Raven przebudziła się, czując promienie słońca na swojej twarzy. Rozglądając się po pokoju, od razu westchnęła cicho i przeciągnęła się po łóżku.
– Czemu to zawsze musi być Kai? – zapytała samą siebie w myślach i podniosła się do pozycji siedzącej.
Potarła dłonią swój kark, przypominając sobie, jak tutaj skończyła. W momencie, kiedy zaczęła przeklinać Kai'a w myślach, ten przystanął w drzwiach od łazienki w samym ręczniku zawieszonym nisko na jego biodrach z małym grymasem na twarzy, który zniknął od razu, gdy ją zobaczył.
– Ty i ten twój głupi uśmiech. – mruknęła, kręcąc głową na boki.
– Też się cieszę, że cię widzę. – odpowiedział na jej dogryzkę, nadal mając uśmiech wymalowany na twarzy.
– Idę stąd, zanim Ash przyjdzie. – stwierdziła, zmieniając temat. – A ty się ubierz, golasie. Zaczynają się łowy.
– Łowy?
– Musimy zdobyć klucze Tan, po coś jeździliśmy po te cholerne kawałki.
Rzuciła w niego koszulką, która leżała na łóżku, tym samym stając na nogi. Wychodząc z pokoju w pośpiechu, minęła się z Ashem, który widząc ją zmarszczył brwi, lecz zastając Kai'a w samym ręczniku niemal się udusił.
– Czy ja chcę wiedzieć co robicie pod moją nieobecność? – zapytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Kai tylko pokręcił głową, a w oczy Asha rzuciła się malinowa plama na szyi chłopaka.
– Co ty masz na szyi?
Chłopak zmierzył go wzrokiem, nie mając pojęcia o czym Ash może bredzić, ale dostrzegając na jego szyi niewielki ślad w postaci malinki, zapytał.
– A ty?
Ash spojrzał na niego jak na idiotę, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
– Muszę was częściej zostawiać samych. – stwierdził. – A teraz z poważniejszych spraw, weź się ogarnij i przyszykuj w garniak, bo mamy dzisiaj misję pod przykrywką na gali Gomeza.
Kai posłał mu pytające spojrzenie, jednocześnie przejeżdżając jedną ręką po swoim karku, by ukradkiem dotknąć prawego ucha i aktywować swój komunikator z Ninja, chcąc ułatwić im przekaz informacji.
– Z mapy wynika, że jeden z kluczy znajdziemy właśnie u niego. Prowadzi on muzeum, w którym odbywają się bogate wystawy, dlatego Unagami wysyła tam naszą trójkę. – wytłumaczył Ash, a Smith skinął mu głową w porozumieniu.
– Co z przykrywką?
– Unagami ma wszystko pod kontrolą, nie martw się, młody. – Ash posłał mu uśmiech, po czym wyszedł z jego pokoju na odchodne krzycząc. – Ubieraj się!
ᥫ᭡
Ubrany w garnitur w towarzystwie Asha, szybko zrozumiał co miał na myśli jego towarzysz, mówiąc o gali. Wszyscy ważni, bogaci ludzie, ubrani w eleganckie kreacje przechadzali się pomiędzy wystawami, bufetem, a parkietem, który rozgrywany był przez grupę grających na dziwnych instrumentach muzyków.
– Jesteś nowy, przyzwyczaisz się. – Ash położył rękę na ramieniu Kai'a, widząc jego niezdecydowanie na twarzy. – Mam nadzieję, że zdążysz. Wiesz na co się piszesz?
Widocznie spędzanie czasu z Raven, uaktywniło w nim kłamstwa na zawołanie, wobec czego odparł.
– Gdybym nie był na tyle walnięty, nie podjąłbym się wyścigu.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...