Światło wpadające przez okno wybudziło go ze snu. Zmarszczył brwi, czując ciążący po obu stronach jego głowy ból.
– Kurwa, gorzej niż po kacu. – mruknął do siebie, jednak słysząc kogoś śmiech w pomieszczeniu, niemal natychmiast podniósł się z łóżka, na którym leżał.
– Młody, usypiacz to jeszcze nic. Musiałbyś spróbować „Piekielnej Fali" z Raven. Wtedy kac gwarantowany. – w drzwiach pokoju stał Ash.
Kai spojrzał na niego, przypominając sobie co się stało.
– Odurzyliście mnie.
– Tak na powitanie. Chyba się nie obrazisz. – Ash posłał w jego kierunku uśmiech. – Zawsze tak robimy z nowicjuszami. W razie, gdybyś nie przeszedł testu próbnego. Nie możesz znać położenia kryjówki, póki nie jesteś w składzie.
– Testu próbnego?
– Czeka na ciebie. To bardziej misja zlecona od Unagamiego, nim go poznasz. Każdy z nas to przechodził.
– Brzmi jak sekta. – prychnął Kai, zerkając na swój nadgarstek.
Nie było na nim komunikatora, ale nie mógł o niego zapytać.
– Jesteś gotowy? – przeszedł do rzeczy Ash. – Niestety nie mogę ci towarzyszyć, podczas tej misji, bo sam mam swoją, ale zapewniłem ci dobre towarzystwo.
Za rozkazem Asha udali się po schodach na dół, gdzie mieściła się podziemna baza. Jego wzrok niemal od razu wyłapał zielone tęczówki, w jakie nieraz miał już okazję patrzeć.
– Raven, weźmiesz go pod swoje skrzydła, prawda? – Ash położył rękę na jego ramieniu. – Tylko go oszczędź. To dobry chłopak.
Rudowłosa wywróciła oczami, jednak uśmiechnęła się do niego pewnym siebie uśmiechem.
– Nie ma co się łudzić i tak nie da rady. – obrzuciła obu chłopaków przebiegłym spojrzeniem.
– Właśnie znieważasz moją osobę. – Kai skrzyżował ramiona, patrząc na nią z góry.
– O to chodzi, Smith.
Ash przerzucał swój wzrok to na Raven, to na Kai'a, zauważając ich ciągle walki. Nawet podczas wyścigu dogryzali sobie, gdy tylko nadarzyła się okazja, a ich wzajemne wejrzenia jeszcze bardziej utwierdziły go w przekonaniu, że ta dwójka się zna. I to bardzo dobrze.
– Dobra, jeśli mu się uda, stawiasz nam wszystkim cztery kolejki Piekielnej Fali. – stwierdził Ash, wystawiając w kierunku rudej rękę. – Stoi?
Powers przygryzła wargę, spoglądając kątem oka na stojącego obok szatyna, aby następnie uścisnąć rękę Asha, mówiąc.
– Stoi.
– No to, młody. Wszystko w twoich rękach. – zaśmiał się niebieskowłosy, po czym poszedł w swoją stronę, zostawiajac ich samych.
– Co powiesz na małą przejażdżkę, Smith? – zaproponowała Raven. – W końcu mamy misję do wypełnienia.
– Z tobą zawsze, wiewióro.
Jeszcze za czasów ich nocnych rozmów, przedrzeźniał się z nią, naśmiewając się z koloru jej włosów. Nieraz pozostali Ninja dogryzali Smithowi jej osobą, gdy to właśnie z nią rozmawiał przez telefon do późnych godzin lub wymykał się do niej nocą, jak dzieciak.
Szturchnęła go ramieniem, tym samym go wymijając, a ten z uśmiechem poszedł jej śladami jak pies.
– Ja prowadzę. – zadecydował, widząc swój samochód postawiony w garażu. – Jeszcze mi zarysujesz lakier.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...