"Mamusia"

100 11 6
                                    

Pov Luna

Leżałam w pomieszczeniu dla chorych, uszkodzonych fizycznie kobiet pod opieką miłej lekarki, której jeszcze na oczy nie widziałam. Miałam złamany nos, ale nadal uśmiech nie schodził mi z twarzy. Lexa była neutralna, cieszyła się, że nie pójdzie do izolatki pierwszego dnia, ale nie cieszyła bo musiała leżeć z na pryczy bez Clarke, Lauren leżała wkurwiona Shawn'em i wgapiała się z wściekłością w oczach, w nieprzytomny obiekt przed nią, po drugiej stronie pomieszczenia, przed naszą kruczo czarną przyjaciółką leżała Lucy Vives, wyglądała jakby umarła, była cała od krwi, swoją drogą nieźle ją Laur urządziła, dziewczyna ma siłę.

- Lauren spokojnie nasza barwna inaczej przyjaciółko... - wymruczałam ciężko przełykając ślinę

- A tej co? - zapytała patrząc zdziwiona na Lexę, leżącą między nami

- Dostała morfinę, krótko mówiąc, jej mały mózg myśli, że się naćpała. - mówiła szatynka za co chciałam ją uderzyć, ale przez to, że byłam przypięta pasami, nie mogłam

- Kurwa bo ci pizne... - wysyczałam przez zęby na co Lauren się zaśmiała

- Ty? Wyglądasz jakbyś umierała. - zaczęła się śmiać na cały głos, a Lexa wreszcie się uśmiechnęła, szkoda tylko, że ze mnie. Swoją drogą ciekawe jak wyglądam, plastek na nosie i gaza w środku, co jeszcze? Może trochę krwi, ale z czego one się kurwa śmieją.

- Z czego się panie śmieją? - zapytała wysoka, starsza kobieta w okularach, rozpuszczonych włosach. Wyglądała bardzo pociągająco gdyby nie jej wiek

- Koleżanki myślą, że wyglądam jak gówno, a piękna pani jak uważa? - zapytałam z uśmiechem

- Luna pragnę przypomnieć, że posiadasz już dziewczynę. - odezwała się Lauren

- Nie wyglądasz najgorzej, ale proszę nie próbować flirtować ze mną, nie jestem zainteresowana kobietami. - powiedziała stanowczo i kultularnie lekarka, a mi uśmiech zbladł. Kurwa miałam nadzieję, że chociaż się pośmieje

- Jak oficjalnie... - uśmiechnęła się w moją stronę Lauren na co lekarka się lekko zdenerwowała

- Ty jesteś Lexa Woods? - zapytała ciemno włosa mojej siostrzyczki, a ta skinęła

- Mogę Cię zbadać?

- Oczywiście. - odpowiedziała, lekarka podwinęła od razu uniform Lexy na co ta się spięła

- Trenujesz? - zapytała po chwili

- Tak. - odpowiedziała speszona gdy kobieta zjeżdżała palcami w dół do gumki od spodni

- Nazywam się Abbigail Griffin, wiem, że jesteś z moją córką. - te słowa mnie zszokowały, co? Jak to córką? - Nie chce żebyś namieszała mojej Clarke bardziej w głowie, jest młoda i robi wiele błędów. Albo to skończysz, albo sprawie, że zostaniesz kaleką do końca życia, tu nikt na mnie nie naskarży, zrobię co chce, ale to od ciebie zależy czy twój kolega tam na dole przeżyje. Wybór należy do ciebie. - wyszeptała kładąc rękę na kroczu Lexy.

Gdy tylko wyszła, leżałam jak wryta i przetwarzałam informacje. Lexa nie mogła dojść do siebie po tym co usłyszała

- Nie wiedziałyście? - zapytała zaskoczona naszą reakcją Lauren

- A ty tak? - zapytałam zszokowana tym, że ta młoda idiotka wie

- Clarke tu leżała i z nią gadała pierwszego dnia, posłuchałam trochę ich rozmowy, nie trudno dodać dwa do dwóch. - mówiła wygodnie kładąc się ciemno włosa

- Co zamierzasz? - zapytałam zerkając na siostrę

- Nie mogę zostawić Clarke, potrzebuje mnie. - powiedziała pewna siebie szatynka

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz