Cela

218 12 4
                                    

Minęło trochę czasu. Tydzień. Chodziłam w tym czasie na rozmowy z Lexą. Polubiłam tą szatynkę. Nawet trochę mi się spodobała. Jej ruchy... jej ciało... jest seksowna... fajna... szczera... miła... A poza nią poznałam inne kobiety z mojego bloku. Nie przeniosłam się. Ten tydzień upewnił mnie, że nie mogę zostawić przyjaciółek. Lexa przy każdym naszym spotkaniu chciała mnie namówić na celę z Indrą, lecz jej odmawiałam. Czerwone i żółte opaski dały mi spokój. Nia zajmowała się jakąś dziewczyną, chociaż nie brakowało seksistowskich komentarzy w moim kierunku od Nii. Ostatnio wymyśliła na mnie nowe przezwisko. Kwiatuszek. Kiedy mnie widzi cały czas tak na mnie mówi.

Było popołudnie. Dzień bez pracy. Rano oglądałam telewizję z przyjaciółkami, a teraz rozmawiałyśmy dopóki do celi nie weszła Pani naczelnik
- Która to Clarke Griffin? - Zapytała, podniosłam grzecznie rękę do góry - Do ściany. - Powiedziała, zeszłam z łóżka i podeszłam twarzą do ściany. Skuła mnie kajdankami. Miałam nadzieję, że to nic poważnego. Kierowałyśmy się do bloku B. Wkońcu zorientowałam się, że idziemy do celi szefowej zielonych.
- Gdzie idziemy? - Zapytałam, aby być pewna
- Zobaczysz. - Odparła naczelnik
- Do celi szefowej zielonych?
- Tak. Ona chciała się z tobą zobaczyć. - Wyjaśniła. Otworzyła celę i odsunęła kotarę
- Dzień dobry. - Powiedziałam, Lexa skinęła mi, Pani naczelnik mnie rozkuła
- Przyjdę po nią wieczorem. - Zawiadomiła policjantka i wyszła. Lexa zasunęła kotarę na zamek i krate od okna na zamek
- Dzień dobry? - Zdziwiła się Lexa posyłając mi ciepły, wiosenny uśmiech
- Co miałam powiedzieć? "Hej Lexa"? - Zapytałam, a Lexa się zaśmiała
- Może tak. - Odparła
- Już się nie ukrywamy z naszą nową znajomością? - Zapytałam
- Lubię Cię. - Rzekła
- Po co chciałaś się ze mną widzieć? - Zapytałam ciekawa odpowiedzi, Lexa popatrzała chwilę na mnie
- Ty wiesz, że jeżeli gangi się dowiedzą o naszej znajomości zabiją Cię, porwią, zgwałcą albo przekierują na ich stronę. Już się dziwią dlaczego moi ludzie krążą w bloku D. Jeżeli przystąpisz do zielonych nie będzie więcej podejrzeń. - Wyjaśniła
- Nie. Lubię Cię. Ale nie zostawię dziewczyn, a one nie przystąpią. - Wyjaśniłam, Lexa popatrzała mi w oczy
- Zabiją Cię jeśli się dowiedzą. - Powiedziała zmartwiona
- Będzie dobrze. Jak coś. Mam u boku piękną, gotową do walki szatynkę. - Powiedziałam z uśmiechem
- A ja piękną, waleczną blondynkę. - Uśmiechała się, ja jej odwzajemniłam - Napijemy się? - Zapytała wyciągając oranżadę i butelkę piwa
- Pewnie. - Odparłam
- Obejrzymy coś. Połóż się. - Zaproponowała, z puszką położyłam się na łóżku. Lexa włączyła telewizor. Miała na pilota. Bogata szatynka. Położyła się przy mnie i poszukała czegoś. Oglądałyśmy do wieczora. Czułam się bezpiecznie w ramionach szatynki. Lexa odstawiła moją puszkę i dała nową, a sobie nową butelkę. Leżałyśmy tak przez chwilę póki nie poczułam jak otacza mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to. Obruciłam się do niej bokiem i leżąc kawałkiem ciała na niej, oglądałam telewizor. Poczułam jej ciepło jakie produkowało jej ciało. Jej palce delikatnie muskające moję skórę na żebrach. Znałyśmy się dopiero tydzień, a czułam jakbym ją znała 10 lat. W trakcie oglądania popatrzała na mnie, a ja na nią
- Coś nie tak? - Zapytałam niepewna kiedy nagle mnie pocałowała. Długo nie musiała czekać na moje odwzajemnienie. Dotknęłam dłonią jej policzka, a ona dłońmi przeszła na moją talię. Całowałyśmy się przez chwilę póki nie podniosłam się nie oderwając się od niej i przeszłam rękami na jej szyję, a Lexa włożyła ręce pod moją koszulkę. Zrobiło mi się gorąco. Nagle Lexa z uśmiechem przestała odwzajemniać moje pocałunki
- Piękna jesteś... - Wyszeptała na co znowu ją pocałowałam, ale ona znowu przestała - Poczekajmy... zostań moją dziewczyną... będę o Ciebie dbała... będziesz dostawała wszystko czego chcesz... ale na seks jeszcze nie pora... - Wyszeptała, uśmiechnęłam się
- Chcę być twoją dziewczyną... chociaż... pragnę Cię... - Wyszeptałam, zabrała rękę z mojej talii i przeszła nią na twarz. Odgarnęła nią moje włosy i delikatnie pocałowała
- Ja Cię też pragnę... ale musisz poczekać... nie chcę żebyśmy się przespały, a potem szybko rozstały... - Wyjaśniła, nagle usłyszałyśmy otwieranie celi
- Lexa, zabieram ją. - Powiedziała, na szczęście nas nie widziała. Wstałam z Lexą. Lexa odsłoniła kotarę, a ja poszłam z Panią policjant, jednak mrugnęłam jej okiem. Myślami wróciłam do ust Lexy. Takie delikatnie. Takie miękkie. Nie znałam Lexy od tej strony. Zawsze wydawała się taka twarda, bez uczuciowa, stanowcza i mądra. A teraz? Teraz jest moją dziewczyną. Miłą, czułą, piękną, delikatną i mądrą. I jest tylko moja. Moja Lexa Woods. Moje kochanie.

Z rozmyśleć wyrwał mnie napis na bloku. Blok F. Chwila... co? Przecież to nie jest mój blok! - Pomyślałam, a Pani naczelnik prowadziła mnie do cel
- Gdzie idziemy? - Zapytałam
- Zamknij się. - Rzekła Pani naczelnik z cel wystawały ręce i kawałki twarzy osadzonych
- Dawać ją tu!
- Ale seksi!
- Świeże mięsko!

Wołały. Niektóre nawet skakały na kraty. Inne ściągały koszulki, a jeszcze inne uderzały w podłogi, ściany i kraty. To strasznie miejsce. Każda z osadzonych miały hustę. Fuck. Czerwone. To blok Nai
- To nie mój blok. - Powiedziałam, a potem dostałam czymś w głowę
- Nie zadawaj pytań. - Rzekła Pani naczelnik. Zaprowadziła mnie do jakiejś celi zasłoniętej czerwoną kotarą. Już wiedziałam, że to cela Nia - Otwieraj! - Zawołała naczelnik, Nia odsłoniła kotarę
- Myślałam, że będziecie szybciej. - Powiedziała niezadowolona
- Była u Lexy. Miałam ją zabrać wieczorem. - Rzekła policjantka
- Dobra, przyjdź po nią jutro po południu. - Powiedziała Nia, oczy wyszły mi z orbit. Pani naczelnik wprowadziła mnie do celi i ją zakluczyła, a Nia zasunęła zasłonę - Wino?
- Czego chcesz? - Zapytałam od razu, Nia na mnie popatrzyła. Czułam się bez bronna. Popatrzyła na kajdanki na moich rękach
- Pytałam czy chcesz wino. - Powiedziała
- Nie piję. - Rzekłam
- Można bez alkoholu kwiatuszku. - Powiedziała
- O co Ci chodzi? Chcę wrócić do bloku D. - Powiedziałam
- Co tak szybko..? Jeszcze nic nie zrobiłyśmy... - Odpowiedziała przysuwając się do mnie bliżej i łapiąc za kajdanki, oraz bok
- Nic nie będziemy robić. Zabieraj łapy. - Odpowiedziałam chcąc się cofnąć, ale uderzyłam w ścianę. Nia stała pewnie
- Tylko tak mówisz... i tak będziesz dziś piszczeć... - Powiedziała i szybko mnie pocałowała. Zabrałam głowę i próbowałam się wyrwać, lecz ona rzuciła mnie na łóżko. Zanim zdążyłam się podnieść już poczułam jak Nia siada mi na brzuchu i przygważdża do łóżka. Szarpałam się, ale było już za późno. Kajdanki, które miałam na rękach rozkuła i szybko przykuła do łóżka. Było za późno na ratunek
- Nie! - Mówiłam szarpiąc się. Gdy tylko przypięła mnie od razu złapała za moją szyję pozbawiając mnie dostępu do powietrza przez to nie mogłam krzyczeć
- Ciii... od teraz możesz krzyczeć tylko gdy Ci pozwolę. Możesz piszczeć. Możesz jęczeć. Ale nie dżyj mordy. Jeżeli będziesz grzeczna czeka Cię wspaniały orgazm. Będziesz zadowolona. - Powiedziała puszczając moją szyję
- Nigdy... zabij mnie... - Wyszeptałam lekko dysząc, ona się śmiała i zaczęła rozpinać mi spodnie. Nie miałam siły się wyrywać, ale próbowałam. Wkońcu mnie uderzyła biczem rozcinając moją szyję. Szczypało, krzyknęłam. Nie byłam na to gotowa. Rozerwała moją koszulkę i biczem uderzyła bliżej mojej piersi. Nie odezwałam się. Zacisnęłam usta w wąską linię. Nie chciałam, ale nie miałam z nią szans. Poczułam pocałunki składane na mojej szyji i rękę przy piersi. Nia działała szybko. Nie patrzała czy boli. A bolało. Wkońcu rozpięła moje spodnie. Rzucałam nogami, ale znowu dostałam biczem tylko tym razem po buzi. Położyłam głowę w bok. Chciało mi się płakać. Wkońcu odgarnęła moje kosmyki z twarzy i pocałowała polik
- Nie bój się kwiatuszku... będziesz zachwycona... spodoba Ci się... - Wyszeptała mi do ucha i zaczęła całować moją szyję ponownie
- Nia... - Zawołałam, przestała i popatrzała na mnie - Zabij mnie... - Wyszeptałam, polizała mój policzek i przystawiła twarz do mojego ucha. Lekko podgryzła płatek
- Rozłóż nogi... - Wyszeptała, nie chciałam. Nie ruszyłam się. Nie odezwałam - Rozkładaj nogi... bo sama to zrobię i nie będzie miło... - Wyszeptała. Nic nie zrobiłam. Leżałam i błagałam, aby to się skończyło. Całowała moją szyję i zeszła do sutków. Długo się z nimi bawiła, aby stwardniały. Wkońcu zaczęła je delikatnie podgryzać, a ja byłam na granicy płaczu. Zeszła do brzucha i zaczęła składać mi jeszcze mocniejsze pocałunki. Złapała zębami moją skórę i zaczęła ją gryźć. Lekko płakałam. Miałam nadzieję, że zaraz Pani naczelnik mnie zabierze do mojej celi albo Lexy. Tęskniłam za jej dotykiem. Chciałam, aby ona teraz mnie dotykała, a nie Nia. Nia zeszła do rozpiętych spodni. Całowała moją bieliznę i oblizywała ją. Uderzyła mnie biczem - Nic nie słyszę kwiatuszku... gdzie twoje jęki? - Zapytała, po policzkach spływały mi pojedyńcze krople łez. Bałam się. To miał być mój pierwszy raz z kobietą. Chciałam, aby to była Lexa. Nigdy nie spotkałam się z taką straszną sytuacją - Dawaj... poudawaj chociaż... bo będę Cię chłostać, a tego nie chcemy. - Zagroziła, zębami łapała moją bieliznę i dotykała nosem włosków gdy nagle usłyszałam otwieranie celi...

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz