Wyrozumiała

81 10 4
                                    

Pov Lexa

Minął tydzień od mojej rozmowy z Clarke, tylko ona i jej przyjaciółki się do mnie odzywają, Lauren musiała chwilę ochłonąć, powoli zaczyna być między nami normalnie, a Luna wogóle nie chce się odzywać. Clarke okazała się być bardzo wyrozumiała, pomaga mi przezwyciężyć swój strach, wieczorami zawsze spotykamy się u mnie w celi, a z tych smutniejszych wiadomości, Martha z mojej celi wychodzi. Dlaczego smutnych? Martha była w porządku, a tu przydzielą mi nową osobę, której nie znam, oczywiście cieszę się, że kobieta wyjdzie do rodziny, zacznie nowe życie, ale uwierzcie, że przez trzy prawie cztery lata obserwuje jak moi znajomi, przyjaciele wychodzą lub odchodzą i to ciężki widok, zazdroszczę im wyjścia, a płacze gdy odchodzą. W szpitalu przepłakałam dwie noce za Indrą, spędziłam z tą kobietą w celi trzy lata.

Leżałam na pryczy i obserwowałam jak Martha się pakuje, cały tydzień o tym nawijała, nie mogła się doczekać spotkania z mężem i córką. Ta kobieta zasługuje na szczęście.

- Pomóc Pani jakoś? - zapytałam siadając, głupio mi było

- Możesz mi poszukać pewnej książki? Harlan'a Coben'a tytuł to "Schronienie", nie pamiętam gdzie ją położyłam. - zmartwiła się trochę, zaczęłam szukać razem z nią, po chyba godzinie poszukiwań, uznałyśmy, że jeżeli się znajdzie to ją zatrzymam.

Przeznaczyłyśmy jej ostatnią godzinę na rozmowę, opowiadała mi o swojej rodzinie, jak tu trafiła i co zrobi po wyjściu, też jej trochę o sobie opowiedziałam. Śmiało mogę stwierdzić, że po tym ponad tygodniu odsiadki poznałam Marth'e bardzo dobrze i myślę, że jest naprawdę dobrym człowiekiem.

- A tobie ile zostało? - zapytała ściszonym głosem

- W święta będą cztery.

- Złapali Cię w święta?

- Tak. - odpowiedziałam smutno.

Chociaż święta w więzieniu są lepsze, niż te u mnie. Pamiętam jak dziś tamtą noc, godzinę przed północą zapukali do drzwi starego dla mnie domu, wtedy nie miałam gdzie mieszkać, po śmierci Costii, Luna już siedziała w więzieniu, a ja byłam bez pracy, bez domu, nie miałam nikogo kto mógłby mi pomóc. Zobaczyłam mundurowych za drzwiami, nawet nie uciekałam. Było mi zimno, nie jadłam dawno i byłam zmęczona, pamiętam jak zawieźli mnie do więzienia, dostałam jedzenie i wodę, później normalnie. Wiem, że kiedy wyjdę za cztery lata, też nie będę miała gdzie się podziać. Luna siedzi o kilka miesięcy chyba dłużej, o ile nie wyjdzie szybciej za dobre sprawowanie, mój związek z Clarke pewnie do tego czasu się rozwali, więc dziewczyny nie mam, może ewentualnie Lauren mi pomoże, ale Camila chyba nie za bardzo za mną przepada.

- Martha Mclntyre, idziemy. - wtedy mnie olśniło. Harper nazywa się tak samo, czy to jej matka? Nie było na to czasu, wstałam i przytuliłam się z Marthą, a później patrzyłam jak wychodzi.

Położyłam się i zaczęłam rozmyślać kogo mogą mi przydzielić. Może jakąś nową? Ciekawe ile codziennie tu przychodzi nowych więźniów.

Pov Raven

Siedziałyśmy naszą grupką w stołówce na śniadaniu, siedziałam przy mojej dziewczynie, która wogóle się nie odzywała, pewnie z powodu przybycia i pogodzenia się z Woods. Nie jestem zachwycona tym, że Lexa ponownie udaje super dziewczynę, ale to decyzja Clarke. Wszystkie cierpiałyśmy gdy ona bawiła się w niechcianą dziewczynę, a teraz sobie wraca jakby nigdy nic.

Podczas śniadania Clarke siedziała wtulona w swoją blondynkę co mnie irytowało, ale nic nie mówiłam.

- Kocham cię... - wyszeptała w pewnym momencie Clarke patrząc na swoją dziewczynę

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz