– Podążaj za mną. – różowe światło migające jej przed oczami oświetlało drogę dziewczyny.
Otaczająca ją ciemność sprawiała mylne wrażenie, że nie ma stąd wyjścia, jednak kojący głos wydobywający się z jasnoróżowej kuli, unoszącej się nad jej głową, zapewniał ją, iż ma iść dalej.
Kula przystanęła, a zaraz potem kolejno zaczęły pojawiać się różowo podświetlone drzwi z rzymskimi numerami od jeden do trzy.
– Drzwi przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Jesteś Mistrzynią Kryształów. Twoja moc próbuje przekazać ci trochę wspomnień z tobą. – przemówiło światło.
– Czemu nie pamiętam własnych wspomnień?
– Otwórz drzwi, by się dowiedzieć.
– Skąd mam wiedzieć które?
– Zadajesz mnóstwo pytań, a powinnaś zaufać swojej intuicji. – z tym zdaniem światło zniknęło, pozostawiając ją samą.
Jedynym źródłem światła były drzwi. Jedne świeciły mocniej, drugie mniej. Intuicja podpowiedziała jej, że ma wybrać te najmniej świecące drzwi, skoro chciała zobaczyć to, co straciła. Podeszła do wrót z rzymską jedynką, po czym delikatnie łapiąc za klamkę, od razu pojawiła się po drugiej stronie.
Oczom dziewczyny rzucił się obraz dwóch dzieciaków, bawiących się na dworze.
– Mamo, Cole się we mnie zaczyna. – zawołała ciemnowłosa dziewczynka, w której Amber rozpoznała samą siebie.
Kompetnie nie pamiętała, żeby taka sytuacja kiedykolwiek miała miejsce, dlatego z zaciekawieniem patrzyła dalej.
– Amie znowu wyolbrzymia. Po prostu znów pokonałem ją w byciu piratem. – odparł brunet, wymachując swoją bronią zrobioną z patyków.
– Piraci są głupi.
– Lepsze to od księżniczek.
Ich ojciec ze śmiechem podszedł do nich, zauważając.
– Nie kłóćcie się, dajcie mamie odpocząć, dobrze? – spojrzał z troską na swoje pociechy, a następnie dodał. – Cole, może masz ochotę na wędkowanie?
Chłopiec z energią wyrzucił swoją broń i gotów, by od razu ruszyć, złapał ojca za rękę.
– Amber, mama za chwilkę do ciebie przyjdzie. – mężczyzna posłał w jej stronę uśmiech, który dziewczynka z radością odwzajemniła, ukazując niepełne uzębienie.
Amber uśmiechnęła się ma ten widok, gdyż nie przepadała za łowieniem ryb, od momentu, gdy będąc na nich wraz z Cole'm i tatą, Cole wepchnął ją do wody.
Mała Amber odprowadziła wzrokiem odchodzących w swoją stronę chłopaków, by po chwili spojrzeć pod swoje stopy, gdzie leżała jedna część „broni" jej brata, który nieumyślnie odrzucił ją w bok. Postanowiła poszukać drugiej części, przez co podeszła do ogrodzenia, pod jakim leżał kolejny patyk. Śmiało wyciągnęła rękę, lecz niemal od razu odskoczyła do tyłu, zauważając wijącego się w jej stronę węża.
– Mamo! – zawołała, odwracając głowę w stronę domu.
Wąż syknął na nią i w szybkim tempie wyskoczył w górę, chcąc ją zaatakować. Dziewczynka wystawiła rękę przed siebie, wskutek czego niespodziewanie z ziemi wysunęły się trzy, ostro zakończone kryształy, jakie przebiły węża na wylot.
– Amie, kochanie. Wszystko dobrze? – usłyszała głos matki, przez co okręciła się w kierunku kobiety ze strachem w oczach.
– Mamo, j-ja nie chciałam.. – dziewczynka od razu wpadła w ramiona matki. – Nie złość się na mnie.
– Amie, skarbie. Spokojnie, nic się nie stało. Obiecuję ci, że nie będziesz o tym pamiętać..
Amber chaotycznym ruchem podniosła się do pozycji siedzącej ze świecącymi na różowo oczami, próbując złapać oddech. Poczuła, że materac ugina się pod czyimś ciężarem, lecz nie mogła złapać oddechu, a co dopiero rozeznać się w terenie. Na jej ramieniu pojawiła ręka, a dziewczyna myśląc, że to wąż wycelowała ręką za siebie, trafiając w czyjąś twarz.
– Na Pierwszego Mistrza, przepraszam! – zakryła usta dłonią, widząc przed sobą Lloyda masującego swój obolały policzek.
– Przynajmniej mamy pewność, że wróciłaś. – zaśmiał się zakłopotany blondyn. – Mystake zagroziła mi, że jeśli do rana się nie obudzisz, poda ci jakiś napar.
Amber zaśmiała się lekko, mówiąc.
– Wolałabym nie ryzykować uderzeniem staruszki.
Lloyd uśmiechnął się, wywracając oczami. Musiał przyznać, że Amber miała naprawdę mocnego sierpowego, gdyż jego policzek nadal go piekł. Podrapał się po karku, wpatrując się w nią, jakby bał się, że znów się jej coś stanie.
– Obudziłaś się, Am! – do pokoju wbiegła Nya, która od razu przytuliła przyjaciółkę do siebie. – Martwiłam się.
Amber odwzajemniła gest, przytulając się do niej. Nadal były dla siebie jak matki. Żadna z nich nie miała swojej na długo, więc w okresie dojrzewania obydwie sobie „matkowały".
– To ja.. Zostawię was same. – Lloyd wstał z krzesełka i posyłając dziewczynom uśmiech, skierował się w stronę drzwi.
Niestety pogrążony we własnych myślach i uczuciach źle się pokierował, wchodząc w ścianę, przez co dziewczyny roześmiały się, a ten zakłopotany znów spojrzał na Amber, która posłała w jego stronę uśmiech.
– Jest jak dzieciak, którego trzeba nauczyć podstaw. – stwierdziła Nya, gdy zostały same. – Co się z tobą dzieje, Am?
Położyła rękę na ręce przyjaciółki, natomiast Amber westchnęła cicho, wiedząc, że Nya musi znać prawdę.
– Byłam Mistrzynią Kryształu od małego, ale moja mama musiała usunąć mi z tego wspomnienia dla mojego dobra.
– To wiele wyjaśnia. – westchnęła brunetka, a na jej twarz wkradł się przebiegły uśmiech.
– Czego się ryjesz?
– Nasz dzieciak jest jeszcze bardziej zagubiony w twoim towarzystwie, niż na co dzień. Coś ty mu zrobiła?
Widząc jej chytry uśmieszek Brookstone dała jej kuksańca w ramię, wywracając oczami.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...