"Nie kończ"

76 10 1
                                    

Pov Lexa

- Kurwa niech to się skończy... - płakałam w poduszkę uderzając się jednocześnie w brzuch, a dokładnie mięśnie.

Czułam na sobie jej dotyk, ból, który przeszywał mnie po kręgosłupie, przez który nie mogłam czasami spać, ten wstyd, który towarzyszy mi za każdym razem gdy próbuję się zbliżyć do Clarke.

Łzy leciały mi po twarzy, nie miałam siły walczyć, tłumaczyć, po prostu się poddaje. Jestem sama, Clarke za mną nie przyszła, każdy widział tą okropną bliznę, jestem zerem, jestem żałosna.

Pov Clarke

Od razu po śniadaniu pobiegłam do celi mojej dziewczyny, nie zważałam na ich słowa typu "Zostaw ją" albo "niech odpocznie", muszę przy niej być.

Gdy weszłam do jej celi zobaczyłam Lexę leżącą na pryczy, twarz miała przyduszoną do poduszki, a przez odkryty uniform z jednej strony zobaczyłam świeżego siniaka na jej brzuszku. Podeszłam i położyłam dłoń między jej łopatkami na co ta się spięła

- Idź sobie...

- Nie skorzystam. - powiedziała stanowczo z łamiącym się głosem. Płakała. Przytuliłam ją

- Nie dotykaj!

- Spokojnie... - wyrwała się, takim cudem siedziała twarzą do mnie. Była cała zapłakana, oczy miała podkrążone, było mi jej żal, nie patrzyła na mnie - Lexa spójrz na mnie.

Nie chciała, nie chciałam naruszać jej przestrzeni, chciałam porozmawiać.

- Lexie, to ja, twoja dziewczyna. - wyszeptałam zmartwiona, Lexa nadal nie chciała na mnie patrzeć, łzy ciekły jej po policzkach, a oddech był nierównomierny - Lexa.

- Daj mi spokój... - płakała - Mam dosyć... Słyszysz? Też mam problemy, straciłam wszystko i nic mi nie zostało. Zostaw mnie samą! - krzyknęła na koniec, siedziałam i patrzyłam na nią smutno - To przeze mnie Costia...

- To nie była twoja wina.

- Była... Mogłam ją chronić, mogłam mieć plan, mogłam bardziej uważać... - płakała zakrywając twarz dłońmi, przytuliłam ją, nie pozwoliłam jej uciec, po chwili się przyzwyczaiła i mnie objęła - Jestem pierdolonym tchórzem...

- To nie była twoja wina, Costia byłaby z Ciebie dumna Lexa, ja też jestem. - uśmiechnęłam się delikatnie gładząc jej plecy opuszkami palców - Nie jesteś tchórzem.

- Skąd możesz wiedzieć... Nie znasz mnie... - płakała wycierając łzy w mój uniform, a dokładnie w klatkę piersiową

- Lexa, odwaga nie jest wtedy gdy czegoś się nie boisz. Odważna jesteś kiedy stajesz twarzą w twarz ze swoimi słabościami, błędami i strachem. Jesteś odważna bo przez prawie cztery lata walczyłaś z Nią, broniłaś siebie i przyjaciółki. - mówiłam, podniosła głowę i schowała twarz w zagłębienie mojej szyi.

- Nie patrz na mnie, głupio mi... - wyszeptała

- Lexa jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam. Ja odtrącałam twoją pomoc, ale wiem jak się teraz czujesz, pozwól mi przy tobie być, proszę. To nie jest wstyd płakać, to coś ludzkiego. - uśmiechałam się delikatnie do niej, spojrzała w moje oczy, a potem na usta i je delikatnie pocałowała

- Przepraszam... - wyszeptała cichutko, a ja skinęłam

- Już dobrze... - pocałowałam jej policzek, później nos, czoło, podbródek i na koniec usta z uśmiechem - Jestem tu, trzymam Cię i uśmiecham się do Ciebie, tak? Ty mnie nie zostawiłaś, więc ja Ciebie też nie zostawię...

Pov Luna

Leżałam na swojej pryczy z Raven u boku, jak mogłam tego nie zauważyć? Dlaczego ona mi nic nie powiedziała?

- Nie wiedziałam, że Nia była z Lexą. - odezwała się Raven jako pierwsza. - Clarke wie?

- Chyba... - wyszeptałam na co brunetka się podniosła i nachyliła nade mną

- Co się dzieje? Luna? - zapytała, westchnęłam i spojrzałam w jej oczy

- Po prostu... - zaczęłam - Nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziała...

- Gwałt, molestowanie i takie sytuacje są bardzo... Intymne i niezręczne. Nam też Clarke długo nie chciała powiedzieć co się stało, dopiero po jakimś czasie powiedziała mi i Octavii. - wyjaśniła bez uśmiechu, ale potem  pokazała szereg białych zębów - Macie podobne charaktery kochanie, dlatego się nie dogadujecie. Jesteście siostrami, jesteś skomplikowaną dziewczyną, a ona jeszcze bardziej. Obydwie chowacie emocje w sobie co jest bardzo wkurzające, ale też seksowne.

Przymrużyłam oczy czując dłoń pod podkoszulkiem, przybliżyła usta do moich i je połączyła. Przewróciłam ją na plecy i zaczęłam delikatnie całować jej żuchwę

- Chcesz tego? - upewniłam się łapiąc za jej gumę od spodni, kobieta podniosła się, aby sięgnąć koc i nas zakryć

- Oczywiście. - nadal się uśmiechała, złączyłam nasze wargi i ściągnęłam jej spodnie.

Niestety nakryła nas strażniczka, dostałyśmy nagany, a ja jeszcze trafiłam do izolatki, zajebiście, ale dla Raven warto nawet pójść do samego piekła i dać się biczować Lucyferowi, tylko w moim piekle, ona jest seksownym Lucyferem.

Pov Clarke

Leżałam na pryczy wielkiej, zapłakanej Woods, a ona głową na mojej klatce piersiowej. Przytulałam ją do siebie niczym malutkie dziecko do swojej mamy, kocham ją, jest dla mnie najważniejsza tak jak ja dla niej.

- Clarke. - zawołała cicho, otworzyłam oczy i zobaczyłam zielone tęczówki patrzące na mnie

- Tak słońce?

- Kiedy wreszcie będziemy razem szczęśliwe? - zapytała ze łzami w oczach, nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć, po chwili ciszy wróciła do poprzedniej pozycji bez słowa

- Kiedy wyjdziemy. - wyszeptałam w odpowiedzi, a ona znowu na mnie spojrzała - Zbudujesz mi garaż na samochód i, na twój motor, zamieszkamy na skraju lasu, będziemy miały psa, który będzie biegał po ogródku z naszą córką, ja zrobię cudowny obiad i będę wołać Ciebie i naszego synka z garażu. Jeszcze niewiem kiedy, ale wiem, że będzie pięknie, wieczorami gdy położymy dzieci spać będziemy siedziały przy kominku i zastanawiały się czy to się nazywa "piękne życie". Idealnie nie będzie, będziemy się kłócić o bzdury, kochać w nocy, zawozić dzieciaki do szkoły, rozpieszczać je i nauczać dyscypliny, uczyć jak być dobrymi ludźmi.

Gdy to mówiłam, patrzyłam w jej oczy miałam wrażenie, że mogę w nie patrzeć już zawsze, w niej jestem zakochana. Podniosła się i pocałowała delikatnie moje usta bez uśmiechu

- To się nie stanie. - odpowiedziała, a ja zdziwiona patrzyłam i czekałam, aż coś dopowie - Przez Lunę mamy długi u gangsterów, gdy wyjdę będę musiała sprzedawać, a to się nigdy nie skończy, wybacz Clarke, ale nie możemy być razem, nie mogę Cię narażać.

Słuchałam zdziwiona z wymalowanym szokiem na twarzy, miałam ochotę płakać, ale nie mogłam dać upust emocją

- Nie Lexa, jestem i będę z tobą choćby niewiem co. - powiedziałam stanowczo łapiąc za jej podbródek, pocałowałam ją i zmusiłam, aby się położyła. Usiadłsm na jej biodra i złapałam za nadgarstki - Kocham Cię Lexa, chce żebyś była jedyną, która mnie...

- Nie kończ. - przerwała mi - Tylko mnie pocałuj.

Bez zastanowienia wpiłam się w jej usta.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz