"Griffiniątko"

104 10 2
                                    

Pov Clarke

- Griffin jedynka, Reyes dwójka, McIntyre trójka, Diyoza czwórka. Macie dziesięć minut panienki, ruszać się! - Oznajmiła strażnika, od razu poszłam do wyznaczonego telefonu.

Wstukałam numer i zaczęłam dzwonić, jednak nikt nie odbierał. Czy o mnie zapomnieli??

- Clarke coś Ci dzisiaj nie idzie. - Zaśmiała się strażniczka na co poczułam łzy w oczach.

Wstukałam jeszcze raz i czekałam. Dłonie mi drżały, dlaczego nikt nie chce odebrać?

- Halo? - Gdy tylko usłyszałam głos w słuchawce, w moich oczach pojawiły się łzy.

- Marcus... Podaj mi moją mamę proszę... - Wyszeptałam przecierając oczy

- Abby! Twoja córeczka dzwoni z psiarni! - Przymknęłam na to oko, pewnie znowu wyrzucili go z pracy.

Odkąd poszłam do więzienia, Marcus traci pracy, które rozpoczyna i zaczyna pić, lubiliśmy się, a po śmierci mojego narzeczonego i moim pójściu do więzienia, załamał się. Mama się jakoś trzyma, rozmawiałam z nimi dwa razy od rozpoczęcia odsiadki.

- Clarke?

- Mamo? - Łzy szczęścia spływały mi po policzkach, a na moich ustach zagościł szczery jak jeszcze nigdy uśmiech

- Clarke co się dzieje?

- Chciałam Cię po prostu usłyszeć... - Wyszeptałam do słuchawki łamliwym głosem. Słyszałam głos mojej mamusi pierwszy raz od miesiąca prawie, brakowało mi jej, nie dlatego, że robiła mi obiadki, tylko dlatego, że była cudowną mamą, zawsze mi pomagała.

- Clarke. - Zawołał stanowczy głos, byłam zaskoczona. Jej głos był chłodny, obcy - Nie dzwoń do mnie.

- S-słucham..?

- Nie chce żebyś się ze mną kontaktowała na czas pobytu w więzieniu. Nie będziemy przychodzić na widzenia, zapomnij o nas. Kiedy wyjdziesz możesz się odezwać, ale na pomoc nie licz. Schańbiłaś naszą rodzinę.

- Ale mamo... - Przerwałam jej

- Nie przerywaj mi! - Krzyknęła do słuchawki pojawiły się dreszcze na mojej skórze - Schańbiłaś naszą rodzinę swoim karygodnym czynem, mogłaś mieć dom, rodzinę, pieniądze i dzieci, a zamiast tego wybrałaś więzienne życie, gangsterkę i morderstwo. Nie zasługujesz na bycie w tej rodzinie.

- Mamo... - Zaraz się rozłączyła, a po moich policzkach popłynęły łzy, gorzkie łzy. Zaczęłam płakać, bardzo płakać, jak jeszcze nigdy. Wszyscy mnie zostawili.

Pov Lexa

Zamierzam posłuchać Lincolna, podczas weekendu, poszpera trochę w aktach i pośledzi Bellam'iego. Wtedy wymyślimy plan zemsty na nim za to co zrobił Clarkie.

Szłam pod prysznice, był ranek, więc tłum trochę był, ale nie miałam ochoty na kąpiel. Chciałam zaopiekować się Clarkie jak należy, chce dostać od niej szansę i jej pomóc.

- Ten szampon jest kiepski, kupuj taki.

- Moja wogóle.

- No ruszcie się bo zaraz śniadanie!

Rozmów więźniarek było słychać od razu po wejściu do pomieszczenia z grzybem na suficie. Jak zawsze, siedzące na ławkach osadzone, w "kabinach",

- Jest Griffin? - Zapytałam pierwszą widzącą kobietę z mojej grupy. Zdziwiona spojrzała na mnie i wskazała na ostatnie, zajęte miejsce. Stała tam Ontari i popędzała kobietę w kabinie

- Dalej Griffin! Bo wejdę i będziesz musiała kończyć prysznic w moich ramionach! - Śmiała się, a czerwone idiotki za nią

- Griffin sprężaj się! - Wykrzyczała jedna za nią

- Okej, skoro wolisz prysznic ze mną. - Chciała odsłonić zasłonę od prysznica, ale podeszłam i sprzedałam jej prawego sierpowego w twarz, a dokładnie w policzek. Żadna z jej nie za mądrych koleżanek nie stanęła w jej obronie.

- Ktoś jeszcze chce się naśmiewać z Clarke Griffin? - Zapytałam wkurzona zaciskając dłoń w pięść, ale odpowiedział mi tylko dźwięk odbijającej się wody o płytki, niektóre kobiety wychylały głowy zza zasłon, aby spojrzeć co się dzieje. Spojrzałam na Ontari z krwią w ustach, była wpatrzona we mnie, ale w zły sposób, nienawidziła mnie. - Na co się kurwa gapisz? - Spuściła niechętnie wzrok

- Nia nie będzie zachwycona jeśli się dowie, że tknęłaś jej zastępczynię. - Powiedziała łapiąc się za bolące miejsce

- Jeśli coś jej się nie podoba, niech mnie wyzwie na pojedynek. - Powiedziałam chłodnym tonem i przesunęłam ją na środek - To stanie się z każdym, który będzie uprzykrzał życie zielonym i Griffin.

- Dlaczego Lexa Woods wstawia się za kobietę bez chusty? - Zapytała jedna z czerwonych, spojrzałam na Indrę, która mierzyła mnie wzrokiem trzymając szczoteczkę do zębów w ustach

- Bo Nia za dużo zabiera, kobiety nie są tylko dla seksu, to mądre, piękne wojowniczki, w których drzemie potencjał, nie zawsze jest on wykorzystany, ale da się to naprawić. Clarke ma ten potencjał, a wy go niszczycie, kto zniszczy Clarke Griffin, policzy się ze mną.

Nikt już nie miał pretensji, nikt na ten temat się nie odezwał, więźniarki ze strachem korzystały z toalety zerkając na mnie.

Kiedy Clarke wyszła z kabiny, zdziwiła się widząc mnie

- Co tu robisz? - Zapytała zdziwiona, zbliżyłam się do niej

- Obroniłam Cię, umyj zęby i choć za mną. - Powiedziałam z szyderczym uśmiechem, a ona spojrzała w płytki - Choć, nie blokujmy kolejki biednej Ontari i jej przydupaską. - Zaśmiałam się idąc z nieśmiałą blondynką. Tak naprawdę nie było mi do śmiechu, ale muszę czasem zniechęcić czerwone do buntów i wyśmiewania się.

Po ubraniu, dziewczyna idąc ze mną na śniadanie bardzo się stresowała.

- Usiądziesz ze mną, porozmawiamy później u mnie. - Poinformowałam ją

- Nie chce...

- Nie masz wyjścia. - Odparłam stanowczo.

Usiadłam tak jak ostatnimi razami, z moimi podwładnymi i koleżankami Clarke, sama blondynka była bardzo spięta, siedziała koło mnie i Octavii, jednak to ją nie pocieszało.

- Hej blondyna! - Wolała Nia z głupkowatym uśmiechem

- Nie martw się Clarke. - Powiedziałam patrząc na nią z troską w oczach. Nie chciałam, aby czuła się nie swojo, jednak to nie było zależne ode mnie. Może w jakimś stopniu, ale nie mogę jej pozwolić siedzieć samej, muszę z nią o tym porozmawiać

- Lexa nie da skrzywdzić swojego Griffiniątka. - Zaśmiała się Raven za co miałam ochotę uderzyć ją w policzek, ale nie zrobię tego, to tylko żart, przyda się na odstresowanie, szkoda tylko, że słaba sytuacja do takich żartów

- Lexa. - Zawołała cicho - Mogę już iść..?

- Najdłaś się? - Zapytałam patrząc na jej nie ruszoną tackę z jedzeniem

- Nie chce jeść...

- Napewno? - Później nie będzie mogła zjeść, a ja nie mam co jej dać w razie czego - Jedzenie w celi mi się skończyło, wiesz sama jak ciężko jest coś przemycić. - Wyszeptałam

- Napewno... - Wyszeptała patrząc na swoją tackę

- Poczekaj na mnie słońce. - Powiedziałam bardzo cicho, odniosłam swoją i jej tackę.

Zaraz później poszłam do mojej celi z ulubioną osadzoną u boku, chciałam z nią porozmawiać i to na poważnie, nie zamierzam jej zostawić w tak ciężkim czasie dla niej.

Idąc korytarzem zastanawiałam się co mam jej powiedzieć, wiem że to bardzo ciężki temat dla niej, ale nie mogę zostawić jej z tym samej, muszę pomoc inaczej nie będę mogła z tym dalej żyć. Clarke jest najważniejszą osobą dla mnie na świecie i nie dam więcej nikomu jej skrzywdzić.

~~~~

Już myślałam, że będę musiała napisać rozdział i wstawić jutro, ale udało mi się napisać go od nowa i wystawić dzisiaj. Taka mała niespodzianka z mojej strony 🤗.

Miłego czytania ❤️

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz