Lunch

147 12 0
                                    

Podeszłam do kucharek po tacke z jedzeniem. Stałam w kolejce za innymi kobietami. Kiedy podeszłam kucharka nałożyła mi jakiejś różowej papki, kukurydzy, oraz kawałek suchego chleba, oraz kubek wody. Stałam na środku i rozejrzałam się po stołach. Było bardzo dużo kobiet podzielonych na kilka grup. W rogu siedzieli żółci, po drugiej stronie zielone razem z Lexą, a stolik przy mnie czerwone. Inne stoły to były inne osadzone też podzielone na grupy, ale przy tych trzech wymienionych siedziały szefowe.

Spojrzałam na Lexę, a ona na mnie. Skinęła lekko w swoją stronę pokazując żebym się przysiadła. Już miałam tam iść, ale usłyszałam głos

- Clarke! - Na całą salę wydarła się wariatka z mojej celi czyli wszystkim dobrze znana Raven Reyes

- Reyes spokój! - Krzyknęła strażniczka

- Dobrze Pani strażnik. Clarke, nie stój jak dupa wołowa tylko siadaj. - Powiedziała przesuwając się żeby zrobić mi miejsce. Posłałam przepraszające spojrzenie Lexie i ruszyłam z uśmiechem do stolika moich koleżanek z celi.

- Cześć dziewczyny. - Przywitałam się z uśmiechem siadając przy Raven, Octavia siedziała przede mną, a przy niej Harper

- Kolejny niewypał naszej szefowej kuchni... - Mówiła szeptem Harper zajadając się z niechęcią papką

- Nie ma już takich pysznych obiadów odkąd odsunęli od gazówki Harper. Była szefową kuchni, ale Nyliah się dobrała i gotuje jakieś gówno. - Narzekała Raven nakładając papkę na chleb

- Jak tam dziewczynki? - Zapytała wysoka blondynka z fartuchem kucharskim i chochelką w ręku

- Pysznie! - Uśmiechała się Raven

- Nie umiesz kłamać Rav. - Powiedziała kobieta masując ją po ramionach - Bzykasz dobrze, ale chujowo kłamiesz.

- A ty chujowo gotujesz. - Wysyczała z uśmiechem Rav, ale zaraz przeprosiła jak dostała po głowie chochelką

- Co to za nowa kruszynka? Jak Cię zwą? - Zapytała mnie z uśmiechem wskazując na mnie chochelką

- Cl... Griffin. - Poprawiłam się

- Możesz mi zdradzić imię. Napewno zapamiętam. - Rzekła łagodnie

- Clarke Griffin.

- Nyliah. - Uśmiechnęła się - Smakuje Ci?

Wiedziałam, że to ona gotuje. Postanowiłam nie podpaść szefowej kuchni.

- Tak... Jedzenie jest pyszne... - Wyszeptałam cicho patrząc w ohydną papkę

- Griffin. - Zawołała stanowczym głosem Indra stając przy naszym stole - Lexa Cię wzywa do siebie. Chce pogadać. - Powiedziała wskazując głową na stolik Lexy. Spojrzałam tam.

Lexa patrzyła na mnie tym swoim zabójczym wzrokiem. Ale było w nim coś innego. Patrzyła na mnie inaczej, niż na inne dziewczyny.

- Griffin o co chodzi? - Zapytała Octavia patrząc na mnie. Wszystkie dziewczyny były zdziwione.

- Indra powiedz szefowej, że teraz nie mam czasu. - Powiedziałam spokojnie.

Nie chciałam wyjść na uległą. Chciałam pokazać Lexie i innym osadzonym, że jestem stanowcza.

- Nie. - Odpowiedziała stanowczo

- Co się dzieje kwiatuszku? Dziewczynki z lasu nie dają Ci spokoju? - Zapytała Nia podchodząc do naszego stoliczka z kilkoma czerwonymi dziewczynami

- Idziesz czy mam Cię zmusić? - Zapytała ostro Indra

- Azgeda wracaj do swojego stołu. - Odezwała się strażniczka do szefowej czerwonych

- Nie będę siedzieć bezczynnie kiedy czarna wdowa prześladuje mojego kwiatuszka. - Powiedziała podchodząc do Indry - Zawsze mnie zastanawiało czemu tu siedzisz i liżesz dupę Lexie. - Mówiła stając twarzą w twarz z starszą kobietą

- Nie patrz na mnie więcej, nie mów do mnie więcej, nawet nie dotykaj mnie więcej. - Powiedziała chłodno, a więźniarki się zachwyciły

- Azgeda bo dostaniesz naganę, wracaj do stolika. - Mówiła strażniczka

- Chyba zapominasz z kim gadasz suko. - Ostrzegła Nia, przyszły zielone w tym Lexa na czele - Lexa twoja zastępczyni się stawia.

- Czego chcesz? - Zapytała chłodno kobieta zakładając ręce na piersi

- Chce tylko wiedzieć dlaczego twoja murzynka dręczy mojego kwiatuszka. - Uśmiechnęła się Nia, a Lexa spojrzała na mnie

- Ta murzynka ma imię. - Odpyskowała Lexa, zaraz spojrzała znowu na mnie. Była zła - To zgromadzenie jest bez sensu Nia. Wracajcie do siebie.

- Azgeda, Woods bo dostaniecie nagany, rozejść się. - Mówiła strażniczka

- Panie z tego stołu, zapraszam do nas. - Powiedziała szatynka patrząc na dziewczyny ze stołu.

Wszystkie spojrzały na mnie.

- Idziemy..? - Zapytała cicho O klepiąc mnie po plecach i wstając. Inne dziewczyny zrobiły to samo

- Nie musisz iść kwiatuszku do nich, możesz dojść do nas. - Powiedziała Nia wskazując na swój stolik przy, którym były czerwone

- Griffin. Idziesz? - Zapytała Lexa z nadzieją w oczach, moje koleżanki już siedziały i czekały na mnie z zielonymi, a ja miałam wybór. Albo zielone, albo czerwone.

- Azgeda, Woods. - Wolała strażniczka.

Wstałam od stolika i wzięłam tackę do rąk. Nia się uśmiechnęła i wytknęła język w stronę Lexy. Lexa zgromiła ją wzrokiem, a potem spojrzała na mnie.

- Zapraszam. - Powiedziała Nia wskazując na stolik, ale ja poszłam do zielonych. Indra poszła za mną, a Lexa spojrzała na Nia.

Usiadłam przy Raven. Indra stanęła nade mną

- To moje miejsce. - Jej głos był zimny. Bez gadania wstałam i stanęłam z tacką. Poczułam dłoń na ramieniu. Lexa usiadła przy jakiejś dziewczynie zajmując ostatnie wolne miejsce.

- Siadaj. - Zawołała wskazując na kolano. Jej tacka była bogatsza bo miała maliny. Dziewczyny z czerwonych miały jabłko dla każdej, a z żółtych gruszkę. Im więcej poparcia tym więcej jedzenia.

Stałam zdziwiona i nie wiedziałam co zrobić. Nagle złapała mnie delikatnie za talię i przyciągnęła. Jedną ręką złapała za tackę i postawiła na stole. Usiadłam na jej kolanie.

- Wygodnie? - Zapytała szatynka patrząc mi w oczy, nie odpowiedziałam

- Więc... Ważne dziewczynki chciały siedzieć z prostaczkami jak my? - Zapytała Octavia nieśmiało ściskając skórkę od chleba

- Kogo nazywasz prostaczką? - Zapytała oburzona Raven

- Masz tupet. - Uśmiechnęła się szefowa żółtych podchodząc do "naszego" stolika. Reyes zachłysnęła się papką - Czyżbym Cię onieśmieliła?

Kiedy Reyes w końcu przestała się dusić zarumieniona spojrzała na kobietę.

- Bogini seksu się zawstydziła? - Zapytała Luna, zaraz coś wyszeptała do ucha brunetki, a ta się bardziej zarumieniła

- Luna, co chcesz? - Zapytała Lexa pocierając kciukiem mój bok kiedy ja jadłam papkę

- Mamy do pogadania Woods, ale na osobności. - Uśmiechnęła się pocierając ramiona Reyes, a potem znowu jej coś wyszeptała, a ta zakryła twarz dłonią, zaraz ją poklepała po ramionach - Nara panienki! Do zobaczenia w kaplicy Reyes! Nie spóźnij się! - Uśmiechnęła się posyłając Reyes oczko

- Widzę, że nasza ma nową kobietę do kolekcji. - Uśmiechnęła się Octavia, a kobieta zakryła twarz dłońmi.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz