Stołówka

132 12 2
                                    

Pov Clarke

Nie spałam całą noc. Łzy spływały mi po twarzy jak wodospad, modliłam się żeby to ochydne uczucie opuściło moje ciało. Nie chodzi o sam seks, ale o to, kto to zrobił, kto zrobił mi taką krzywdę.

Miałam już dość leżenia, była czwarta rano, wstałam, wzięłam swoje rzeczy i powolnym, wystraszonym krokiem zaczęłam zmierzać w stronę toalety.

Łez było jeszcze więcej, spływały po moich czerwonych od płaczu policzkach razem z ciepłą cieczą, obmywającą mnie z krwi, brudu i nie wiadomo czego, jednak prysznic nie zmyje wstydu i uczucia jakie ten człowiek u mnie wywołał. Sprawił, że odechciało mi się żyć, gdy tylko pomyślałam o tym jak mnie znieważył i upokorzył, czułam się z tym źle. Każde wspomnienie wywoływało u mnie odruch wymiotny.

Przechodząc przez próg więzienia, trzymała mnie myśl, że będzie przy mnie moja mama, która się od początku nie odezwała, ani słowem, a później mój najlepszy przyjaciel.

Stałam tak pod ciepłym strumieniem, oparta o płytki na ścianie i płakałam. Gorzko szlochałam.

Po kilkunastu minutach zebrałam się w garść, nie mogę się nad sobą użalać, jeśli dobrze pójdzie, nikt mnie dziś nie zauważy.

Wychodząc widziałam powoli wchodzące dziewczyny, była piąta, za niedługo Lexa powinna wziąść prysznic, więc muszę szybko uciec. Wychodząc z toalety po umyciu zębów, widziałam ją idącą w stronę toalety. Zaczęłam szybko iść w kierunku mojego bloku.

- Clarke! - Usłyszałam ją, ale się nie zatrzymałam, nagle poczułam uścisk na moim nadgarstku, na co spanikowana spojrzałam jej w oczy - Hej, w porządku?

- Nie dotykaj mnie! - Wykrzyczałam wyrywając się, patrzyłam w jej oczy wystraszona, widziałam jaka zszokowana stała przez chwilę. Czułam, że jeżeli będę tak długo stała, rozpłacze się, więc odwróciłam się na pięcie i pognałam w stronę mojej celi, w której nikogo nie było. To nawet lepiej, nie muszę z nikim rozmawiać.

Położyłam się i zasnęłam.

- Wstawaj! - Wykrzyczała Raven ściągając ze mnie kołdrę - Clarke, śniadanie jest.

- Już idę... - Wyszeptałam wstając i powolnym krokiem udając się do stołówki.

Z opuszczoną głową podeszłam do kolejki, dostałam swoją tackę z jedzeniem i wzrokiem poszukałam wolnego stolika. Moje przyjaciółki siedziały z Lexą, Indrą, oraz jakimiś dziewczynami. Nie odpowiadało mi towarzystwo nikogo, chciałam usiąść sama, znalazłam stolik bez nikogo, zupełnie pusty. Usiadłam przy nim i powoli zaczęłam sporzywać swoje śniadanie.

- Przywódca chce z tobą pomówić. - Podeszła Indra, spojrzałam na Lexę, jej wzrok był smutny, troskliwy, martwiła się o mnie

- Nie mam ochoty z nią rozmawiać...

- Nie masz lub masz, nie interesuje mnie to, mam zaprowadzić Cię do stolika szefowej zielonych. - Powiedziała ostrym tonem, który wywoływał na mojej skórze dreszcze

- Nie chce...

- Idziemy. - Wysyczała przez zęby opierając się o stół przede mną.

Z przerażeniem patrzyłam na tackę z jedzeniem i czekałam. Niewiem na co, może miałam nadzieję, że ona pójdzie i zostawi mnie w spokoju, albo, że uderzy mnie tak mocno, że zemdleje i stracę pamięć.

- Rusz się... - Wycedziła zaciskając swoją pięść

- Dajcie mi spokój... - Wyszeptałam wystraszona, na co podeszła do mnie szefowa czerwonych razem z jej zastępczynią

- Kocica się wami znudziła? To może teraz pobawisz się ze mną? - Zapytała z głupkowatym uśmiechem Nia siadając koło mnie

- Z nikim się nie będzie bawić, Clarke proszę chodźmy już. - Odezwała się Lexa podchodząc do nas i spojrzała na mnie troskliwie

- Czy się się tu dzieje szefowe tego jakże pięknego burdelu? - Zapytał głos, którego nie chciałam już usłyszeć

- Nasza szara myszka bawi się uczuciami, zapewne spłoszył ją kolega naszej cudownej Lexy Woods, którym traktuje tylko niegrzeczne dziewczynki. - Zaśmiała się Nia, a razem z nią większość kobiet na stołówce, inne milczały lub siedziały w osłupieniu

- Clarke Griffin, o co chodzi? - Zapytał brunet stojąc za mną, czułam jego oddech na moim karku, którego już nie chciałam czuć.

- Źle się czuje... - Wyszeptałam czując łzy napływające do moich oczu i spływające po moich policzkach, Lexa obserwowała mnie w ciszy

- Idź do doktora Jacksona i nie zawracaj mi głowy swoimi bzdetami. Uprawiacie seks w tych kantorach, a potem dziwicie się, że tyle chorujecie! - Wykrzyczał wkurzony uderzając w stół pięścią, a ja podskoczyłam z przerażenia - Czyżby ktoś się bał? - Zapytał patrząc mi w twarz, ale ja nie mogłam spojrzeć na niego, siedziałam tak, kiedy łzy spływały po moich policzkach, ośmieszając się przed całym więzieniem - Mów kiedy ja do ciebie mówię bo dostaniesz naganę!

- Panie strażniku. - Zawołała Woods - Ja chcę otrzymać naganę zamiast jej.

- Postradałaś rozum Woods? - Zapytał podchodząc do niej, stanęli twarzą w twarz - Możemy to załatwić w inny sposób. - Uśmiechnął się szyderczo co spowodowało u mnie nie miłe uczucie, jednak twarz szefowej zielonych nadal pozostała niewzruszona

- Wolę naganę.

- Wiedziałem, że jesteś lesbijką, inna by się już dawno na mnie rzuciła z podnieceniem namalowanym na twarzy, a ty? - Zapytał na końcu mierząc ją wzrokiem od stóp do głowy

- Proszę mi ją wpisać, a potem pozwolić pójść do swojej celi. - Odpowiedziała stanowczym i oziębłym tonem na co ten się zaśmiał

- Tak jest szefowo. - Powiedział nadal z uśmiechem i zaczął wypisywać jej naganę - Clarke Griffin, widzę Cię pod wieczór w moim biurze, musimy porozmawiać o twoim zachowaniu.

Wryło mnie, w jednej chwili zakręciło mi się w głowie, a później zemdlałam.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz