Niedostępna

212 14 0
                                    

- Zejdź z niej! - Zawołała kobieta. Spojrzałam w jej stronę. To była Lexa. Nia popatrzyła na nią. Lexa stała przy wejściu do celi, a do Nai podeszły dwie kobiety z zielonymi hustami. Przywarły ją do ściany
- Dawaj klucz! - Krzyknęła jedna, a Nia uśmiechając się od ucha do ucha i podała klucz Lexie
- Wyprowadzić ją! - Rozkazała Lexa, kobiety wyprowadziły Naię
- Miło było! Musimy to powtórzyć kwiatuszku! - Zawołała wychodząc. Lexa od razu popatrzała na mnie i podbiegła do mnie
- Hej... Hej... Clarke... - Zawołała, rozkuła mnie, a ja od razu wylądowałam w jej ramieniach. Rozpłakałam się - Shhhh... spokojnie... wszystko będzie dobrze... - Wyszeptała mi do ucha gładząc mnie po plecach. Płakałam. Klatka piersiowa i broda latała mi z płaczu. Ściskałam w rękach ramiona Lexy, a ona wytrwale siedziała i starała się mnie uspokoić. Siedziałyśmy same dziesięć minut. Nadal nie mogłam przestać płakać. Nagle weszła Indra. Zamurowało ją na widok jaki zastała, ale nic odnośnie tego nie powiedziała
- Co zrobić z Naią? Szefowo? - Zapytała. Poczułam jak głowa Lexy na chwilę się podnosi, ale potem znów ląduje na moim karku
- Zabierzcie ją do bloku R. Niech Ontari i jej ludzie poczekają do jutra. Za to nie mają prawa się burzyć. Jeżeli będzie problem pozwalam na rozlew krwi. - Powiedziała spokojnie
- Tak jest. - Odparła Indra, już chciała wyjść
- Indra. - Zawołała jeszcze, ciemno skóra się zatrzymała, a Lexa pokazała ruchem głowy, aby podeszła. Ta oczywiście wykonała jej rozkaz
- Tak?
- Proszę o dyskrecję. Przygotuj nowe ubranie, oraz przynieś jej pidżamę. Powiadom jej koleżanki z celi, że dziś nie przyjdzie. Nie podawaj powodu. - Wyjaśniła
- Dobrze. - Odparła i wkońcu wyszła. Wciąż płakałam w ramionach mojej wybawczyni. Nie mogłam się długo uspokoić. W tym czasie Indra zdążyła wrócić z czystymi, nowymi ciuchami. Nie mogła wziąść pidżamy, ponieważ czerwoni ją zniszczyli.

Kiedy wkońcu się uspokoiłam Lexa szukała czegoś w komodzie. Zapewne czegoś do spania. Siedziałam na łóżku zakryta futrem i patrzałam na szefową zielonych
- Nie mam nic. Mogę Ci dać jedynie długą koszulkę. Moje spodenki na Ciebie nie będą pasować. - Powiedziała wyciągając długą koszulkę - Dzisiaj śpisz u mnie. Idź sobie pod prysznic. Odpręż się. - Poradziła łapiąc mnie za ramiona i całując w policzek - Przykro mi, że Cię to spotkało kochanie... - Wyszeptała
- Boję się... - Wyszeptałam, Lexa pocałowała mnie delikatnie w usta
- Jestem przy tobie. - Zapewniła - Chcesz iść pod prysznic? - Zapytała. Pokiwałam głową na tak - Nie słyszę... - Wyszeptała z uśmiechem
- Tak... - Wyszeptałam, złapała mnie za rękę
- Choć. Zaprowadzę Cię. Możesz używać wszystkiego co zechcesz i ile chcesz. - Powiedziała stając ze mną przy drzwiach, stałam przy niej. Patrzałam raz na toaletę raz na Lexę - Coś nie tak? - Zapytała zdziwiona
- Boję się... iść sama... - Odpowiedziałam
- Będę pod drzwiami. Nikt nie wejdzie, ani nie wyjdzie bez mojej wiedzy. Jeżeli będziesz chciała mogę... - Zawahała się.
Przez chwilę było cicho. Czekałam na dokończenie wypowiedzenia - Mogę... wejść... jeśli chcesz i... będziesz czuła się... bezpieczniej... - Dokończyła, przez jakiś czas nic nie mówiłam, ale potem odchrząknęłam - Jeśli chcesz. Nie musisz... mogą być drzwi uchylone. Nie będę zaglądać... - Wyszeptała
- Dziękuję... niech drzwi... będą uchylone... - Wyszeptałam
- Dobrze... - Odparła, weszłam do toalety, a Lexa przymknęła za mną drzwi. Powoli się rozebrałam. Gdy byłam już naga spostrzegłam, że nie umiem używać prysznica. Miała zupełnie inny prysznic, niż ja. Wzięłam ręcznik i zakryłam się nim
- Lexa. - Zawołałam cicho
- Tak? - Zapytała, nie zaglądając do środka
- Mogłabyś... mogłabyś tu przyjść..? - Zapytałam niepewnie
- Napewno? - Upewniła się niepewnie
- Tak... nie potrafię włączyć prysznica... przyjdziesz..? - Zapytałam
- Okej, zakryłaś się?
- Tak.
- Wchodzę powoli. - Ostrożnie otworzyła drzwi nawet nie patrząc na mnie, zasłaniając stronę gdzie stałam dłonią. Czuła się niezręcznie. Odkręciła wodę. Leciała letnia - W lewo gorąca, prawo zimna. Jeszcze jakoś pomóc? - Zapytała
- Nie zasłaniaj mnie ręką. - Powiedziałam. Potrzebowałam teraz pomocy. Bliskości. Potrzebowałam Lexy
- Napewno?
- Tak. - Wzięła rękę na dół, ale wciąż nie patrzyła - Spójrz na mnie. - Popatrzała na mnie niepewnie. Nie spojrzała nigdzie indziej, niż na moje błękitne oczy
- Lepiej? - Zapytała
- Zostaniesz? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Jeśli chcesz... - Powiedziała
- Możesz zostać... chcę żebyś ze mną została... - Wyszeptałam
- Co mam robić..? Zostanę... - Odpowiedziała niepewnie
- Możesz patrzeć... możesz dołączyć... możesz czytać szampony... - Odparłam
- A ty co chcesz?
- Żebyś patrzyła... - Wyszeptałam niepewnie - Potrzebuje Cię...
- Zrobię co tylko zechcesz... - Rzekła wyciągając do mnie rękę, złapałam ją delikatnie, a ona lekko pociągnęła mnie tak, że stałam tuż przed nią. Usiadła na klapie od toalety i patrzyła mi w oczy. Złapała za krańce ręcznika, za które się trzymałam - Mogę..?
- Yhy... - Mruknęłam puszczając ręcznik i oddając go w ręce Lexy, trzymała go przez chwilę, ale potem go wypuściła. Ręcznik opadł na ziemię, a ja stałam przed kobietą całkowicie naga. Złapała mnie delikatnie za ręce. Nawet nie spojrzała na moje ciało. Uśmiechała się patrząc w moje błękitne oczy. Nie wstydziłam się jej. Nie miałabym nic przeciwko jakby patrzała na moje ciało. Stałam tak przez chwilę dopóki Lexa nie ucałowała moich dłoni zamykając oczy i przystawiając do swojego nosa
- Nie wstydzisz się mnie? - Zapytała
- Nie... - Odparłam nie zastanawiając się dłużej
- Przecież mnie nie znasz... - Zauważyła
- To nic... - Odpowiedziałam - Kiedy Pani naczelnik zaprowadziła mnie do Nai... myślałam, że zginę... że już nigdy nie poczuje twoich ust... nigdy Cię nie usłyszę... nie przytulę... ale gdy przyszłaś... - Przerwałam - Chciałam żebyś była przy mnie. Już zawsze. - Dokończyłam, Lexa wstała i na mnie spojrzała nadal trzymając moje dłonie. Chwilę tak stała, a potem położyła dłoń na moim policzku
- Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłam... spodobałaś mi się... zakochałam się... - Wyznała
- Ja też się w tobie zakochałam... - Wyszeptałam, połączyłam nasze usta w jedno. Lexa szybko przerwała pocałunek, ale i tak go odwzajemniła
- Nie tak szybko... nie chcę Cię teraz wykorzystywać... jesteś młoda... a ja? Jestem kryminalistką... zabójczynią... nie będziesz miała dobrej przyszłości ze mną... - Wyszeptała
- Nie ważne... pokochałam Cię tu... za kratami... i już nie zostawię... kiedy wyjdziemy zaczniemy od nowa... - Powiedziałam pewna siebie, Lexa się uśmiechała i znów mnie pocałowała
- Kocham Cię... Idź pod prysznic... odpocznij... - Wyszeptała. Nie protestując puściłam jej ręce i weszłam do kabiny. Lexa usiadła ponownie i mi się przyglądała co mnie cieszyło. Oblałam się wodą, a potem bardzo powoli zaczęłam rozprowadzać szampon karmelowo-miodowy po moim ciele co zachęciło szefową zielonych do dalszego oglądania
- Dołączysz..? - Zapytałam, kobieta się zaśmiała
- Nie. Ale bardzo chętnie popatrzę. - Powiedziała uśmiechnięta
- A ja bardzo chętnie popatrzę na Ciebie... - Powiedziałam z uśmiechem
- Nie ma takiej opcji. - Odparła Lexa.

Po skończonym, udanym prysznicu wyszłam z kabiny. Lexa podała mi ręcznik, a ja się wytarłam. Zawinęłam w niego
- Chcesz spać ze mną? - Zapytała
- Chcę... - Wyszeptałam, pocałowałam jej usta ponownie
- Przyniosę Ci ubranie. - Powiedziała.

Wyszła na chwilę z toalety. Uśmiechałam się pod nosem. Chwilę potem wróciła. W ręku miała długą koszulkę. Wyglądała jak koszula nocna.
- Dobrze... mam dla ciebie długą koszulkę, więc pewnie będzie Ci do uda sięgać i... - Zawahała się. Gdy to mówiła zamknęła drzwi i spojrzała na mnie. Zsunęłam z siebie ręcznik. Zamarła. Widziałam lekką czerwień na jej policzkach. Jej oczy przeszły z twarzy na moje piersi. Na lekko czerwone sutki. Przyłapałam ją. Ciężko przełknęła ślinę
- Mogę? - Zapytałam wskazując na koszulkę. Lexa zamknęła oczy
- Ta... tak jasne. - Odparła szybko, oddała mi koszulkę i chciała wyjść
- Lexa... - Zawołałam - Nie zostawiaj mnie. - Dodałam. Próbowała patrzeć tylko na moją twarz, ale widziałam jak raz po raz zerka na moje piersi. Powoli się ubierałam. Założyłam koszulkę i podeszłam do Lexy. Patrzała w podłogę. Złapałam za jej bródkę i zmusiłam do patrzenia na mnie. Spojrzała mi w oczy. Jej piękne zielone tęczówki spotkały się z moimi niebieskimi. Pocałowałam ją bardzo powoli. Odwzajemniła. Położyłam jej dłonie na mojej talii. Chyba jej się spodobało bo zaczęła mnie mocniej całować. Długo to nie trwało bo znowu przerwała. Czemu musi być taka niedostępna?
- Choćmy spać. - Wyszeptała.

Położyłyśmy się w ciszy. Ja leżałam na niej. Lexa dziwnie się czuła bo gdyby nie koszulka spałabym nago. Szybko zasnęłam w jej ramionach. Czułam się bezpiecznie. Było ciepło. Miło, przytulnie. W ramionach mojej Lexy. Mojej dziewczyny. Przed snem dostałam słodkiego całusa w czółko...

Tak mi minął cudowny wieczór z szefową zielonych. Moją dziewczyną. Lexą Woods.

Do czasu...

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz