Aby wziąć udział w wyścigu, musieli zdobyć pojazd dla każdego z nich, co znaczyło, że byli zmuszeni do zaciągnięcia pomocy u Scotta. Nie wiedzieli jednak, że przyjdzie im się zmierzyć z gangiem Unagamiego, który był przed nimi na prawie każdym kroku.
Po długich męczarniach związanych z wykonaniem maszyn dla ich piątki, udało im się jedynie zrobić cztery pojazdy, wyposażone w wszystko, co mogłoby im pomóc w wygranej.
– Wyścig zaczyna się za piętnaście minut, powinniśmy... – zaczął Jay, jednak nie dokończył, gdyż zagłuszyło go pikanie alarmu.
Wszyscy w zaciekawieniu skierowali głowy w stronę Scotta, stojącego przed swoim komputerem.
– Coś aktywowało czujniki ruchu. – Scott włączył kamery monitoringu, przez co mogli dostrzec skradającego się wokół budynku Asha.
– Kto zapraszał smerfa? – zapytał Cole, mierząc wzrokiem w ekran komputera.
– Lepiej spytaj kto zapraszał gang z piekła rodem. – stwierdził Scott, gdy na ekranie pojawili się także Kai i Raven.
Wpatrując się w ekran komputera, usłyszeli kroki na dachu budynku, który Raven znała na pamięć.
– Musicie zdobyć klucz, ja się nimi zajmę. – oznajmił Scott, od razu sięgając po swoją broń dzięki panelowi sterującemu gracza.
– Nie jestem pewny czy to dobry pomysł, Scott. Oni polują na ciebie. – stwierdził Lloyd. – Ja zostanę.
Scott posłał mu pobłażliwy wzrok, jak gdyby uraził jego osobę.
– Nie. – Scott pokręcił głową na boki. – Ukrywam się tu trzydzieści lat, to ja zostanę. W końcu dobrze wykorzystam moje ostatnie życie. Wy zbierzcie klucze i pokonajcie Unagamiego.
Ninja spojrzeli po sobie nie przekonani pomysłem Scotta. Mieli zostawić go samego na śmierć? Izira wetknęła zdeterminowany wzrok w Scotta, po czym przerywając ciszę, powiedziała.
– Zostanę z nim.
– Izira, masz ostatnie życie. – zwrócił uwagę, stojący przy niej Cole.
Oczy wszystkich utknęły w owej dwójce. Scott popatrzył na dziewczynę z niemałym podziwem w oczach, bo podczas ich pobytu tutaj to właśnie z nią najmniej rozmawiał.
– Wiem i chcę je dobrze zmarnować. – fioletowowłosa uśmiechnęła się swoim przekonującym uśmiechem. – Przecież od początku uczyliście mnie, żeby nie zostawiać Ninja w potrzebie. Scott należy do drużyny.
Jej słowa miały sens.
Cole zagryzł wargę od środka. Nie mówił jej tego często, ale był z niej dumny. Zostawiła dla niego kobietę, która ją wychowała, musiała nauczyć się działania w grupie, a teraz to ona sama przypomniała mu na czym polega bycie Ninja.
– I tak nie mamy piątego pojazdu. – dodała po chwili Izira, chcąc przekonać pozostałych do swojej decyzji.
– Tak, pomożemy tu Scottowi. – potwierdził jej zdanie Cole. – Wygrajcie ten wyścig i sprowadźcie naszego Żelusa z powrotem.
Pozostała trójka wyglądała, jakby chciała się z nimi kłócić, ale czas ich gonił. Jay popatrzył na nich przez chwilę, jak gdyby miał podważyć ich decyzję. Przez fakt, że wielokrotnie zachowywali się jak jego rodzice, sam poczuł, jakby właśnie ich tracił.
– Nie mamy czasu, zbierajcie dupy i wyjazd stąd. – zażądała Izira.
Ton jej głosu tak bardzo przypominał Mistrza Wu, kiedy znów się obijali, że natychmiast ruszyli na przód i zgodnie z rozkazem dziewczyny wsiedli do stojących z tyłu pojazdów.
CZYTASZ
Saga Mistrzów
FanfictionFaktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzymać ich organizację, ci zawsze byli o krok przed nimi. Co się stanie, gdy w ich problemy wmieszają si...