Początkowa konstrukcja smoka legła w gruzach, jednak nie poddali się. Nie, gdy chodziło o życie smoka. Po zmroku nowa maszyna była już gotowa do działania.
– Pamiętasz plan? – upewnił się Cole, kiedy wsadził małego Wu do stalowej konstrukcji.
Chłopiec śmiało skinął mu głową, będąc gotowym do lotu.
– Leć w chmurach, jak tylko ich uwolnimy, spotykamy się tutaj, zrozumiano?
– Tylko mnie popchnij.
Wu zasalutował mu, posyłając uśmiech w stronę zamyślonej Iziry. Ta odwzajemniła jego uśmiech, za to blondyn założył na głowę kask.
Smok wzniósł się w powietrze, co spotkało się z wybuchem entuzjazmu u bruneta. Patrząca na to Izira zaśmiała się, po czym złapała go za ramię, by poprowadzić ich do obozu.Tak jak przypuszczali, gdy łowcy zobaczyli Pramatkę w powietrzu, w obozie wybuchło niemałe zamieszanie, więc uwolnienie więźniów poszło jak z płatka.
– Sami to zbudowaliście? – zapytał Kai, wpatrując się w oświetlaną przez księżyc smoczycę.
– Hmm, w powietrzu wydaje się większy. – zastanowił się Cole, a Izira przekręciła głowę w bok, czując bijącą od smoka złość.
– Debile. To prawdziwa Pramatka. – odrzekła po chwili, zyskując uwagę chłopaków.
Moment później zbudowany przez nich smok rozbił się o budynek obok wraz z Wu, który spadł na ziemię. Pramatka cisnęła ogniem w łowców, podpalając Martwy Punkt. Ninja zebrali się do ucieczki, a biegnąca za nimi Izira złapała Wu za rękę, by go nie zgubić.
– Ninja się nie poddają. – Wu zatrzymał się, przez co pozostali również przystanęli, wlepiając w niego wzrok.
– A my uciekamy. – podłapał jego myśl Cole. – Musimy tam wrócić.
Całą grupą wrócili się w centrum bitwy. Niektórzy z łowców uciekali, inni próbowali się bronić, a jeszcze inni jak szaleńcy pchali się w paszcze smoka. Ci podeszli pod związanego smoka wiatru z zamiarem uwolnienia go.
– Dangerbuff, jesteś z nimi? Tak myślałem, że jesteś zdrajcą. – przerwał im głos łowcy z nogami pająka.
– Nie jestem zdrajcą! – krzyknął Cole, zdzierając sztucznego wąsa z twarzy. – Jestem Ninja.
– Nawet ty, Izira. Najsłabsze ogniwo, a jak się wyrywa do pomocy.
Dziewczyna posłała mu cyniczny uśmiech, rozpoczynając tym atak ze strony łowców. Cole szybko zgarnął ją za siebie, przyjmując za nią cios od beznogiego.
– Pilnuj małego.
Fioletowowłosa szybko pojawiła się obok chłopca i wykorzystując nieuwagę łowców, podbiegła z nim do smoka, przy którym stał już oczarowany nim Kai.
– Jest piękny, prawda? – zagadnęła do niego, uderzając w łańcuchy, przymocowane do nogi smoka.
– Tak samo jak ja. – przyznał szatyn, na co ta wywróciła oczami, rozcinając kolejny łańcuch.
Wspólnymi siłami uwolnili smoka z łańcuchów, następnie robiąc to samo z drugim. Obydwa smoki wzniosły się w górę, od razu zjawiając się obok Pramatki, tym samym robiąc drogę ucieczki dla swoich wybawicieli.
ᥫ᭡
Znaleźli schronienie daleko od obozowiska, kradnąc z niego jeden z wozów. Większość padła ze zmęczenia, wobec czego teraz spała przy ognisku. Izira, przy której spał Wu, upewniła się, że chłopiec śpi i po cichu wymknęła się, chcąc posiedzieć w samotności.
Nadal czuła uścisk Barona na swojej szyi, a wspomnienia z jej dzieciństwa wśród łowców powróciły do niej, zaprzątając jej głowę.– Nieładnie jest się wymykać. – usłyszała za sobą głos, który przez te parę dni zdążyła już dobrze poznać.
– Ucieczki są w moim stylu. – odparła, przybierając swój pewny siebie ton.
Chłopak stanął nad nią, wyciągając ku niej rękę. Izira uniosła brwi do góry i niepewnie przyjęła jego dłoń, która z łatwością pociągnęła ją na nogi.
– Twoja rozmowa z Baronem, Izira. – zaczął temat, przez co dziewczyna niemal od razu odepchnęła jego rękę, wymijając go.
Jednak Cole miał inne plany, ponieważ znów chwycił ją za rękę, przyciągając ją z powrotem.
– Czy on kiedykolwiek cię skrzywdził? – poluzował trochę uścisk na jej nadgarstku, nie chcąc jej wystraszyć.
– Co masz na myśli?
– Izira, nie utrudniaj mi tego. Wiesz o czym mówię. – jego oczy wyrażały czystą niepewność i zmartwienie.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, doskonale wiedząc o co mu chodzi. Wyrwała swoją dłoń z jego, mówiąc.
– Nie potrzebuję współczucia.
– Ale potrzebujesz wsparcia.
Cholerny Cole Brookstone patrzył na nią ze spojrzeniem szczeniaka, proponując jej wsparcie, a ona wychowana na wojowniczkę, nie mogła mu pozwolić na zerwanie swojej maski.
– Zadzwonię, jeśli będzie potrzebne. – stwierdziła, masując swoje ramię.
– Nie masz telefonu.
– No właśnie. – posłała mu wymowny wzrok. – Skupmy się na tym, żeby nas nie zabili.
ᥫ᭡
Ranek nastał szybciej niż się spodziewali, dlatego gdy pierwsze promienie słoneczne pojawiły się na ich twarzach, piątka Ninja przebudziła się, patrząc na fioletowowłosą nastolatkę, która czyściła swoją broń z piasku.
– Urosło ci się trochę, Wu. – uśmiechnęła się w stronę młodego chłopaka, jakiego włosy stały się białe.
– Ja nie wierzę. Nastolatek?! – zawołał widocznie przejęty Jay. – Zacznie się buntować.
– Ty sam jesteś jak zbuntowany nastolatek. – westchnął Kai, za co Jay posłał mu oburzone spojrzenie.
Izira dotąd unikająca spojrzenia Cole'a, natknęła się na nie, gdy jej tęczówki przybrały srebrną barwę, wyczuwając w ich pobliżu negatywną energię związaną z żalem oraz chęcią poznania prawdy. Brookstone zmarszczył brwi, chcąc coś powiedzieć, jednak zaraz potem szybko zgarnął przyjaciół za siebie, gdy z naprzeciwka ktoś zaczął do nich strzelać.
|| Z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim babom moim wszystkiego najlepszego. Jeśli nie dostałyście kwiatka
Łapcie go ode mnie! Jesteście niesamowite
-> ❀
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...