"Nie pozwolę Ci więcej mnie skrzywdzić"

112 11 2
                                    

Pov Clarke

Bunt przeniósł się na korytarze, bloki, na całe więzienie. Z jednej strony to dobrze bo ja i Octavia mamy szansę biec do Lexy, jednak z drugiej strony szalejące więźniarki, to nie najlepszy pomysł, aby miały samowolę.

Pov Lexa

Odkąd wsadzili mnie do izolatki minęło sporo czasu, nie wiem ile bo czas tu leci inaczej. Muszę odpoczywać żeby wrócić do zdrowia, dwie rzeczy trzymają mnie przy życiu, to że Nia dostała ode mnie w pysk mocniej i bardziej przez co wygląda gorzej ode mnie, a druga, to że za tymi drzwiami, w tym więzieniu czeka na mnie kobieta, którą kocham całym sercem, Clarke Griffin.

Leżałam na pryczy i przypominałam sobie jak smakują jej piękne, miękkie usta, jakie w dotyku są jej biodra, jak jej skóra reaguje na mój dotyk czy w jaki sposób patrzą na mnie jej niebieskie oczy.

Moje rozmyślenia przerwał głośny, kobiecy krzyk, więc od razu się podniosłam i wstałam. Podeszłam do drzwi, aby przez szybę móc dojrzeć co się dzieje, jednak tej szyby chyba nikt dwieście lat nie czyścił. Nagle drzwi się zaczęły otwierać, więc się cofnęłam na prycze. W progu stała Lexa obracając kajdanki w dłoni, a za nią Ontari z trzema czerwonymi

- Nie wpuszczajcie nikogo. - rozkazała, a jej towarzyszki uciekły. Uchyliła drzwi za sobą nie zabierając wzroku ze mnie - Jak się czujesz mała? Nieźle mi dokopałaś. - nie odezwałam się, gdzie są strażnicy - Jak to zrobiłam? W więzieniu wybuchł bunt moja droga, więc mamy sporo czasu dla siebie, aby naprawić swoją relację kochanie. Gdy tu przyjdą, zobaczą dwie najgorsze więźniarki wtulone w siebie, które nawet na chwilę nie wyszły ze swoich klatek. Dobry pomysł? Każda dostanie czego chce, ja ciebie, a ty szybsze wyjście. Po wyjściu z więzienia mnie nie zobaczysz mała, obiecuję. - wyjaśniła

- Odklejka na maksa... - wyszeptałam nie dowierzając w to co słyszę, Nia trochę podeszła i pokazała na kajdanki

- Nie chce Ci robić krzywdy, więc po prostu się poddaj, nie uciekniesz. Nawet jeśli stąd wybiegniesz, moje osadzone czekają przed wyjściem. Pogódź się z tym. - zbliżyła swoje usta do mojej twarz, aby najpierw pocałować mój policzek - Już dobrze, jesteś w domu... - zaraz wpiła się w moje usta też bardzo delikatnie. Oddałam pocałunek.

Myśli krążyły po mojej głowie jak szalone, a serce biło tak mocno i szybko, że miałam wrażenie, że wyskoczy mi z klatki piersiowej. Co powinnam zrobić?

Złapała za moje włosy i pociągnęła w tył, obalając na prycze, przewróciłam ją na plecy, po czym zaczęłam okładać pięściami.

- Nie pozwolę Ci więcej mnie skrzywdzić. - wysyczałam uderzając ją tak długo, aż nie zemdlała. Dla pewności, aby nie pobiegła za mną, przykułam ją do umywalki kajdankami.

Wyjrzałam za drzwi i zobaczyłam drzwi więźniarki, których nie znałam, ale były od czerwonych, które pilnowały wejścia na korytarz do izolatek. Spojrzały w moim kierunku i natychmiast ruszyły w moją stronę, zaczęłam się z nimi bić, nie było jakieś trudne wygranie bo były chyba nowe, bardzo delikatne i nie potrafiły się bić. Wybiegłam na korytarz i to co tam się działo, kompletnie mnie zaskoczyło. Zniszczenie, więźniarki trzymające wszystko co chciały, ubrane niektóre w stroje policyjne inne w garnitury albo chuj wie co.

- Clarke... - wyszeptałam i zaczęłam biec do mojego bloku, na bank tam będzie.

Pov Clarke

Razem z Octavią biegłyśmy w stronę bloku Lexy, powoli zaczęło wchodzić jednostka policji z tarczami ochronnymi, ubrani cali na czarno.

- Zaraz będzie po buncie, znajdźmy Lexę i się poddajmy. - zaproponowała Octi na co się zgodziłam i zaczęłam biec dalej. Wyprzedziłam ją i wbiegłam w zakręt, ale poślizgnęłam się na czymś lepkim. Gdy tylko podniosłam wzrok zobaczyłam Lexę.

Pov Octavia

Clarke poślizgnęła się na kałuży krwi, a gdy tylko zobaczyła kto w niej leży, zaczęła gorzko szlochać.

- Nie! - krzyczała Clarkie płacząc i tuląc do siebie ciało Woods, nie wiem czy jeszcze żyje, czy już odleciała, ale nóż wbity zapewne między jej żebra, dawał słabe znaki.

- Musimy ją zabrać do Jacksona. - powiedziałam sprawdzając jej puls - Jeszcze ma szansę, Clarke złap za nogi i biegniemy.

Tak jak kazałam, tak zrobiła, biegnąc z szefową zielonych pewnie śmiesznie wyglądałyśmy, jednak nie było innego wyjścia.

- Jackson! - wołałam pukając w drzwi - Kurwa pomóż!

- Odejdzcie!

- Lexa Woods umiera do cholery jasnej otwieraj te drzwi bo Ci je wyjebie! - krzyczałam, po chwili zamek w drzwiach się przekręcił, a my wbiegłyśmy do środka

- Błagam Cię pomóż jej. - wyszeptała przerażona Clarke, położyłyśmy Lexę na łóżku i odsunęłyśmy się dając Jacksonowi trochę miejsca

- Octavia podejdź, pomożesz, Clarke usiądź pod ścianą lub zajmij się czymś. - rozkazał.

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz