| Sezon 12 - Rozdział 42 |

617 39 72
                                    

– Więc czego nie zrozumiałeś w zdaniu „Nie wkładaj nigdzie placów", Jay? – zagadnął chłopaka Cole, patrząc na niego z wyrzutem.

Jay uniósł ręce w akcie niewinności, lekko chowając się za Izirą.

– Mamy informacje o tym, że Unagami pobiera moc z energii graczy, którzy utracili wszystkie cztery życia. – wybronił się Jay, zaskakując swoimi słowami przyjaciół.

– Skąd to wiecie? – zapytała Nya.

– Tajne źródła. – na twarz Scotta wkradł się przebiegły uśmiech.– Dzięki graczom staje się silniejszy, ale to nie jest najważniejsze.

– Tak, Unagami stworzył grupę rajdowców, którzy jeżdżąc po grze zdobywają coś dla niego. Nie wiemy co to, ale raczej nie byłoby to aż tak ważne, gdyby tak wielu rajdowców nie ginęło w różnych levelach jego gry, żeby to zdobyć. – dodał Jay.

Scott poparł jego słowa, mówiąc.

– Co tydzień odbywają się nabory do jego grupki. Wystarczy wygrać Speed Turn. Bierze tych najbardziej szalonych debili, którzy zrobią dla niego wszystko.

Ninja wlepili w niego swoje spojrzenia, nakazując mu mówić dalej, wobec czego ten westchnął cicho, wyświetlając na ekranie wizerunek Raven.

– Z tego co mówił Jay, znacie Raven.

– To niedoszła kochanka Kai'a. – zaśmiał się Cole, przez co Kai obrzucił go oburzonym spojrzeniem.

– Była pod moją opieką, ale chciała pościgać się w Speedway Pięć Milliardów. Wtedy to nosiło taką nazwę, teraz nazywamy to „Speed Turnem". – w głosie Scotta Izirze udało się wyczuć trochę żalu. – Gdy Raven wygrała zawody, Unagami dostrzegł w niej coś, co sprawiło, że stworzył grupę najlepszych kierowców z nią na czele. Od wtedy pracuje dla niego.

– Musimy wziąć w tym udział, ludzie. – zachęcił ich Jay, niemalże przeskakując z nogi na nogę.

– Czyli wszystko jasne, mamy wystartować w jakimś wyścigu, narażając swoje życia, żeby wkraść się do tajnej organizacji, w której niedość, że będziemy pracować dla wroga, to jeszcze możemy dla niego zginąć i w sumie nawet nie wiemy co się z nami stanie. – streścił Cole.

– Brzmi świetnie, prawda? – Jay zaczął skakać w miejscu jak dziecko, przez co Cole popatrzył na niego, niczym rodzic, gdy jego dziecko pomalowało farbami kanapę.

– Oczywiście, że tak. – Izira z uśmiechem poparła jego pomysł, zbijając z nim piątkę. – No co?

Posłała pytające spojrzenie brunetowi, na które ten odchylił głowę do tyłu.

– Ja w was czasami nie wierzę, dzieci.

– Mama, tata nas nie lubi. – odparł Jay, kierując słowa do Iziry.

Na jego słowa całe zbiorowisko, nawet Cole, wpadło w śmiech.

– Koniec żartów, musimy się skupić. Potrzebujemy tych kluczy, ale potrzebujemy też przeżyć tą grę. – zadecydował Lloyd, który mimo wszystko myślami cały czas był przy Amber.

Nie potrafił wyrzucić jej z głowy. Myślał, że już się z tym uporał, ale od chwili, kiedy jego wyobraźnia wygenerowała obraz walczącej Amber, powróciły do niego uczucia, którymi żył dzień w dzień przez kilka miesięcy.

Nie tylko on był w rozsypce. W podobnej sytuacji był też Kai, który czuł się zdradzony. Wszyscy wiedzieli, że Raven na nowo obudziła w nim tego samego porywczego chłopaka, którym był przed zaginięciem Amber.

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz