Początek

507 12 1
                                    

Autobus do więzienia. Jedyne co przyszło mi zobaczyć jako ostatnie przed wejściem do tego strasznego budynku. Jechałam z innymi osadzonymi. Nigdy nie zapomnę, widoku mojej siostry gdy sędzia wygłosił mój wyrok. 5 lat. Przez ten czas trzeba zmądrzeć. Zaprowadzono mnie na rutynową kontrolę czy czegoś nie wnoszę. Na szczęście byłam pod nadzorem policjantek. Musiałam się niestety rozebrać do naga. Czułam się niezręcznie, ale jakoś przebolałam. Zaprowadzono mnie do celi gdzie były trzy osadzone. Każda przy jakimś łóżku, patrzyły na mnie jak na ofiarę. Zostało mi spanie na góże
- Jak się nazywasz? - Zapytała jedna
- Clarke. - Rzekłam wystraszona
- Octavia. - Odpowiedziała czarno włosa siedząca na górnym łóżku
- Harper. - Przywitała się blondynka
- Raven. - Rzekła chyba najmłodsza
- Za co siedzisz? - Zapytała Octavia
- Próbowałam zabić narzeczonego. - Odparłam że smutkiem. Kochałam go, ale musiałam to zrobić. - A wy?
- Kradzież. - Powiedziała Raven, a to spoko
- Spowodowałam śmiertelny wypadek. - Rzekła Octavia, ona jest okej
- Mówiłam tym dzieciaką, aby nie chodziły po mokrej podłodze! - Krzykła Harper, chyba chora psychicznie. Cofnęłam się.
- Czemu chciałaś zabić narzeczonego? Bił Cię? - Zapytała Raven. Nie lubiłam o tym rozmawiać. To bolało.
- Rav... - Wyszeptała Octavia
- Zgwałcił moją siostrzenicę... z zawodu jestem prawniczką... nie chcieli go skazać... - Wyszeptałam, pamiętam jak dziś. Dzień, w którym mój cały świat legł w gruzach. Telefon od siostry. Madi jest w szpitalu. Gdy przyjechałam z narzeczonym pamiętam jak Madi się go bała. Wtedy mnie olśniło.
- Przykro nam. - Powiedziała Raven okazując skruchę, miła.
- A wy? Kim jesteście z zawodu? - Zapytałam ciekawa ich odpowiedzi
- Dilerką. - Uśmiechnęła się Raven
- Sekretarką. - Powiedziała O - A Harper woźną. - Wyjaśniła
- Jak działa więzienie? Przesiaduje się wyrok i się wychodzi? - Zapytałam
- Nie. Trochę inaczej, niż w innych więzieniach. W całym więzieniu jest 20 bloków. Oznaczonymi literami alfabetu. My jesteśmy w D. Cały zakład ma trzy szefowe. Podzielone na trzy różne grupy. 20% więzienia należy do Luna, a jej zastępczynią jest Anna, żółte opaski. 25% więzienia to grupa Nai. A jej zastępczynią jest Ontari, czerwone opaski. 50% więzienia należy do Lexy. A jej zastępczynią to Indra, zielone opaski. Naia to najgorsza suka jaką zdążyłam poznać. Nie zadawaj się z nią. Na każdą noc ma inną panienkę. Luna dba o swój interes. Przystaje tam gdzie wydaje jej się najkorzystniej. Najlepszą osobą jest Lexa. Lexa jest mściwą, mądrą kobietą, ale nie da się zrobić w chuja. Nie oszukasz jej z niczym. Ostatnie 5% zakładu to osoby jak my. Bez opasek. Nie należą do nikogo. Obserwujemy. Nie wdajemy się w bójki. - Wyjaśniła mi Octavia. Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, a potem poszłyśmy na spacerniak. Kobiety z czerwonymi opaskami ćwiczyły na siłowni. Kobiety na trybunach i boisku miały zielone opaski, a kobiety z żółtymi opaskami siedziały w cieniu. Stałam z moimi koleżankami oparta o ścianę gdy podeszła do mnie kobieta z obstawą. Wszystkie miały czerwone opaski. To zwiastowało kłopoty
- Wy! - Zawołała na przodzie
- Ontari... - Wyszeptała Harper, wiedziałam, że z opowiadań dziewczyn mogę mieć kłopoty. Ontari i dwie kobiety obok niej podeszły do nas. Ontari wyglądała na młodą, ale silną dziewczynę.
- Was znam, a ona jest nowa. Nowe mięsko idealne dla naszej szefowej. - Powiedziała z uśmiechem lustrując mnie z góry do dołu
- Ontari odpuść jej. - Powiedziała Raven stając w mojej obronie
- Nie wpierdalaj się narkomanko. - Wysyczała agresywnie, podeszła do mnie jeszcze bliżej i złapała za jeden kosmyk moich włosów - Blondyneczka... nasza szefowa będzie Cię chciała. Jak ją zadowolisz dostaniesz niezapomnianą nagrodę w zamian. - Dodała
- Nie dzięki. - Odparłam szybko
- To nie była propozycja czy prośba. - Powiedziała stanowczo Ontari, tamte dwie dziewczyny stanęły przy mnie, a ja czułam się niepewnie. Byłam w niebezpieczeństwie. Czarno włosa złapała mnie za rękę, ale uderzyłam ją czołem w głowę rozwalając jej nos. Dwie kobiety mnie złapały, a Ontari łapiąc się za nos zaczęła strasznie klnąć. Wszyscy skupili się na nas. Wyrywałam się dziewczyną, Octavia i Raven też chciały pomóc gdy podeszły kolejne dwie dziewczyny z czerwonych i je złapały. Podeszła blond włosa, starsza kobieta klaskając i się uśmiechając
- No no... moja nowa zdobycz jest drapieżna. Tego się nie spodziewałam, prawda Ontari? - Zapytała z uśmiechem
- Prawda. Głupia...
- Ej ej. Proszę nie wyzywać mojej nowej suczki. - Zawołała kobieta, wzięła moją rękę - Nazywam się Nia. Ale niektórzy mówią mi Królowa. Niektórzy czyli moje suczki... - Powiedziała całując moją dłoń. Zebrało mi się na wymioty
- Co się tu dzieje Nia? - Zapytała pani naczelnik. Wysoka kobieta o czarnych włosach w okularach
- Nic Pani Naczelnik. Bawimy się z nową suczką. - Odparła kobieta
- Puśćcie ją. - Rzekła Pani naczelnik. Dziewczyny puściły mnie i moje koleżanki, a potem wszyscy się rozeszli
- Jeszcze się zobaczymy suczko... - Wyszeptała mi do ucha. Minęło trochę czasu. A ja i moje znajome poszłyśmy na lunch. W stołówce było pełno osób, pełno osadzonych. Każda o czymś rozmawiała. Usiadłam z moimi koleżankami z celi przy jednym stole. Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach gdy nagle przyszła Nia z kilkoma znajomymi i Ontari, podeszły bardzo blisko naszego stoliku. Nia złapała za moją łyżkę i położyła
- Hej maleńka... - Powiedziała dotykając kosmyk moich blond włosów
- Nie dotykaj mnie. - Odparłam stanowczo. Starłam się nie okazać strachu, ale bardzo się bałam. Wkońcu Nia gdy odgarynęła moje włosy położyła swoją rękę na moje kolano. Zabrałam je
- Grasz niedostępną? - Zapytała
- Zabieraj ręce. - Rzekłam stanowczo
- Lubisz się stawiać? - Zapytała, z tyłu podeszła Ontari i złapała mnie za ramiona - Oduczę Cię tego. - Dodała
- Hej! - Zawołała jakaś kobieta - Zostawcie ją. - Rzekła stanowczo. Miała inny kolor skóry, oraz krótkie czarne włosy
- Od kiedy zieloni stawiają się za grupę należącą do nikogo? - Zapytała Nia patrząc na mnie
- Bo nasza szefowa tego wymaga. Mam zaprowadzić ją do niej. - Rzekła, szybko zorientowałam się, że to była Indra
- Niech się sama pofatyguje. Ona sobie weźmie świeże mięsko do zabawy, a ja mam bzykać stare mohery? Panny, które po 10 minutach już nie mogą? Nie ma takiej opcji. Ona wytrzyma długo. - Rzekła Nia kładąc dłoń na moje udo
- Lexa nie gwałci. - Powiedziała ostro Ontari
- Zabieram ją do siebie. Ontari zaprowadź ją do mnie. Niech czeka grzecznie. - Zarządziła Nia, dziewczyna mocniej złapała za moje ramiona
- Zabieraj ręce, nigdzie nie idę. - Rzekłam stanowczo, Nia wzięła miskę i oblała mnie moją zupą
- Wypierdalaj. - Powiedziała odstawiając miskę, ale ja się nie ruszyłam. Ontari złapała mnie za szyję i wyciągnęła siłą z siedziska. Niemal poleciałam na podłogę, ale bardzo mocno zacisnęła rękę na mojej szyji. Indra podeszła, ale stanęły kobiety z czerwonymi opaskami. Ontari mnie puściła, a Nia przycisnęła do ściany. Osadzone z zielonymi opaskami już miały się zacząć bić z tymi z czerwonymi, ale nagle ktoś przyszedł. Wysoka szatynka. Nia chciała mnie pocałować, ale zabrałam głowę, a ona zaczęła przystawiać usta do mojej szyji, aż jej nie pocałowała. Starałam się wyrwać, ale szefowa czerwonych była bardzo silna
- Nia. - Zawołała stanowczo szatynka, nie widziałam dobrze jej twarzy.
- Ty wiesz, że ona musi być moja. - Rzekła Nia lekko opluwając moją szyję
- Nikt nie jest twój. Wypuść ją. - Rozkazała stanowczo. Miała piękny, ale stanowczy głos.
- Co Ci zależy? Masz tyle panienek do łóżka. Więc... zostaw ją mnie. Chyba nie chcesz prowadzić wojny. - Powiedziała Nia, a potem ręką przytrzymała moje obydwie ręcę, a drugą złapała za moje udo. Wciąż nie mogłam się wydostać. Starałam się nie okazywać strachu, ale to było silniejsze. Bałam się. Poza tym. Nigdy nie kochałam się z kobietą
- Będę musiała skoro nie rozumiesz prostego rozkazu. Wiesz, że przegrasz. Musiałam się pofatygować, abyś potem mi ją dobrowolnie oddała? - Zapytała szatynka, zorientowałam się, że ta kobieta, która mnie broniła. To ta słynna Lexa. Dlaczego takie wysokie "rangą" kobiety się o mnie chcą bić? Co ja tego zrobiłam?
- O jedną suczkę? - Zapytała Nia przyciskając kolano do mojej intymnej części ciała. Zrobiło mi się słabo. Nadgarstki bolały, a kolano lądowało na kawałku mojego brzucha
- Dla Ciebie są tylko wojowniczki i suczki. Dla mnie to wartościowe kobiety. Tym się różnimy. Ty gwałcisz, a ja wiem co to znaczy nie. Puść tą dziewczynę. - Powiedziała Lexa
- Nie ma takiej opcji. Ustaw się w kolejce do jej łóżka. Musisz poczekać na swoją kolej, ale ona jest długa. Zamawiam ją na conajmniej 10 lat. Jak nie dłużej... - Westchnęła przybliżając się do mnie bardziej, chcąc mnie pocałować
- Zabieraj łapy.- Rzekłam stanowczo patrząc jej w oczy
- Ciekawe czy taka ostra będziesz w łóżku. I tak sprawię, że będziesz piszczeć. - Powiedziała jeszcze mocniej dociskając kolano. Uderzyłam ją z głowy w nos. Lekko rozluźniła uścisk, więc wykorzystałam sytuację i udało mi się wydostać. Już miała do mnie podejść Ontari, ale podeszła Indra
- Schowaj się za mną. - Powiedziała stając przed Ontari, oraz szefową czerwonych i osłaniając mnie swoim ciałem
- Jeżeli któryś z waszych ludzi czy to czerwoni czy żółci dotkną jej, albo zgwałcą. Zabije. - Rzekła stanowczo Lexa rozglądając się po osadzonych
- Musi być cenna skoro wielka Lexa Woods ją ochrania. - Powiedziała Luna, która obserwowała całą sytuacje
- Zobaczymy. Indra zabierz ją do mojej celi. - Rozkazała Lexa, Indra chciała ze mną iść, ale Ontari stała nam na drodze - Teraz. - Dodała, Ontari na skinienie swojej szefowej odeszła
- Choć. - Powiedziała Indra, nagle przybiegła jakaś kobieta z czerwonych z nożem. Lexa szybko zadziałała. Została trochę ranna, ale uratowała mnie. Wbiła nóż w brzuch napastniczki, a potem ze złością popatrzała na Nia
- Nia. Chyba mamy do pogadania. - Powiedziała stanowczo. Obydwie zniknęły w jednej celi, a ja poszłam z kilkoma kobietami z zielonych i Indrą. Szłyśmy nie za długo. Przeszłyśmy do bloku B. Indra zaprowadziła mnie do jakiejś celi, a inne kobiety zostały pilnować wejścia do bloku.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz