Szatynka

218 11 0
                                    

Cela miała kotarę zieloną na wejściu. W środku było jedno łóżko, umywalka, szczoteczka też zielona, biurko, telewizor, mała lodówka, lampka, apteczka, butelka wody, krzesło, zdjęcie na biurku, dywan, piękna pościel z białego futra i poduszki zielone, zielona zasłona na kraty w oknie (zaznaczę, że wszystkie zasłony były zapinane na zamek przez co osoba z drugiej strony krat nie mogła je odsłonić). Były też drzwi. Jakieś drzwi. Indra stanęła na środku celi, a ja niepewnie stałam w drzwiach

- Możesz usiąść. Lexa zaraz przyjdzie. Nie zrobi Ci krzywdy. - Zapewniła i wyszła. Otworzyłam te tajemnicze drzwi i zobaczyłam toaletę. Białą. Biała umywalka, biały sedes, białą wanna, biały dywan, wszystko białe, nawet gąpki. Może, oprócz szamponów. Był biały do głowy, do ciała zielony, pomarańczowy do ciała i różowy do głowy. Zamknęłam drzwi i usiadłam na krzesło. Chyba lubi biały. - Pomyślałam. Wkońcu weszła Lexa. Trochę od krwi. Wogóle nic nie mówiąc zasunęła na zamek kotarę. Poczułam się dziwnie. Zasunęła na zamek też tą kotarę przy kratach od okna

- Nie było kłopotów z przyjściem? - Zapytała biorąc apteczkę

- Nie... proszę Pani... nie było... - Odparłam, czułam się niepewnie

- Mów mi Lexa. Krótko tu jesteś? - Zapytała obmywając swoją ranę na ręce, musiałam się domyślić, że musi mieć umięśniony brzuch bo jej więzienna koszulka o kolorze szarym była bardzo opięta

- Dzisiaj dopiero przyjechałam, rano. - Odparłam nieśmiało

- Fajny prezent zrobiła Ci Nia na Twój pierwszy dzień. - Powiedziała puszczając mi oczko, dopiero teraz zobaczyłam jaki ma piękny odcień oczu. Zielone, w sumie bardziej miętowe.

- No... udał jej się. - Westchnęłam z sarkazmem
- Boli? - Zapytała

- Co? - Zdziwiłam się, nie wiedząc o co jej chodzi. Lexa tylko westchnęła

- Nadgarstki, szyja... krocze. - Powiedziała niepewnie, poczułam skrępowanie w jej głosie

- Troszkę... - Odparłam zachrypniętym głosem

- Zrobiły Ci jeszcze coś? - Zapytała. Dziwiło mnie czemu ona się przejmuje mną? Kobietą, która nic tak naprawdę dla 20 bloków nie znaczyła

- Nie. - Odparłam po chwili

- Fajne uczucie jak biją się o Ciebie trzy gangi? - Zapytała posyłając mi lekki uśmiech

- Dziwne. Tak naprawdę niewiem dlaczego wszyscy mnie chcą. Przecież jestem nikim. Nawet ładna jakoś specjalnie nie jestem. - Odpowiedziałam zaskoczona patrząc w podłogę

- Dla Nai jesteś seksowna skoro chciała Cię przy mnie i połową bloku dymać. Dla mnie nie musisz być kimś. Widzę w ludziach potencjał. - Wyznała odkładając apteczkę

- Każda szefowa gangu bzyka co popadnie? - Zapytałam, a Lexa się uśmiechnęła

- Nia tak. Luna zależy. Może to ukrywa, ale wątpię. Teraz jest z Anną. Ja staram się nie wchodzić w związki z kobietami z mojego gangu. Ogólnie, miłość bardzo osłabia szefowe. Dlatego swoje uczucia trzeba czasem zachować dla siebie samej. - Wyjaśniła patrząc już na mnie

- Dziękuję, że mnie obroniłaś. - Powiedziałam szczerze
- To nic takiego. - Odparła skromnie Lexa

- Jest. Mogli mnie zabić. A ty się nie zawahałaś. Skaleczyli Cię. - Powiedziałam zdziwiona

- Miałam gorsze rany na sobie. - Powiedziała nie odrywając wzroku od rany i bandażując ją wyciągniętym z apteczki bandażem - Na ile siedzisz? - Zapytała

- 5 lat... - Wyszeptałam

- Za co? - Zapytała Lexa

- Nie ważne... było minęło... - Powiedziałam

- W więzieniu każdy lubi słuchać kto za co siedzi. Jak mi odpowiesz powiem Ci za co ja siedzę. -

Zaproponowała zerkając na mnie
- Próba morderstwa. Mój narzeczony zgwałcił... moją siostrzenicę... musiałam... - Zawahałam się, Lexa cały ten czas patrzała na mnie

- Przykro mi. Faceci to świnie. Nie wszyscy. Ale większość. - Powiedziała posyłając mi uśmieszek - Mordercę mojej siostry wypuścili. Nie udało udowodnić mu się winy. Wzięłam sprawy w swoje ręce. Dostałam 8 lat. Odsiedziałam prawie 3. Nie mów nikomu za co siedzę. - Wyznała puszczając mi oczko

- W porządku. - Odparłam

uśmiechając się do niej, podeszła do szafki, wyciągnęła z niej puszkę oranżady i postawiła przede mną

- Chcesz? Alkoholu chyba nie pijesz co? - Zapytała wyciągając z pod łóżka butelkę piwa.

Pokręciłam głową przecząco, ona otworzyła moją puszkę, a potem swoją butelkę i stuknełyśmy się napojami, aby później wziąć łyka. Lexa usiadła na biurku.

- Skąd wiedziałaś, że nie piję alkoholu?

- Mówiłam. Znam się na ludziach. - Odparła z uśmieszkiem

- Dlaczego wszystkie gangi mnie chcą? - Zapytałam

- Każdy ma inne potrzeby. Nia chce Cię do łóżka. Luna chce Cię bo my Cię chcemy, a ja Cię chce bo widzę w Ciebie potencjał. Jesteś harda. Tylko trzeba Cię podszkolić. - Wyjaśniła

- Gdybyś nie przyszła... Nia, by mnie przeleciała i wypuściła? - Zapytałam

- Nie. Zabrałaby Cię do siebie i gwałciła bez końca dopóki ona, by nie wymiękła. Ale nie odpuszczałaby. Dlatego pilnuje moich ludzi. Jeżeli ktoś znika zgłasza się go do mnie, a ja robię porządek. Przeszukuje każdy blok od ziemi do sufitu, aż go nie znajdę. Kiedyś Nia gwałciła niektóre z zielonych, ale teraz się za bardzo boi. Kiedyś się wkurzyłam i zabiłam jej poprzednią sojuszniczkę. Nauczyła się, że moich ludzi się nie tyka. - Wyjaśniła Lexa popijając piwo - Dostałam za to 4 lata, które odsiedziałam.

- Dziękuję... - Wyszeptałam, byłam jeszcze bardziej wdzięczna mojej wybawczyni

- Nie ma za co. - Odparła - Dobrze się z tobą rozmawia. - Powiedziała z nienacka

- Dzięki, z tobą też. - Powiedziałam

- Posłuchaj... - Wyszeptała ściszając głos - Jestem w stanie załatwić Ci celę bliżej mnie. Moi ludzie będą Cię chronić. Dostaniesz najlepsze jedzenie. Ale musisz przyjąć hustę. Zieloną hustę. - Zaczęła. Prawdę mówiąc nie chciałam do nich dołączać póki lepiej nie poznam zamiarów Lexy

- Zostanę bez husty. - Odparłam delikatnie

- Wiesz, że nie będę w stanie Cię bronić 24/7? - Upewniła się Lexa

- Wiem, rozumiem. Ale nie znam Cię. Jestem bardzo wdzięczna za uratowanie mnie, ale wolę nie wchodzić narazie w gangi. - Wyjaśniła

- Mogę Cię przenieść bliżej mnie. Zamieszkałabyś w celi z Indrą.
- A moje koleżanki? Raven, Octavia i Harper? - Zapytałam

- Co z nimi?

- One też muszą być bezpieczne. Inaczej nie chce twojej obrony. - Powiedziałam stanowczo co zdziwiło szefową zielonych

- Znasz je niecały dzień.

- I?

- I nie wiesz czy Cię nie zadźgają w nocy. - Powiedziała Lexa

- Martwisz się o mnie?

- Tak.

- Będę na siebie uważać. - Zapewniłam kończąc puszkę

- Dziękuję. - Odparła

- Za co?

- Za rozmowę. - Powiedziała, skinęłam jej i wyszłam. Wróciłam do mojej celi.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz