Próba buntu

108 8 0
                                    

Pov Clarke

Minął miesiąc, co się zmieniło? Moja trauma odnośnie dotyku powoli znika, to wszystko dzięki Lexie, która ze mną jest zawsze, kiedy tylko może. Może jest troszeczkę nadopiekuńcza, ale kiedy taka jest, jest bardzo słodziutka. Rodzina się do mnie nie odzywa, płakałam przez to, ale Lexa przy mnie była. Bellamy nie pracuje od dłużej, niż miesiąca, tak naprawdę wszyscy o nim zapomnieliśmy.

Nie boje się już podać komuś ręki czy się przytulić, nadal mam czasem koszmary, ale wiem, że Lexa przy mnie jest i będzie, to się nie zmieni. Niestety Lexa nie ma tak łatwo jak ja, Nia ciągle ją zaczepia, nie możemy tego zgłosić pani naczelnik czy naczelnikowi bo stracimy w oczach innych, a więźniarek po naszej stronie nie może zabraknąć w ostatecznej walce. Lexa mówi, że pewnie kiedyś dojdzie do walki między zielonymi, a czerwonymi, pytanie tylko czy żółte się włącza, czy nie. Jeśli dołączą do zielonych, napewno Lexa wygra, jeżeli jednak dołączą do czerwonych, zielonym będzie dużo ciężej wygrać, niby jest przewaga liczemna, ale zieloni nie walczą czysto. Chciałabym porozmawiać z moją dziewczyną, na temat jej częstych koszmarów, niby wszystko okej, ale Lexa często budzi się gdy zasypiamy z podkrążonymi, szklanymi oczami, ale nigdy nie chciała powiedzieć co jej się śni, zmienia temat. Przyzwyczaiłam się do jej tajemniczego zachowania, że jest skryta, ale to mnie zaczyna męczyć.

Teraz rozmawiamy wszystkie na stołówce przy stole, jedząc jedzenie z tacek, jak rodzina. Czułam się dobrze w towarzystwie moich przyjaciółek, dobrych znajomych i dziewczyny.

- I wtedy Raven... - nie skończyłam bo do stołówki wszedł Roan

- Przerwijcie na chwilę do bez sensowne paplanie i mielenie pyskiem, i posłuchajcie! - krzyknął, zaraz przyszedł Lincoln

- Panie i panie. - uśmiechnął się delikatnie - Nasz naczelnik załatwił wam kółko teatralne, które będzie się odbywać zawsze w piątek rano, prowadzić je będzie Pan Gustus. - ogłosił wskazując ręką na umięśnionego, brodziatego mężczyznę, jego ciemne oczy idealnie nadawały uroku jego ciemnej, opalonej skórze.

Lexa chyba zobaczyła jak lustruje mężczyznę wzrokiem bo gdy tylko mogliśmy dalej jeść, ona objęła mnie mocniej i pocałowała policzek, zwracając na siebie uwagę

- Tak? - zdziwiłam się na jej zachowanie, ale lubię gdy jest zazdrosna

- Czemu się na niego tak patrzysz? - w jej oczach widziałam zazdrość co mnie cieszyło

- A co? Zazdrosna jesteś? - uśmiechnęłam się szyderczo

- Nie jestem... - zaczerwieniła

Pov Octavia

Spojrzałam na mojego latynosa, słuchając zalotów Clarke do zazdrosnej szatynki.

- Hej dziewczyny, pójdę pod prysznic. - poinformowałam, Lincoln już poszedł, więc ruszyłam za nim w stronę gabinetu

- Teraz? - zdziwiła się Rav wołając za mną - Nie bij mnie!

Zaśmiałam się, ale nic nie odpowiedziałam. Prawdopodobnie dostała od Any'i lub Clarke, ale nie chciałam wnikać.

Gdy weszłam, Lincoln siedział na biurku czekając na mnie. Zamknęłam drzwi i zawiesiłam mu ręce na kark

- Jeśli chcesz trochę romantyzmu, od razu mówię, że muszę iść pod prysznic za godzinę. - uśmiechnęłam się, ale mężczyzna nawet na mnie nie patrzył co, mnie bardzo zmartwiło - Hej, w porządku?

- Nie. - zaczął łapiąc się za głowę - Przenoszą mnie.

Zamarłam. Jak to przenoszą?

- Ale jesteś kapitanem służby więziennej, nie mogą Cię przenieść. - powiedziałam oburzona, jak oni mogą? - Poza tym, jesteś najlepszym strażnikiem, bez ciebie oni tu zginą.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz