"Gówno prawda"

79 7 3
                                    

Pov Clarke

Złapałam ją za nadgarstek i pociągnęłam do jej celi. Na pryczy siedziała jej współlokatorka, ale bez słowa wyszła gdy nas zobaczyła.

- Siadaj. - rozkazałam, Lexa usiadła na swoją prycze, a ja stanęłam przed nią z rękami założonymi na piersiach, oparła się plecami o ścianę i położyła ręce na swoje kolana

- Więc? Czego chcesz? - zapytała chłodno, jej stosunek do mnie łamał mi serce, było mi smutno, ale musiałam być twarda

- Co Ci powiedziała moja matka?

- Nic co powinno Cię interesować. - jej arogancki ton powoli wyprowadzał mnie z równowagi

- Jednak chyba powinno, skoro przez nią zerwałyśmy z nieznanego mi powodu, a potem poszłaś dymać Lucy Vives. - wysyczałam stanowczo, Lexa nawet na mnie nie patrzyła - Lexa spójrz na mnie.

- Twoja matka wpłaci kaucję na Ciebie, wyjdziesz, ożenisz się, będziesz miała super życie wśród, super bogatych ludzi. - mówiła, a ja stałam jak wryta

- Słucham? Jak to się ożenię? Jak to wpłaci kaucję i jakich bogatych ludzi?

- Masz do mnie pretensje, a sama mnie oszukałaś. Widziałam zdjęcie twoje i twojego kochasia, mogłaś mi powiedzieć, że masz narzeczonego. - mówiła wstając i założyła ręce na biodra, swoją drogą w tej pozycji wyglądała bardzo seksownie, ale nie czas na romanse

- Nie mam narzeczonego...

- Masz, widziałam wasze zdjęcie. - podniosła głos, widziałam złość i smutek w jej zielonych tęczówkach, gniew jej oczu, jest dla mnie jak więzieniez gorsze od tego

- Lexa, co Ci dokładnie powiedziała Abby?

- To nie ma znaczenia, daj mi spokój. - wysyczała i chciała iść, złapałam ją mocno za nadgarstek, który chciała zabrać, popchnęłam ją na ścianę i złapałam mocniej za jej nadgarstki, jednak szybko zamieniłyśmy się miejscami, nie zapomnijmy, że Lexa jest dużo silniejsza. Spojrzałam w te jej tęczówki, była wściekła niczym agresywny szopek ze wścieklizną, trzymała moje nadgarstki bardzo mocno przez co czułam ból w tych miejscach gdzie czułam jej dłonie. - Czemu kurwa nie umiesz odpuścić?

- Bo Cię kocham. - wyszeptałam po kilku głębszych wdechach, Lexa spojrzała mi głęboko w oczy i poluzowała uścisk, zbliżyłam twarz do jej i musnęłam delikatnie jej wargi, po czym pocałowałam delikatnie

- Clarke nie mogę... - wyszeptała cicho, puściła moją jedną rękę, złapałam za jej policzek i nakierowałam tak żebym mogła ją pocałować, bez wahania wpiłam się w jej usta i z każdym ruchem, pogłębiałam pocałunek. Z początku, szatynka się opierała, ale gdy złapałam za jej kark i przycisnęłam ją do siebie bliżej, oparła dłonie o ścianę i oddała się w pełni naszym pocałunką. Nakierowałam jej dłonie na moje uda i oplotłam ją nogami, przez co musiała mnie podnieść. Byłam na to gotowa. - Clarke...

- Nie myśl, po prostu pozwól... - wyszeptałam i znowu zajęłam się jej ustami, włożyłam dłoń pod jej uniform, poczułam napięte mięśnie na jej brzuchu, a u mnie przyjemne motylki w podbrzuszu.

- Clarke ja... - przerwała nasze pocałunki i spojrzała w podłogę, zaraz przeniosła wzrok na moje oczy - Pogadamy?

To zbiło mnie z tropu i zasmuciło. Nie chcę tego? Nie kocha mnie?

- Nie chcesz tego? - zapytałam zmieszana, pozwoliła mi stanąć na podłodze, a ja puściłam jej kark. Było mi przykro, zrobiła to z kobietą, której praktycznie nie zna, a ze mną nie chce, może nie jestem dla niej wystarczająca?

- Chce... Bardzo... - wyszeptała ze łzami w oczach - Proszę porozmawiajmy...

Pocałowałam delikatnie jej usta po czym spojrzałam w oczy, jej dłonie trzymały moje biodra, a usta były zbliżone do moich, dzieliły nas tylko milimetry, czułam jej oddech na mojej delikatnej skórze.

- Usiądźmy... - wyszeptałam cicho, usiadłam z nią na pryczy - Więc?

- Co?

- Co powiedziała Ci moja mama? - zapytałam łagodnie gładząc jej policzek, złapała za moje dłonie i patrzyła na nie

- Clarke, spójrzmy prawdzie w oczy. Po wyjściu z więzienia, nie jestem w stanie Ci nic dać. Nie mogę Ci zapewnić pięknego domu, pieniędzy, szybkiego samochodu czy ogromnego ogrodu. Z Finn'em masz lepsze szansę na przyszłość. - mówiła, słuchałam uważnie chociaż od razu wiedziałam, że będę o nas walczyć - Po prostu odejdź dla niego, ja to rozumiem...

- Nie Lexa, kocham Ciebie... - złączyłam ze sobą nasze czoła

- Będę szczęśliwa jeśli ty będziesz... - wyszeptała cichutko z lekkim uśmiechem, łza spłynęła po jej policzku. Wielka Lexa Woods nigdy więcej nie płakała, niż w tamtych dniach włącznie z tym.

- Nie będę szczęśliwa jeśli ty nie będziesz ze mną kochanie... - wyszeptałam co ją zdziwiło - Pieniądze, dom, samochód i ogród to nie wszystko co mi jest potrzebne do szczęścia. Możemy mieszkać w mieszkaniu, w tanim hotelu, u twoich znajomych... Nie ważne gdzie... - wyszeptałam na koniec i pocałowałam jej usta delikatnie, oddała mi pocałunek.

- Clarke... dla mnie ważna jest twoja wygoda. Musisz mieć wszystko czego potrzebujesz i...

- Nie. - przerwałam jej, chciałam jej pokazać jak bardzo mi na niej zależy

- Clarke twoja mama wie co dla ciebie dobre...

- Gówno prawda. - powiedziałam stanowczo, złapałam za jej policzki i pocałowałam mocno w usta, spojrzałam po raz kolejny w te leśne tęczówki i zapragnęłam jednego, całowania tych pięknych, miękkich ust bez końca i patrzeć w te jej cudne oczy - Chce być tylko i wyłącznie z tobą...

Zaczęłyśmy się delikatnie całować, nasze pocałunki stawały się coraz gorętsze, przewróciłam Lexę na plecy i nachyliłam się nad nią z uśmiechem na ustach. Była zmieszana, ale mnie nie odepchnęła

- Jesteś na to gotowa? - zapytałam cicho, była niepewna co mnie zdziwiło. Czyżby jeszcze mi czegoś nie powiedziała?

- Nie... - wyszeptała cicho zerkając na moje usta - Chce z tobą o tym porozmawiać...

Pozwoliłam jej usiąść, widziałam, że coś ją gnębiło, ale nie miałam zielonego pojęcia co takiego.

- Odkąd nie jestem z Nią nie robiłam tego z nikim. Lucy i ja tylko spałyśmy, odmówiłam po przyjściu Luny, ale głupio mi było wyjść. Na początku unikałam tego z uwagi na Ciebie i twoją sytuację z Bellamy'm. - na samo imię tego potwora, od razu poczułam jak moją skórę ozdabiają dreszcze, na plecach, ale słuchałam dalej - Teraz widzę, że sama się tego boje, dotyku... Chce z tobą być jak najbardziej, ale proszę zaczekaj z tym, nie jestem jeszcze gotowa na takie zbliżenie... Potrzebuje z tym pomocy... - zaczęła płakać gdy kończyła mówić, przytuliłam ją do siebie.

Płakała jak małe dziecko, ale ją rozumiałam. Była w jeszcze gorszej rozsypce, niż ja po gwałcie, potrzebuje mnie, a ja chcę jej pomóc tak jak ona pomogła mnie.

- Shhh... Lexa jestem i będę przy tobie... Kocham Cię i Ci pomogę... - wyszeptałam cicho i pocałowałam jej dłoń.

To moja misja, będę dbać i wspierać moją Lexę, kocham ją z całego serca.

~~~~~~~~

Napisałam kilka rozdziałów zastępczych, ale jeśli nic nie napiszę jeszcze to w poniedziałek i we wtorek może czasem nic nie wpaść. Przepraszam, ale nie mam za bardzo czasu w ten weekend.

Miłego dnia ❤️ ❤️ ❤️

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz