"Przestań!"

97 11 2
                                    

Pov Clarke

Siedziałam na krzesełku przy łóżku Lexy, nie dawno Jackson walczył o jej życie, jej stan jest poważny i powinna trafić do szpitala, jednak dopóki policja nie ogarnie buntu, nie mogą zająć się moją Lexą.

Moje serce zostało złamane, patrzyłam na jej czerwoną od krwi twarz i nie mogłam uwierzyć w to co się stało, dlaczego ktoś chciał ją zabić, nie była najlepsza, ale nigdy nikogo nie skrzywdziła jeśli sobie nie zasłużył.

- Lexa proszę obudź się... - łzy ciekły mi po twarzy, była w tych trudnych chwilach przy mnie Octavia, która też się martwiła o szefową zielonych, ale ja martwiłam się o Lexę. To dwie inne osoby, które tylko ja mogę poznać. Szefowa zielonych to zimna, twarda suka, z którą nikt nie chce zadzierać, za to Lexa to miła, wrażliwa dziewczyna, która nie skrzywdzi bez powodu nawet muchy.

Łzy ciekły mi po twarzy kiedy zdałam sobie sprawę, że mogę już więcej z nią nie poleżeć na okropnym materacu pryczy, nie spojrzeć w te jej piękne, zielone oczy, przez które mogę zobaczyć nawet największe pragnienia jej duszy, jej usta idealnie dopasowane do moich czy sprawne ręce wślizgujące się na moje biodra lub brzuch, a co do brzucha, włożyłam dłoń pod jej koszulkę, aby móc znowu poczuć ten jej cudny, umięśniony, brzuszek, na którym znajduje się sześciopak.

- Clarke, będzie dobrze. Ona da radę. - wyszeptała do mnie Octavia, łapiąc mnie delikatnie za ramię

- Obiecała, że będzie przy mnie... - płakałam jak jeszcze nigdy dotąd, nawet po gwałcie tak nie płakałam jak teraz - Kocham ją...

- Jeżeli naprawdę tak jest, to powinnaś być silna dla niej. - mówiła mi Octavia

Pov Indra

Na stołówce nadal trwało zamieszanie, nie dbałyśmy o to czy nas złapią czy nie, ale nie miałam pojęcia gdzie Ontari i czerwone. Wybiegłyśmy na korytarz i zobaczyłyśmy jak wchodzą uzbrojeni strażnicy

- Indra! - zawołała Luna - Gdzie Clarke, Lexa i Octavia? - zapytała, a ja zaczęłam się rozglądać

- A izolatki? - zapytałam

- Nie ma ich, szukaliśmy. Nia i ona zniknęły. - wyznała Raven, a ja wzrokiem nadal szukałam mojej przyjaciółki, zobaczyłam Jahę, który próbował uciec razem z kilkoma strażnikami, więc do nich pobiegłam i obaliłam strażników na ziemię, a Jahę przyszpiliłam do ściany

- Gdzie Lexa Woods? - zapytałam ostrym tonem, mężczyzna spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem

- Nie mam pojęcia, jest zamieszanie. - odpowiedział

- Mów kurwa! - krzyknęłam uderzając pięścią w jego delikatny brzuch

- Nie mam pojęcia! - krzyknął - Indra naprawdę niewiem, chce po prostu wrócić do mojej rodziny cały i zdrowy...

Spojrzałam mu głęboko w oczy.

- Indra. - zawołała jakaś dziewczyna z czerwonych - Szukasz Lexy?

- Wiesz coś? - zapytała Luna

- Oddajcie naczelnika to wam powiem.

Rzuciłam mężczyznę w jej stronę

- Blondyna i czarno włosa zabrały ją do Jacksona, ktoś ją dźgnął. Podobno walczy o życie. - wyjaśniła wiążąc mężczyznę, a mnie wryło.

- Skąd wiesz? - zapytała Luna

- Widziałam. Idźcie sprawdzić. - zaraz poszła z naczelnikiem chuj wie gdzie, ale to co powiedziała, wstrząsnęło mną.

- Lexa... Nie... - wyszeptałam będąc w ciężkim szoku, Luna złapała za moje ramiona

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz