| Sezon 14 - Rozdział 58 |

451 34 87
                                    

Ciemność przerodziła się w światło, gdy przed jej oczami wyostrzył się obraz jednego z korytarzy Klasztoru. Pustą przestrzeń wypełnił odbijający się echem głos, nawołujący jej imię.

Izira.

Brzmienie podobne do syku wielokrotnie krążyło po jej głowie, a ona za każdym razem odwracała się w innym kierunku, licząc, że natknie się na kogoś wołającego ją. Kogoś, kto był za to odpowiedzialny.

Jej tęczówki błysnęły srebrnym światłem, wyczuwając kogoś obecność w pobliżu. Słuchając się instynktu, który pokierował ją prosto, natknęła się na postać ukrytą za kapturem i maską.

Izira. – powtórzyła postać, a jej głos wydał się dziwnie znajomy.

Zaraz potem korytarz zaczął wypełniać się kryształami, które jak najęte wyrastały ze ścian, chcąc ją zranić. Nieznajoma postać biegiem ruszyła przed siebie, zmuszając dziewczynę do pogoni za nią.

Sprawnie omijała wszystkie kolce, aczkolwiek i tak na jej rękach pojawiło się kilka ran po spotkaniu z ostro zakończonymi kryształami. Pomimo bólu i cieknącej krwi biegła dalej z zamiarem złapania intruza grasującego w domu.

Skręciła w lewo, tak samo jak goniona przez nią postać. Zakapturzony przeciwnik odwrócił się w jej stronę, jak gdyby czekał na jej następny ruch.

Spojrzała przez ramię, patrząc na zablokowane przez kryształy wyjście. Powróciła wzrokiem do postaci, która postanowiła się ujawnić. Powoli ściągnęła kaptur z głowy, a następnie maskę, tym samym ukazując swoją twarz.

Przeszedł ją zimny dreszcz, gdy stanęła twarzą w twarz z Amber, na której twarzy widniał delikatny uśmiech czystej intrygi.

Oczy obydwu dziewczyn rozszerzyły się, kiedy to ciało Amber zostało przekute przez jeden z kryształów, które po kolei zaczęły wypełniać pokój swoją obecnością.

Izira! – usłyszała jej krzyk, który po chwili zmieszał się z innym krzykiem.

Poczuła szarpanie na swoich ramionach, przez co wzdrygnęła się z łóżka z błyszczącymi na fioletowo oczami. Wzięła kilka wdechów, próbując się uspokoić, co widocznie jej pomogło, bo moment później okręciła głowę w stronę trzymającego za jej ramiona Cole'a.

Zmartwiony wyraz jego brązowych tęczówek niemal natychmiast pozwolił jej sercu się odnaleźć.

Westchnęła cicho, rozglądając się po pokoju.

– Znowu? – zapytała, kiedy zdała sobie sprawę w czyim pokoju się znajdują.

– Tak, znowu, Izi. Lunatykowałaś i przeszłaś do jej pokoju. – Cole pokiwał głową w potwierdzeniu pytania dziewczyny. – Śniła ci się, prawda? Amber..

Izira skinęła na jego pytanie.

– Nadal mnie dręczą te sny. Od kiedy byliśmy w Shintaro, nie mogę się ich pozbyć. Zupełnie jakby się nasilały, a teraz nawet już chodzę do jej pokoju.

– Musimy porozmawiać z Mistrzem Wu i Misako, na pewno coś wiedzą. – zadecydował Cole, na co zmarszczyła brwi. – Nie powiedziałem im za pierwszym razem, za drugim też. Za każdym kolejnym tak samo. Teraz znowu każesz mi milczeć, podczas, gdy sama cierpisz? Nie, Izi.

Izira spojrzała na niego z determinacją. Słowa chłopaka miały jak najwięcej racji, jednak ona nie lubiła przyznawać się do słabości, a koszmary, jakie ją dręczyły, były właśnie słabością.

– Okej, powiemy im, ale tylko im. – stwierdziła Izira.

Cole musnął jej skroń, a w drzwiach pokoju stanął Jay, którego loczkowate włosy rozwalały się we wszystkie możliwe strony.

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz