Chce być sama.

137 11 5
                                    

Pov Clarke

- Zajebiste nie? - Dopytywała Raven, Octavię pokazując jej pracę, którą zrobiła czyli wiatrak ze śmieci. Cztery plastikowe widelce przyklejone do siebie zużytymi gumami do żucia, przymocowane do kartona, pudełka po paście, na jednym z widelców był przywiązany sznurek.

- Trochę nie higieniczne, a do czego to służy? - Zapytała starsza zerkając na mnie

- Już tłumacze, kiedy jest gorąco w tych pierdolnikach, bierzesz sznurek i kręcisz, a widelczyki robią miłe, zimne powietrze. - Tłumaczyła pokazując

- Fajne.

- A ty co myślisz Clarke? - Zapytała brunetka patrząc na mnie, spojrzałam jeszcze raz na wynalazek, a potem na uśmiechniętą Raven

- Spoko... - Wyszeptałam

- Tylko "spoko"? Clarkie, więcej entuzjazmu. - Zaśmiała się Raven łapiąc mnie za ręce, które zabrałam spanikowana

- Hej, w porządku? - Zapytała

- Nie! Nie dotykaj mnie! - Krzyknęłam spanikowana

- Clarke, co się stało? - Zapytała brunetka z szokiem na twarzy

- Clarke, widocznie coś Ci nie gra i chcemy wiedzieć co. - Powiedziała stanowczo Octavia - Ktoś Ci coś zrobił?

- Nie i nie pytajcie więcej! Chce być sama! - Krzyczałam i wyszłam z celi w pośpiechu hamując łzy.

Wbiegłam do kaplicy, na szczęście nie było mszy, więc byłam tam sama. Usiadłam w ławce i płakałam.

- Clarke, dlaczego płaczesz? - Usłyszałam znajomy głos Lexy, gdy podniosłam głowę zobaczyłam Indrę i Lexę przy wejściu

- Nie ważne...

- Clarke, Indra odprowadzi Cię do mojej celi, porozmawiamy na spokojnie, muszę załatwić coś. - Wyjaśniła spokojnym tonem, uległam jej. Poszłam z Indrą do ich celi, po jakimś czasie przyszła Lexa, mogłam z nią porozmawiać w cztery oczy o rozmowie z Bellamy'm jaka miała miejsce zeszłego wieczoru.

- No chyba żartujesz. - Oburzyła się Lexa chodząc po swojej celi jakby miała owsiki w tyłku - Ten śmieć powinien błagać Cię na kolanach o wybaczenie, a nie Ci grozić.

- Tak czy inaczej Lexa, nic nie rób.

- Dostanie ode mnie w pysk jeśli go zobaczę. - Powiedziała stanowczo podwijając rękawy.

Opowiedziałam Lexie o mojej rozmowie z Bellamy'm w jego gabinecie, jest ostro wkurzona, tym, że mi groził, bałam się trochę, że kobieta rzuci się na niego z pięściami przy pierwszej okazji, trafi do izolatki lub ją wywiozą

- Lexa nie...

- Clarke to poważna sprawa. - Przerwała mi - Facet zrobił Ci krzywdę i musi zapłacić.

- To ja o tym decyduje, to mi jest ciężko, ja muszę się za to wstydzić nie ty, ty nie masz nic do gadania. - Prawie krzyknęłam na co ta przykucnęła przy mnie

- Powiedz mi wreszcie, zgwałcił Cię, tak? - Zapytała spokojnym tonem, ale miała łzy w oczach.

Spojrzałam na podłogę, nic nie odpowiedziałam co dało jej do zrozumienia bo złapała delikatnie za moją dłoń i ją pocałowała. Zaczęłam płakać, a ona mnie przytuliła

- Nie chce...

- Spokojnie...

- Puść mnie... - Podniosłam głos na co ona odpuściła i mnie puściła

- Jak mam Ci pomóc?

- Czemu nie możesz mnie kurwa zostawić? - Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Miałam wszystkiego dość, chciałam być już sama, nie chciałam współczucia czy sprawiedliwości, na ten moment chce umrzeć. - Chce być sama! Nie chcę nikogo! Zostawcie mnie!

Wybiegłam z celi. Wróciłam do swojej, w której nikogo nie było, położyłam się zapłakana na swoim łóżku i zasnęłam.

~~~~~

Nie będzie jak narazie żadnych rozdziałów, nie czuje się za dobrze..

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz