powiedzieć.
– Najważniejsze, że żyjesz, Lloyd. – stwierdziła Amber posyłając uśmiech w jego stronę, a chłopak odczuł w brzuchu lekkie motylki.
– Tak, reszta nie ma znaczenia. – poparła ją Nya.
– Lepiej idźcie ratować dziecko, bo wkrótce będzie za późno. – poinformowała ich siwowłosa, wskazując im następny cel.
– Skoro nie mam już mocy jestem wam niepotrzebny. – mruknął Lloyd, masując obolały kark.
Amber zgromiła go groźnym spojrzeniem, gryząc swoją wargę od środka, by moment później powiedzieć.
– Hej, nawet tak nie mów. Ninja się nie poddają, pamiętasz? To nie moc czyni cię Ninją. Od wielu lat byłam nim bez żadnej mocy, więc z mocą czy bez, damy radę.
Za rozkazem Mystake udali się do kamienicy, w jakiej Misako schowała się wraz z małym Wu. Przybyli w samą porę, gdyż wskrzeszony Lord Garmadon już celował w swoją żonę i brata kulą cienia. Na szczęście Nya szybko odciągnęła ich na bok, od razu podając Wu w ręce Lloyda.
– Zabierz małego i uciekaj.
Blondyn skinął jej w porozumieniu głową, ruszając przed siebie.
– Skoro jest tu Garmadon, jego mała suka też tu gdzieś pewnie jest. Pójdę z Lloydem. – zadecydowała Amber i nie czekając na ich odpowiedź szybko dogoniła Lloyda.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...