"Znowu zostałam sama"

60 7 2
                                    

Pov Clarke

Byłam w toalecie i myłam zęby z rana kiedy zobaczyłam Octavię.

- Griffin dba o higienę? - zapytała z uśmieszkiem, zgromiłam ją za to wzrokiem - Coś chyba dzisiaj nie w sosie.

- Octavia. - zawołałam - Nie gadaj do mnie.

- Przyjaciółko ty moja kochana obraziłaś się? - zapytała z śmiechem stając za mną, obruciłam się do niej twarzą

- Octavia o co Ci chodzi? Po co to robisz? - zapytałam lekko wkurzona

- Chce się z tobą przyjaźnić, a zrywasz naszą znajomość tylko dlatego, że jestem z Nią. - powiedziała ufając obrażoną, ale po chwili wybuchła śmiechem

- Bawi Cię to?

- Tak, a nie powinno?

- Nie?

- Dlaczego? Jestem wreszcie szczęśliwa bo spotykam się z kobietą, która sprawia, że się uśmiecham. - powiedziała stanowczo, a ja złapałam się za kark z przejęcia

- Blake postradało Ci zmysły?

- Słuchaj Griffin, to że twoja panna ma z nią spięcie to nie znaczy, że ja też muszę mieć. Nia jest czuła, bystra, troskliwa i dba o mnie, jesteś zazdrosna bo boi się jej każdy, nawet twoja wielka była szefowa zielonych? - zapytała z uśmiechem na co ja się jeszcze bardziej wkurzyłam - Nie wtrącaj się w moje życie Griffin, dobrze Ci radzę.

- Zmusiła Cię do tego? Uwierz mi Octavia, Nia nie jest taka cudowna jak myślisz. Lexa z nią była, flirtowała z każdą i spała, z każdą, a później zmuszała ją do seksu. Wycofaj się z tego dopóki jeszcze możesz i bądź z nami. - próbowałam ją przekonać, nie chce żeby miała traumę jak Woods

- A co ty możesz o niej wiedzieć? Też nie znasz dobrze Lexy, a ufasz jej bez graniczne. Dlaczego? Bo dobrze bzyka i Ci pomogła gdy mój braciszek postanowił się tobą zabawić? - zaraz moja dłoń wylądowała na jej policzku czego żałowałam. Jej wzrok utknął w podłodze, po chwili spojrzała na mnie wściekła, podeszła na tyle blisko, że uwięziła mnie między umywalką, a jej ciałem. Czułam się niekomfortowo, więc się cała spięłam i skuliłam, bałam się jej - Teraz się boisz? A gdzie jest ta Clarke Griffin, która mnie uderzyła minutę temu?

- Octavia przestań proszę. - powiedziałam stanowczo, ale ze strachem w głosie

- Mała, strachliwa Clarke Griffin nie ma przy sobie swojego bodyguarda i jej przyjaciółki, więc chowa się jak mała, tchórzliwa suczka. Posłuchaj uważnie blondyneczko, uderz mnie jeszcze raz, a nie będę patrzeć czy Camila jest ciężarna czy Lexa ranna, pobije je wszystkie i naśle na nich moją dziewczynę. Uważaj dziewczynko. - wysyczała tuż przy mojej twarzy, spojrzałam w jej twarz

- Co się z tobą stało Octavia..? - wyszeptałam łapiąc ją za rękę, chciałam dotrzeć do tej starej Octavii, do mojej przyjaciółki - To nie jesteś ty Octavia...

- Nic o mnie nie wiesz Clarke. - wysyczała stanowczo odtrącając jej rękę

- Jasne, że wiem... Jesteś moją najlepszą przyjaciółką... - wyszeptałam czując jak łza spływa po moim policzku

- Tamtej Octavii już nie ma, teraz jestem ja.

- Dlaczego? Co się stało z naszą O?

- Gdybyś została całkiem sama, w nowym więzieniu, z Nią na głowie wiedziała byś jakie to uczucie. Zostać zupełnie sama, bez nikogo przy tobie. - powiedziała ostrym tonem, czułam na siebie jej oddech i patrzyłam jej głęboko w oczy - Gdybyś musiała patrzeć jak Lexa zostaje dźgnięta w nocy przy twoim łóżku zamiast niej...

- Octavia... - zawołałam ostro, nie chciałam nawet sobie wyobrażać znowu chwili, w której moja szatynka leży w kałuży krwi z nożem w boku. To bolało, czy nawet głupia nie prawdziwa iluzja wytwarzana przez mój mózg, bolało.

- Gdybyś musiała żyć pod jednym dachem z tą świadomością, zrobiłabyś to samo co ja i obydwie to wiemy. - wysyczała, przeniosłam wzrok na podłogę i nic nie odpowiedziałam - Daj sobie z tym spokój Clarke, wracaj do przyjaciółek.

Zostawiła mnie samą, z łzami spływającymi po policzkach. Znowu zostałam sama.

Pov Camila

Lauren stała i pilnowała drzwi przy gabinecie, chociaż wiem, że tak naprawdę pilnowała mnie, a nie drzwi. Zostałam wezwana na rozmowę z Thelonious'em Jahą w mojej sprawie, a dokładnie oskarżeń, które złoże przeciwko Shawn'owi i Murph'iemu.

Siedziałam na krześle i czekałam, aż mężczyzna skończy chować papiery do szuflad. Wziął łyka czarnej kawy z cukrem i złączył dłonie, po czym spojrzał na mnie.

- Camila wiesz, że to poważna sprawa, racja? - upewnił się zerkając na swoje palce - Jeżeli podpiszesz mi dokument, w którym oskarżysz ich o to, nie będzie odwrotu.

- Wiem panie Jaha... - wyszeptałam patrząc na biurko - Chce złożyć oskarżenia.

- Może to było tylko nieporozumienie? - Że co proszę? - Sama wiesz, że jesteś jedną z najatrakcyjniejszych kobiet w tej placówce jak na takie warunki, może źle odczytali twoje sygnały, sprowokowałaś ich, a może mieli chwilę słabości...

- Żartuje pan sobie ze mnie? - zapytałam ostrym tonem uderzając dłonią w biurko - Panie naczelniku, zostałam zgwałcona przez strażników tego więzienia, którzy dobrze wiedzą co zrobili i nie poczuwają się do winy, więc proszę nie sugerować mi, że to była moja wina. - łza spłynęła po moim policzku gdy to mówiłam, jak on może? Dlaczego?

- Przepraszam, ale musisz mnie i ich zrozumieć Camila. - mówił - Ciążę można ukryć, a taka sprawa trafi nawet do telewizji...

- Boi się pan rozgłosu? - zapytałam cicho - Ważniejsza jest dla pana reputacja? Około pięć kobiet dziennie są tu wykorzystywane seksualnie lub zmuszane do handlu narkotykami, są wrabiane w coś czego nie zrobiły za co muszą odsiadywać kolejne lata za kratami z dala od rodzin, a pana interesuje wyłącznie to czy zainteresują się tą sprawą media?

- Pani Cabello, nie ukrywam, że jestem przeciwny oskarżenią, jest mi strasznie przykro za to co panią spotkało, szczególnie w moim więzieniu. - mówił nadal patrząc na mnie z kamienną twarzą - Shawn Mendes to najlepszy strażnik tej placówki, a Murphy jest zaraz po nim, ciężko mi będzie zatrudnić kogoś na ich miejsce.

- To już nie jest mój interes. Moim interesem jest to, że będę patrzeć na moje dziecko jak na mojego oprawcę, będę go widzieć za każdym razem gdy je zobaczę, więc nie obchodzi mnie to czy będzie miał pan kogoś na zastępstwo. - wysyczałam przez zęby - To ja z nas dwojga straciłam więcej panie naczelniku, to ja mam zniszczoną resztę mojego życia i to ja będę wychowywać dziecko, któregoś z tych facetów, którzy przywłaszczyli moje ciało bez mojej zgody. - powiedziałam opierając się plecami o krzesło - Daj mi ten głupi długopis i wyjdę...

Jaha popatrzył na mnie tylko dziwnie po czym dał mi papier i długopis, szybko napisałam swoje nazwisko po czym wyszłam mrucząc oschłe "dziękuję".

Po wyjściu od razu poszłam z Lauren do jej celi i tam rozmawiałyśmy o naczelniku. Jeśli tak dalej pójdzie, strażnik będzie mógł zgwałcić kogoś na biurku Jahy, a on i tak z tym nic nie zrobi, będzie udawał, że nic się nie stało.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz