Unagami puścił Dyera na ziemię, okręcając się w jej stronę. Zmierzył ją spojrzeniem i uniósł broń gotów, by się jej pozbyć.
– Tak, wiem, że czujesz się skrzywdzony! Rozumiem to, nawet bardziej niż ci się zdaje. – powiedziała niepewnie, nie chcąc go zdenerwować. – Jesteś tylko porzuconym dzieckiem, które zastanawia się dlaczego. Dlaczego tak postąpił? Nie mam pojęcia, ale to twój tata.
Mówiąc ostatnie zdanie, wskazała na leżącego na ziemi Dyera.
– Mój tata? – Unagami spojrzał w kierunku mężczyzny, nadal zmieniając swoją postać z dorosłego na dziecko.
– Tak, twój stwórca. Zasługujesz na dom, a on na drugą szansę. Jest tutaj dla ciebie.. – jego wizerunek zmieniał się coraz więcej. – Chce z tobą porozmawiać, wątpię, że mój choćby zauważył, że zniknęłam.
Słowa dziewczyny musiały mieć duży wpływ na Unagamiego, gdyż jego dorosła forma została zastąpiona postacią dziecka z piegami na policzkach.
– To okropne. – przyznał chłopiec, a chwilę później przytulił się do pasa Raven.
Wywołany przez niego huragan ustał, wskutek czego pozostali w końcu mogli ich zobaczyć. Dyer od razu ruszył się z miejsca, biorąc dziecko w ramiona.
– Przepraszam. – powiedział, a Unagami spojrzał na stojącą obok Raven, która skinęła mu głową.
Przytulił się do mężczyzny, za to ruda trafiła w ramiona Kai'a, który zaczął oglądać jej twarz, jak gdyby właśnie wróciła do domu po bójce.
– Uwielbiasz przyprawiać mnie o zawał serca.
– Ktoś musi, jeżu. – objęła jego szyję rękoma i przyciągnęła go do pocałunku.
Ten chwycił za jej talię, lecz chwilę później usłyszeli ciche chrząknięcie obok nich, przez co oderwali się od siebie, patrząc na małego chłopca, od którego wszystko się zaczęło.
– Przepraszam. W szczególności was.
Kai poczochrał go po głowie, wydobywając z niego śmiech.
– Wypuścisz moich chłopców? – Raven schyliła się ku niemu, mając na myśli Asha i Scotta.
– I mój gang. – dopowiedział Kai.
Unagami przewrócił wzrok na nadal aktywną barierę, z jakiej się wydostał.
– Wypuszczę wszystkich. Zasługują na to, by zdecydować gdzie chcą żyć.
Zgodnie z jego słowami brama Wspaniałego Imperium została otwarta, a wszyscy znajdujący się po drugiej stronie, wyszli na zewnątrz.
W tym czasie cała drużyna zdołała dostać się na dół z zamiarem powitania przyjaciół. Raven wzrokiem wyłapała niebieskie włosy i pomarańczową czapkę z daszkiem. Spojrzała na Kai'a z pytaniem w oczach, a ten skinął jej głową, pozwalając jej odejść.
– Scott! Ash! – zawołała nastolatka, natychmiastowo rzucając się w ramiona dwóch przyjaciół.
– No proszę, ruda jednak dała radę. – zaśmiał się Ash, lekko mierzwiąc jej włosy, przez co ta się skrzywiła, gromiąc go wzrokiem.
– Wątpiłeś w to, że da? – zapytał go Scott, który szturchnął chłopaka ramieniem.
Ash posłał mu pobłażliwy wzrok, a zaraz potem przyciągnął go do siebie, atakując jego usta, czemu Scott się nie opierał. Raven uchyliła usta z zdziwienia, lecz zaraz potem z jej gardła wydostał się pisk.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...