| Sezon 14 - Rozdział 61 |

380 30 114
                                    

Dręczony myślami o Amber, Lloyd po raz kolejny potrzebował wygadać się komuś w jej sprawie, tak więc nikogo nie zdziwił fakt, że prawie od samego rana siedział w pokoju Kai'a, którego traktował bardziej jak brata, niż przyjaciela.

– A co jeśli.. – znów zaczął wymyślać różne scenariusze, lecz tym razem Kai po prostu mu przerwał.

– Za dużo o tym myślisz, młody. – stwierdził, poprawiając swoje włosy.

Blondyn wetknął w niego wzrok, zastanawiając się ile żelu Smith nakłada na swoje włosy, że przez cały dzień trzymały się one w nienaruszonym stanie.

– Myślę, że po prostu nie chcesz wierzyć, że Amber.. – na chwilę zamilkł, nie wiedząc czy może powiedzieć to na głos, ale nie widząc sprzeciwu na twarzy Lloyda, kontynuował. – Zmieniła strony. Każdym to wstrząsnęło.

Młodszy skinął mu niepewnie głową, wlepiając swoje spojrzenie w ścianę ze zdjęciami, którą Smith trzymał w pokoju. Wśród nich było zdjęcie z Amber.

– Hej, to kolejna sprawa do rozwiązania. Jesteśmy Ninja, a o ile znam Amber ma jakiś ukryty motyw czy plan. – Kai potargał jego włosy, jednocześnie przypominając sobie Asha, który również robił tak na nim.

Zwłaszcza, gdy chciał przekonać go, że to, co robili w Wspaniałym Imperium było w porządku.

– A co jeśli to nie była Amber? – zapytał Lloyd, przez co Kai spojrzał na niego, dając mu znać, by rozwinął swoje pytanie. – Co jeśli to nie była moja Amber..

Słysząc jego zwątpienia, Kai przysiadł się obok niego na łóżku, po czym stwierdził.

– Twoja Amber ma na pewno plan w tej swojej roztrzepanej główce. Żyje, to najważniejsze.

Lloyd po raz kolejny utkwił w nim wzrok, tym razem kiwając twierdząco głową. Miał rację. Przecież fakt, że żyła był najważniejszy. Nadal pamiętał trzepotanie swojego serca, gdy na wielkim ekranie zobaczył skradającą się Amber.

– No właśnie, młody. Możemy się jedynie domyślać o co w tym chodzi, każdego z nas to boli, w końcu powinniśmy to uznać za jej zdradę, ale czy ktokolwiek z nas byłby w stanie oskarżyć ją o takie coś?

Szatyn szturchnął go delikatnie łokciem, jakby chciał go zapewnić, że wszystko się ułoży.

– Czasami coś nie jest takie, jakie nam się wydaje.

Lloyd niemal od razu mógł odgadnąć kogo Kai miał na myśli, wobec czego zapytał.

– Byłeś u mojej ulubionej szwagierki?

Smith prychnął ze śmiechem, kręcąc głową.

– Przedwczoraj przyjechała, wczoraj wyjechała. Znowu gdzieś z ojcem. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. – Byliśmy w klubie i...

– Nie chcę wnikać w szczegóły! – przerwał mu Lloyd, zakrywając mu usta dłonią.

Kai zaśmiał się i oderwał jego rękę od siebie, by się wybronić.

– Nic takiego się nie stało. Nie wiedziałem, że z ciebie taka brudna głowa.

Smith podobnie potarmosił jego włosy, przez co wyglądał jakby dopiero co wstał.

– No co ty? Wychowałem się wśród czterech nastolatków. – odbił piłeczkę blondyn, na co jego towarzysz jedynie wywrócił oczami. – Hej, to czasami bywało traumatyczne!

Kai roześmiał się na jego słowa, mówiąc.

– Ale czasami było fajnie. Popatrz na kogo wyrosłeś.

Saga Mistrzów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz