Prawdziwa walka o przetrwanie zaczęła się dopiero wtedy, gdy cała ich szóstka stanęła twarzą w twarz z Czerwonymi Hełmami.
Na znak Raven, Nya, Jay i Lloyd wyjechali z garażu, tym samym na moment skupiając na sobie uwagę armii Unagamiego, dzięki czemu było ich łatwiej wyeliminować.
Scott nawet uruchomił swój samochodzik sterowany panelem, który podjeżdżając do ich przeciwników, wybuchał razem z nimi.
Ash, widząc narastającą liczbę Czerwonych Hełmów wyciągnął z kieszeni pilota sterującego samochodem, który przyjeżdżał na wezwanie i rzucił go w kierunku Raven.
– Będziesz go potrzebować. – powiedział, a w ręce rudowłosej wylądował pilot, którego aktywowana kontrolka przyjęła zieloną barwę.
Raven spojrzała w zastanowieniu na dwójkę chłopaków, gdy w ostatniej chwili pojęła co chcieli zrobić. Wyłonili się zza kryjących ich beczek, by wyrzucić w stronę Czerwonych Hełmów armatki wybuchające.
Tym samym wystawili się na odstrzał.
Czas na chwilę zatrzymał się w miejscu, kiedy Scott zmienił się w złotą kostkę energii, zdobywanej przez Unagamiego. To właśnie z nich czerpał swą moc.
Oczy Iziry błysnęły srebrną barwą, kiedy wyczuła źródło silnego bólu straty, przez co zerknęła na Raven w poszukiwaniu u niej źródła, lecz jedyne co wyczuła to ślad stresu. Kolejno spojrzała na Asha, od którego strata biła na kilometr, jednak nie trwało to długo, gdyż uśpiona przez moment czujność chłopaka poprowadziła do zguby również i jego.
Tak samo jak Scott, Ash zmienił się w kostkę, przed tym ostatni raz rzucając spojrzenie w kierunku Raven i Kai'a.
Powers z łzami zachowanymi w oczach uformowała usta w cienką linię, by zmienić swoją broń na łuk i strzały. Naciągnęła na cięciwę trzy strzały na raz, które po wystrzeleniu mnożyły się razy trzy. Pozbyła się kilku ze stojących na przodzie strażników, natychmiast chwytając za kolejne strzały.
– Słyszycie mnie? Zestrzelili Scotta i smerfa. Słyszycie? – przemówiła Izira przez nadajnik, chcąc dać znak pozostałym.
Chwila jej nieuwagi spowodowała, że stała się celem paru strażników.
Widząc to, Cole zasłonił Izirę swoim ciałem, tym samym tracąc ostanie życie, wskutek strzału wydanego przez jednego z żołnierzy.
Tęczówki fioletowowłosej rozbłysnęły na fioletowy odcień, tym razem przyjmując stronę Oni. Jej moc ogarnęła wszystko wokół w ciemnościach, a przeciwnicy dziewczyny zaczęli unosić się w górze właśnie przez nią.
Kai szybko złapał Raven w pasie, żeby nie zgubić jej w czeluściach ciemnej chmury. Dziewczyna spojrzała na niego z pytaniem wymalowanym w oczach. Chciała się dowiedzieć jak silną mocą dysponuje Izira.
– Jest w połowie Oni, jak Lloyd. Tylko ona się z tym nie pieprzy. – wyjaśnił na jednym wdechu Kai.
Usłyszeli charakterystyczny dla nich warkot silnika samochodu Asha, który zdecydowanie różnił się od ich sportowych pojazdów i na ich szczęście odznaczał się ledami, przez co łatwo było go im zlokalizować.
Korzystając z okazji, że Czerwone Hełmy aktualnie były dość zajęte kręceniem się w powietrzu, wsiedli do pojazdu, wyglądem przypominającego Jeepa.
W tym czasie Izira zdążyła na tyle skontrolować swoją moc, by usunąć otaczającą ich ciemność.
– Izira, wskakuj. – usłyszała głos Kai'a, który siedział na miejscu kierowcy pojazdu.
Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Jej oczy nadal iskrzyły się fioletową barwą, a cała armia ich przeciwników unosiła się w huraganie.
– Pozwól mi się pobawić, żelusie. – rzuciła.
Pod wpływem jej mocy wszyscy z lewitującej w górze armii roztrzaskali się w powietrzu na kolejne klocki energii, jakie zniknęły z udziałem białego światła, podobnie jak reszta kostek.
Kolejni słudzy Unagamiego zjawili się przed nią, za to ona kiwnęła w stronę Kai'a, dając mu znać, że ma jechać bez niej. Chwilę mu zajęło podjęcie decyzji, ale widząc jak Izira świetnie sobie radzi i to w dodatku sama, nacisnął na gaz, wyruszając w pościg za ich życiem razem z goniącymi ich samochodami Czerwonymi Hełmami.
– Czemu jej moce działają w Wspaniałym Imperium? – zastanowił się na głos Kai, skręcając w pierwszą w lepszych uliczek. – Gdybym miał tu swoje, Unagami już dawno leżałby pokonany.
– Mówiłeś, że jest w części Oni. Program nie czyta ich mocy, ich moc nie jest konkretnym żywiołem, dlatego sieje zamieszanie w systemie.
Skinął głową na słowa Raven, mówiąc.
– Teraz to my siejemy zamieszanie w mieście.
– Musimy odwrócić ich uwagę od wyścigu, choć Unagami pewnie zadbał o to, żeby ktoś przeszkadzał Ninja na torze.
Ponownie zabrali ostry zakręt, prawie wjeżdżając w jeden z postawionych w pobliżu straganów z jedzeniem.
– Ash ma całkiem dobrą maszynę. – przyznał bez namysłu Kai, przypominając im o stracie chłopaka. – Riv?
Ruda zabrała oddech, nie pozwalając łzom wylecieć.
– Jest dobrze, przecież wyciągniemy ich. Wszystkich.
Stwierdziła, nawet nie wiedząc ile prawdy mają w sobie jej słowa.
Nagle jednak ich dalszą ucieczkę przerwała kolczasta kula wystrzelona przez jednego z ich gonicieli, która znacznie zniszczyła tylną część pojazdu, tym samym łącząc ich z wrogiem, który pociągnął samochód w bok.
Rozbili się o jeden z budynków, a w rezultacie zostali otoczeni przez kolejną zgraję Czerwonych Hełmów.
Wygrzebując się z roztrzaskanego samochodu, Kai jak najszybciej znalazł się przed Raven, z zamiarem ochronienia jej w razie potrzeby.
– Zabrać ich do twierdzy. – udało im się usłyszeć rozkaz wydany przez Unagamiego.
Ich wzrok padł na tablicę ogłoszeniową, na jakiej wyświetlała się postura Jay'a, trzymającego wygrany klucz Tan w wyścigu, na co spojrzeli na siebie z uśmiechami, zanim Czerwone Hełmy odurzyły ich tym samym pyłem, którym Ash zrobił to już wcześniej z Kai'em.
|| Hejka, Ninjasy! Nie bardzo przepadam za pisaniem walk, bo zawsze jest w tym istny chaos, a każda postać coś wnosi, jednak mam nadzieję, że jest to na tyle w porządku napisane, by można było dobrze to przeczytać <3
Od dzisiaj wstawiam rozdziały w poniedziałki, aby umilić wam nowy tydzień!
Do końca 12 sezonu dzielą nas 2-3 rozdziały, także wyczekujcie, komentujcie i gwiazdkujcie! 💓
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...