Niezbyt udana akcja chronienia Amuletu Burzy równała się z zdecydowanie dociekliwym Mistrzem Wu, próbującym dowiedzieć się dlaczego Ninja polegli.
Wprawdzie amulet nie został skradziony, ale tylko dzięki sprytowi Powersa. Gdyby mężczyzna go nie podmienił, ich misja na pewno skończyłaby się katastrofą.
– Skąd masz ten amulet? – zapytał Lloyd, kiedy następnego dnia znaleźli się wraz z rodziną Powers oraz kilkoma Ninja w ich kryjówce pod Klasztorem.
– Ostatnio dużo czasu spędziłem na Niezbadanej Wyspie. – Powers upił łyk, podanego mu soku, chociaż nie omieszkał już narzekać na brak piwa, którego od nich nie dostał. – Natknęliśmy się na niego przypadkiem, ale nie byliśmy tam sami. Ten zakapturzony gość też tam był.
– Miał towarzystwo. – dodała, siedząca na jednej ze skrzynek Raven.
– Możliwe, że to była Amber. – stwierdziła Izira, czemu Lloyd od razu zaprzeczył:
– Nie. To nie ona.
– Na wyspie były kryształy, Lloyd. – odezwała się Raven.
Podczas ich pobytu na wyspie, natknęli się na wiele różowych kryształów, wydostających się z niebieskiego piasku, którym była wyłożona wyspa. Z tego, co zapamiętała z opowiadań Ninja o Amber, była Mistrzynią Kryształu, a jej moc identyfikowała się różowym kolorem.
– Mówię, że to nie ona. – Lloyd podniósł głos, a jego oczy rozbłysnęły fioletowym światłem.
Kai od razu znalazł się przed Raven, jak gdyby obawiał się, że chłopak mógłby ulec swojej formie Oni. Zane natomiast dotknął ramienia Lloyda, chcąc powrócić go do rzeczywistości, co mu się udało, z małą pomocą Iziry, która odebrała od nastolatka jego złość.
Chociaż Lloyd był w połowie Oni, tak samo jak ona, był jeszcze zakochanym dzieciakiem, który tęsknił za swoją miłością i nadal nie potrafił się pogodzić z jej zdradą.
– Lloyd, dowiemy się co i jak. – przemówił po chwili Wu. – Dlaczego w ogóle nie złapaliście podpalacza? Musimy natychmiast go złapać nim narobi więcej szkód.
Zmienił sprytnie temat, by puścić całe zamieszanie w niepamięć.
– Musieliśmy się zająć pewnym niespodziewanym wypadkiem przy pracy. – wytłumaczył Zane, a wraz z jego słowami wszyscy Ninja nieco zmarkotnieli.
– Jakim wypadkiem? – zmarszczył brwi, analizując ich zachowania spojrzeniem.
Każdy z nich błądził po pomieszczeniu wzrokiem, żeby tylko nie natrafić na ten, należący do Mistrza.
– Tak, wszystko moja wina! – drzwi otwarły się, ukazując wchodzącą przez nie Nyę, której twarz oblana była w złości. – To przeze mnie nawaliliśmy misję, ale to nic, prawda? Każdemu zdarzają się błędy.
– Nya, to było trzydziesto metrowe tornado wodne. – zauważył Lloyd, na co brunetka zgromiła go wzrokiem, pod którym się skulił.
– Przecież nic takiego się nie stało. Wypadki chodzą po ludziach, tak?
Jak na złość, na ekranie wielkiego komputera pojawił się obraz pochodzący z wiadomości prowadzonych przez Plotkarę, która stała przed zniszczonym budynkiem muzeum, przez co wzrok pozostałych skupiał się na Nyi.
– Poprawię się. Wszystko mam pod kontrolą! – Nya okręciła się na pięcie, kierując się w stronę drzwi.
Gdy tylko wyszła, zamontowane w bazie zraszacze aktywowały się, wywołując kolejne wodne zamieszanie.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...