|Sezon 12 - Rozdział 51|

409 31 32
                                    

– Mówiłam, że Ash nie będzie taki litościwy jak ja. – mruknęła Raven, kiedy razem z Kai'em usiedli w barze.

Po tym, jak odnieśli zdobyty przez nich klucz Tan do Unagamiego, Ash już dawno zniknął gdzieś w tłumie klubu, natomiast oni zostali sami.

– Skąd miałem wiedzieć, że naprawdę ich postrzeli? – zapytał, popijając trunek z szklanej butelki.

Raven wywróciła oczami i mierząc go wrogim spojrzeniem, spytała.

– „Nie jest litościwy", mówi ci to coś?

Kai posłał jej szczeniackie spojrzenie spod byka. Nikomu na szczęście nic takiego się nie stało, może oprócz lekko zranionej Iziry i wkurzonego o to Cole'a, który już zdążył obiecać Kai'owi, że jeżeli wyjdą z tej gry, Raven i jej spółka nigdy nie przekroczą progu klasztoru.

– Mówiłam ci, że to nie zabawa, Smith. A ty to dalej lekceważysz. – ciągnęła dalej Raven.

Kai w końcu złapał ją za rękę, żeby się uciszyła, bo wątpił, że samowolnie by to zrobiła. Zmarszczyła brwi, patrząc na niego, ale mimo tego nie zabrała swojej dłoni.

– Porozmawiajmy. – zaczął dosyć niepewnie, sam nie wierząc, że to robi. – O nas.

Ich spojrzenia mówiły same za siebie i gdyby to od Kai'a zależało, już teraz znów byliby zbyt zajęci sobą, żeby nad czymkolwiek rozmyślać.

Raven, pomimo, że w jej brzuchu zatrzepotały motyle, nie mogła dać Unagamiemu kolejnej osoby do szantażowania jej. To właśnie dlatego zgodziła się na pracę dla niego, bo dzięki niej mógłby łatwo dostać się do Scotta, ale Unagamiego powstrzymywała przed tym umowa z Raven. Jej praca za wolność Scotta.

– Jakich nas, Kai? – spytała, a jej twarz znacznie spoważniała. – Nie ma nas, to była tylko przygoda.

Myślała, że bolesnym widokiem dla niej był zdradzony przez nią Scott, ale, kiedy zobaczyła twarz Kai'a po jej słowach, zaczęła żałować, że kiedykolwiek weszła do gry.

Musiała mu odmówić, choć tak bardzo tego chciała. Dla jego i swojego dobra, nie mogła pozwolić, by Unagami mógł któregoś z nich szantażować drugą osobą.

– Przygoda?

Znów nałożyła na twarz maskę pokrytą lodem, która nie dopuszczała do siebie nikogo. Skinęła głową na jego pytanie w obawie, że gdyby się odezwała mogłaby zdradzić swój drżący głos.

– Tak. – zimny ton opuścił jej usta. – Skupmy się na pracy. Im szybciej znajdziemy wszystkie klucze, tym lepiej.

– Czy ty siebie słyszysz? Chcesz żeby nasz arcywróg zdobył jedyną broń, która może go powstrzymać? – Kai zmarszczył brwi, nie rozumiejąc do czego tak właściwie dziewczyna dąży. – W co ty grasz, Raven?

Ruda wygięła usta w cwany uśmiech, wyglądając przy tym, jak gdyby sama pociągała za sznurki, po czym powiedziała.

– Mam własną grę.

Kai spojrzał w jej oczy, a nie wiedząc tam ani odrobiny skruchy, chwycił za szklankę, w której był zamówiony przez niego alkohol. Jednym łykiem wypił całą zawartość szklanki i postawiając go następnie na stoliku wstał od stołu, po czym po raz ostatni patrząc na Raven zostawił ją samą.

Dziewczyna natomiast westchnęła cicho i zanurzyła usta w pitym przez nią drinku, zastanawiając się czy powinna wtajemniczyć Kai'a w swoje plany, o których nawet Ash nie miał pojęcia. Jeżeli poinformowałaby o tym Smitha, możliwość, że postąpiłby jak honorowy Ninja była wysoka, a ona nie mogła pozwolić na to, by ktoś przeszkodził jej w intrydze.

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz