"My, jeden strażnik i teraz ty"

116 9 0
                                    

Pov Clarke

- Jak? - Zapytała szatynka wskazując na moje rysunki, pokazywałam jej każdy, po kolei.

Siedziałyśmy w jej celi na jej pryczy, oglądając moje prace, była nimi zafascynowana chociaż nie były jakieś wybitne, nie powiedziałabym nawet, że nie były piękne

- Co jak?

- Jak ty to robisz? - Zapytała patrząc teraz na mnie - Gdy je malujesz to pokazujesz ich dusze, na przykład ten z jeleniem. - Wskazała na jedną z prac - W jego czarnych jak smoła oczach można dostrzec coś więcej. Jesteś cudowną malarką, powinnaś robić na tym karierę, jesteś po prostu niesamowita... - Spojrzała teraz w moje oczy, a ja w jej. Nachyliłam się, aby złączyć nasze usta co zdziwiło Lexę, jednak się nie cofnęła tylko pochyliła w moją stronę pozwalając mi ją pocałować.

Pocałunek nie był mocny, ale delikatny, z czułością. Po chwili odsunęłam się o kilka centymetrów, aby złapać oddech, złapałam ją za policzek, a ona za moją szyję

- Tak jest w porządku..? - Zapytała szatynka bardzo cichutko, nawet prawie ja tego nie usłyszałam. Skinęłam po czym znowu ją pocałowałam.

- Lexa... - Puściłam jej policzek, ale ona mojej szyi nie, spojrzałam na próg i zobaczyłam Indrę stojąca we drzwiach - Widzę, że już Ci lepiej.

- Co jest Indra? - Zapytała Lexa nie dając mi nawet szansy żeby odpowiedzieć

- Kiedy Clarke przestanie przychodzić i się do ciebie kleić? Mam dość przesiadywania u Gaji. - Podniosła głos co mnie zaskoczyło

- Indra porozmawiamy później. - Powiedziała podchodząc do niej i zostawiając mnie na pryczy

- Nie Lexa, rozmawiamy o twojej pannie, więc rozmawiamy w tej chwili. - Wysyczała przez zęby - Ty próbujesz ją przelecieć, a Nia wciąż żyje.

- Clarke i jej komfort jest ważniejszy.

- Tak, ale powinnyśmy ją zabić. - Rzekła wkurzona ciemno skóra, znałam to uczucie, ale wolałam się nie wtrącać

- Sama dobrze wiesz, że nie możemy. - Odpowiedziała spokojnym tonem głosu Lexa, łapiąc ją za ramię, które później zastępczyni zabrała

- A co z nią? - Zapytała

- Nie mieszajcie mnie w wasze porachunki. - Odpowiedziałam cicho

- Tak? Przykro mi paniusiu, ale skoro randkujesz z Lexą to jesteś już dawno zamieszana. Poza tym mogłaś się domyślić wcześniej głupia blondyneczko.

- Hej, uspokój się bo zaraz wylecisz z tej celi. - Zagroziła moja szatynka

- A co z nią? - Zapytała z wyrzutem po chwili ciszy, zaczęła się sprzeczać z Lexą

- Lexa odpuść wyjdę. - Mówiłam

- Nie musi czuć się komfortowo! Nie jest małym dzieckiem! - Krzyknęła Indra

- Nie masz pojęcia co jej zrobili! - Podniosła głos Lexa, wkurzyłam się, nie na ton jej głosu, ale na treść zdania jakie wypowiedziała.

- Zostaw to w spokoju! - Wykrzyczałam gdy delikatnie pchnęłam Lexę

- Nie masz pojęcia! - Krzyknęła, a ja ze łzami w oczach złapałam się za głowę jedną ręką.

Nikt nie miał o tym wiedzieć, teraz dowiedziała się Lexa i Indra. Czy ktoś jeszcze musi wiedzieć? Chciało mi się płakać, Lexa wiedziała, że nie chce aby ktoś szczególnie z jej ludzi wiedział o gwałcie, a ona to wykrzyczała jakby było to czymś normalnym, naturalnym. Gwałt nie jest normalny, to próba, w której ofiara ma wyrzuty sumienia, ochotę popełnienia samobójstwa. Gdzie jest wtedy Bóg? Siedzi sobie na górze, popija prosecco w małym, smukłym kieliszku osadzanym diamentami, opiera swój zad na złotym tronie i obserwuje przez te wszystkie lata jak traktowana jest płeć niżeszej wartości, płeć przez, którą ludzie nadal istnieją, a i tak są traktowane jak gówno.

Po wypowiedzianych słowach przez Lexę, zapadła głucha cisza. Indra tylko patrzyła na mnie, a Lexa wpatrywała się w nią.

- Kto? - Zapytała, od razu wiedziałam o co chodzi. Indra nie była głupią kobietą, była bardzo bystrą kobietą i, bardzo szanowaną.

- Jeden strażnik.

- Kto wie?

- My i jeden strażnik, teraz doszłaś ty. - Odpowiedziała szatynka, a ja przetarłam wierzchem dłoni nos z całych sił próbując nie płakać - Nikt inny nie ma wiedzieć.

- Planujesz zemstę.

- Narazie nie. - Odparła cicho Lexa i zerknęła na mnie swoimi zielonkawymi oczkami - Przepraszam Clarke.

- Za co? - Zapytałam, a mój głos się załamał. Łzy ciekły mi po policzkach - Za to, że rozjebałaś mi życie? - Krzyknęłam

- Clarkie...

- Nie mów tak do mnie! Nikt nie miał inny o tym wiedzieć, wiesz jakie to wstydliwe! - Krzyczałam wściekła, ale ona przyciągnęła mnie i szczelnie zamknęła w swych ciasnych ramionach. Próbowałam się wyrwać, ale nic nie działało.

- Czego potrzebujecie? - Zapytała po chwili gdy się uspokoiłam Indra

- Kto ma warte? - Zapytała po chwili szatynka, usiadłam na pryczy, a ona uklękła przede mną łapiąc mnie za kolano

- Chyba latynos.

- Zostań z nią, niech się prześpi dziś na mojej pryczy. - Powiedziała to uśmiechając się delikatnie w moją stronę, ucałowała moją dłoń - Lepiej?

- Nie...

- Wieczorem pójdziemy na stołówkę, weźmiesz prysznic i Indra odprowadzi Cię do celi, ja mam coś do załatwienia. - Wyszeptała po czym wstała.

Tak jak chciała, zasnęłam na jej pryczy, pod jej kocem, na jej poduszce, otulona, jej zapachem.

Pov Lexa

Idąc na spotkanie z Lincolnem nie spodziewałam się dużych przewinień, chociaż po tym idiocie nic nie wiadomo. Czekałam w kantorku dobre dwie minuty, na szczęście to kantorek dla strażników, więc więźniarki tu nie wchodzą. Po dziesięciu przyszedł Lincoln

- Co tak długo?

- Kurwa więźniarki się biły, musiałem je rozdzielić. - Odparł wkurzony

- I jak?

- Nic ciekawego. Oprócz tego, że zdradza narzeczoną, jeździ po ziemniaki do podejrzananego typa, dzwoni wieczorem pod ten sam numer, na który mówi "czekoladka" i zasypia przed telewizorem oglądając swój serial. Nic ciekawego. - Powiedział przecierając czoło razem ze swoją łysą głową

- Opowiedz o tym podejrzanym typie.

- Jedzie do warsztatu samochodowego zaraz po zjedzeniu pączka z tą samą polewą i orzechami, daje facetowi stówkę i bierze worek ziemniaków. Zawsze przychodzi ten sam facet w skórzanej kurtce i czapce. - Opowiadał

- Co z telefonem? - Zapytałam po namyśle

- Rozmawia o sprośnych rzeczach z jakąś kobietą, kochanką. To chyba striptizerka, która przychodzi o 16.45 i spędza z nim godzinę w sypialni z dużym, zawsze otwartym wyjściem na balkon. Wychodzi o 17.35, a facet sprząta, minutę przed powrotem jego narzeczonej siada na kanapę i włącza serial. Poświęca chwilę żonie na szybki seks, później rozmawia z kochanką kiedy ta robi sobie kolację i zasypia. - Tłumaczył, a ja go bacznie obserwowałam. Jeszcze mu mało?

- Co robi rano?

- Idzie do knajpy na śniadanie i spóźnia się do pracy o dwie minuty. - Mówił spokojnym tonem łapiąc powoli chrypkę

- Gdy przyjedzie do pracy?

- Przebiera się, chowa rzeczy do szafki, wszystkie, robi obchód na jego rejonie, czasem poderwie jakąś laskę i idzie z nią do gabinetu. Co z tego?

- Zostawia telefon w szafce?

- Tak, jak wszystkie pozostałe rzeczy. Co to ma do rzeczy Lexa? - Zapytał, a ja już wymyśliłam zemstę na gwałcicielu

- Mam plan, ale jest ryzykowny i bez ciebie się nie uda. - Powiedziałam z nadzieją

- Możesz na mnie liczyć.

- Więc tak...

Za kratami / ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz