"Nie rób nic"

40 4 2
                                    

Pov Lexa

- Co? - zdziwiłam się.

Od jakiś dziesięciu minut próbuje zrozumieć dlaczego Lo chciała to zrobić.

- Mówię Ci. - wstała i stanęła przede mną, o co jej chodzi - Wynagrodzę jej to.

- Jak?

- Zobacz Nia nie żyje, handel jest otwarty, ćpunki czekają na kolejny towar, wystarczy tylko...

- Nie ma takiej opcji, o czym ty myślisz? - podniosłam gwałtownie głos - Już jedna nie żyje przez narkotyki, chcesz skończyć jak ona?

- Lexa...

- Dostajemy odszkodowanie, nie starcza Chrisowi do pierwszego? - zapytałam opierając ręce na biodrach

- Starcza do pierwszego nawet czasem do drugiego mu starcza z odszkodowaniem dla małej i pieniędzmi dla niej. - odpowiedziała łapiąc się za kark wkurzona

- Więc o co chodzi? Mało Ci jeszcze? Masz gdzie spać, ciepło jest w zimę, w lato trochę chłodniej, jedzenie, nie najlepsze, ale jakieś jest, dostajesz pieniądze za to, że tu siedzisz. - wyjaśniłam

- To jest nasza szansa...

- Przestań. - podniosłam głos

- Ale Lexa możemy taką kasę trzepać...

- Przestań! - wykrzyczałam stanowczo uderzając w biurko pięścią - Przestań.

Kobieta spojrzała na ziemię lekko poddenerwowana, zacisnęła usta w wąską linię. Złapałam za jej kark i zmusiłam do patrzenia mi w oczy

- Gangsterska nie jest dla ciebie Lo, masz prawdziwą przyszłość, dzieciaka na świecie i prawdziwy zawód, nie tak jak ja. Fakt, jest z tego zajebista kasa, ale robisz jeden błąd i jest po tobie. - pokazałam broń z palców i udałam, że strzelam jej w głowę - Koniec. Ta mała istota będzie brała z ciebie przykład, musisz wziąść się w garść. - mówiłam, kobieta wreszcie spojrzała mi w oczy - Koniec z narkotykami i tym całym gównem. Nie stracę nikogo więcej.

Pov Clarke

- Będzie dobrze. - uśmiechnęłam się łagodnie do Lexy, gdy ta leżała z głową schowają w moim zagłębieniu szyi - Damy radę...

- Boje się o nią... - wyszeptała, czułam jak drży - Lo nie da rady, a nasz związek ostatnio opiera się tylko na seksie.

- Rozmawiamy. - zaprzeczyłam od razu, wiem, że to jej nie odpowiada, ale co jeszcze mogę zrobić? - Lexa czy ty jesteś pewna, że tego chcesz? Związku?

- Tak, chce. - odpowiedziała od razu - Ale zobacz tylko co się dzieje wokół...

- Więc nie pozwólmy, aby to się też stało z nami. - złapałam za jej podbródek gdy się podniosła - Jesteś wszystkim co mam i nie chce tego stracić, kocham Cię Lexo Woods.

- Ja ciebie też... - wyszeptała i nachyliła się, aby dać mi całusa w nos - Idę pod prysznic.

- Mam iść z tobą?

- Wiesz, chyba sama trafię. - uśmiechnęła się delikatnie po czym wyszła.

Pov Raven

- Masz to? - zapytałam młodego mężczyznę, który zawsze mi pomaga. Czuje się jak ostatnie nieszczęście na ziemi, czuje się koszmarnie jednym słowem

- Raven wiesz, że...

- Kurwa Jasper. - wysyczałam przez zęby - Przepustka. - wręczył mi ją - I o to mi chodziło.

- Raven ale jesteś świadoma konsekwencji? - zapytał szeptem - Już Cię nie zobaczę.

- I co? Boli Cię to? Weź mnie nie rozśmieszaj bo nie mam humoru na śmianie się. - jeszcze tego mi brakowało, nie będę ryczeć jak bóbr, nawet go dobrze nie znam

- Wiesz, pomagałem Ci...

- Przez kilka miesięcy? I czego teraz wymagasz?

- No myślałem, że to nas połączy... Coś między nami...

- Ja mam żonę.

- Która nie żyje? - zacisnęłam pięść, wkurzyłam się. Jak on śmie? - Raven to nic Ci nie da, jeszcze możesz się wycofać, przeniosą Cię i już się nigdy nie zobaczymy. Nie możesz tu zostać? Co cię tam ciągnie? Żona, która nie żyj... - przerwałam mu gdy uderzyłam go w policzek z otwartej dłoni. Mężczyzna stanął w szoku i na mnie patrzył

- Luna to moja żona, była nią, jest i zawsze będzie, zginęła za mnie. Mam prawo wyjść na wolność i robić co chce, więc daj mi spokój bo chce teraz wyjść z więzienia bo mam do tego cholerne prawo. - powiedziałam chłodnym tonem, byłam wściekła, ale nie chciałam krzyczeć. Mężczyzna w ciszy wypuścił mnie z gabinetu, więc udałam się do naczelnika.

Pov Camila

Siedzę teraz w celi z moją kobietą, gapię się ślepo w sufit i myślę. Czuje się okropnie

- Lauren. - zawołałam łagodnie nie patrząc na nią - Czuje się złamana.

- Co masz na myśli? - zapytała, ale zanim odpowiedziałam, kontynuowała - Czy to przeze mnie? Że chciałam się zabić?

- Nie, boli mnie to, że nic mi nie powiedziałaś. - odpowiedziałam szeptem ze łzami w oczach - Jest coś jeszcze o czym powinnam wiedzieć?

Cisza, usłyszałam jak bierze głęboki wdech

- Zdradziłam Cię. - zamknęłam oczy i pozwoliłam łzą spłynąć, nie broniłam się przed tym - Z Luną. Byłyśmy pijane, Lexa i Clarke nas przyłapały.

Pov Clarke

Poszłam na widzenie. Nawet nie mam pojęcia z kim, gdy usiadłam na krzesło z szokiem na twarzy, Raven się uśmiechnęła

- Hej. - usłyszałam jej cudny głos w słuchawce, miałam ochotę ją wyściskać - Nie odpowiesz?

- Raven, ale jak...

- Luna wpłaciła za mnie kaucję. - uśmiechnęła się łagodnie - Clarke, Nia ją zabiła?

- Tak. - odpowiedziałam po chwili

- Przez Octavię? - gdy zapytała, wzięłam głęboki wdech - Wiedziałam, że kiedy się przeniose będą jakieś problemy, znam Cię Clarke i wiem, że ona maczała w tym palce. Powiedz proszę, że się mylę.

Spojrzałam na swoje palce położone na kawałku drewna przede mną, wzięłam głęboki oddech. Mam ją okłamać czy powiedzieć prawdę?

- Raven...

Spojrzała na mnie inaczej, zupełnie inaczej. Nigdy nie widziałam żeby tak na mnie patrzyła.

- Każdy kto trzyma z mordercami mojej żony zapłaci. - wysyczała przez zęby

- Raven, ale czy to coś zmieni? - zapytałam - Luna nie żyje, a śmierć kolejnych osób tego nie naprawi.

- Może, ale ty nie musisz mnie oceniać. - wstała i zaczęła kierować się do wyjścia.

- Raven! Raven nie rób nic! - mówiłam, ale ona wyszła.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz